Mirki czy to prawda że firma Capital Innovation z Poznania oszukuje swoich klientów, a od nowych pracowników wyłudza po 500zł za szkolenie? #codziennepytanieocapitalinnovation ps. Czy wiecie, że nie wolno wspominać w internecie o tej firmie bo zabiorą wam komputer ( ͡º͜ʖ͡º)
-Panie doktorze, dzięki wielkie. To lekarstwo, co mi pan przepisał okazało się idealne. Jest pan geniuszem! -Tak między Bogiem a prawdą, geniuszem jest aptekarz. Omyłkowo dałem panu karteczkę, na której rozpisywałem długopis.
Mówi (i pisze) się "Bogiem a prawdą", bez "między". Tłumaczone jest to tak, że bóg jest tożsamy z prawdą, nie ma żadnego "między". Dla ateistów - bóg nie istnieje, nie można wsadzić czegoś między prawdę a coś, co nie istnieje.
#wroclaw Odwiedzają Was młode łebki z Unicefu czy innych organizacji? Pierdzielą coś o pomaganiu ale jeśli mnie pamięć nie myli jakiś czas temu była afera o to, że się podszywają? Były jakies akcje wtedy podjęte czy rozeszło się po kościach?
Proszę nie strzelać, nie chce od Pana pieniędzy he he
@Alasthor: to u nich działa tak, że organizacje charytatywne same nie przeznaczają pieniędzy na wypłaty dla osób, które właśnie w ten sposób chodzą i zbierają hajs, tylko darczyńcy zamiast np. dać unicefowi 100k, przeznaczają to na agencję, która zatrudnia ludzi, by ten kapitał zbierać dzięki temu pieniążek od ludzi trafia prosto do organizacji na konto, a darczyńca tak naprawdę pomógł bardziej, ale fakt denerwujo.
@Alasthor: Chciałam uzyskać odpowiedź na pytanie do jakiej formy darowizny namawiają, czy chodzą z kwitkami, na których trzeba podać swój numer konta i inne dane do zlecenia przelewów, czy raczej forma gotówkowa. Ja miałam styczność z Amnesty i poznałam chłopaka, który w ten sposób zarabia i jest tak jak @Yasi_Delaney napisał. Ludzie godzą się na taką pracę, bo można wyciągnąć w zależności od efektów nawet niezły pieniądz. Mają te
Siedzę sobie na ławce z darem konsumpcjonizmu i wsparcia korporacjonizmu w postaci BigMaca oraz patrzę na kaczuszki pławiące się w Fosie Miejskiej, kiedy dostrzegam kuśtykającego pana zmierzającego w moją stronę. Trzeźwy, całkiem normalne ciuchy, acz raczej znoszone, na pewno o N lat starsze od co najmniej kilkudniowego zarostu na twarzy. Po grzecznym i nieśmierdzącym zapytaniu dosiada się do mnie. Pokazuje brudnymi, rozwalonymi dłońmi wpierw na nogę 'skręciłem sobie kostkę wysiadając z tramwaju' jak i torbę z maka 'też mam trochę frytków'. Mówi, że ma tylko 65 groszy i brakuje mu na chleb. Sprawdzam kieszenie - drobnych nie stwierdzono, więc dałem mu dychę. Bez większego żalu jak zawsze w takich sytuacjach. Abstrahując od kwestii czy i jak bardzo altruizm jest formą egoizmu, nie zbawi mnie jeden McZestaw czy dwa piwa mniej, a może faktycznie komuś to chociaż poprawi jakoś dzień. Szczerze mówiąc, sra mnie to czy kupi za to chleb i pasztetową jak się zarzekał, czy setkę. Po prostu ciekawe tak czasem spotkać losowych ludzi na mieście i posłuchać strzępków ich historii. Głowna oś dramatu całkiem prosta - kobieta odeszła po 35 latach, córki dorosłe dawno na swoim, dom pusty i cichy i smutny. Drugim mniejszym dramatem był brak ognia, ale znalazł jakieś wyświechtane zapałki w kieszeni. Zapalił jakiegoś damskiego lajta. Znając typowy polski scenariusz, to pewnie jednak chlał, aż go zostawiła go w p---u. A może nie. Ja nie wiem, nie dociekałem. Przynajmniej zdawało mi się, że faktycznie tęskni, bo łzy spływające po policzkach były całkiem przekonujące, gdy wspominał o niej.