Oddział Leczenia Nerwic – day 9
Ostrzeżenie – dzisiejszy raport pisałem na ostrym #!$%@?. Znajdziecie w nim dużo emocji, ale tak mnie nosi że nie mogłem inaczej. No i jest długi, więc przygotujcie się na treściwą lekturkę.
Sen miałem wyjątkowo spokojny – żadnych drgawek ani nic takiego, choć stresowałem sję dzisiejszą prezentacją na zajęcia o zawodzie. Tylko tyle że nie chciało mi się wstać na śniadanie i gimnastykę, ale jakoś się przemogłem. Płatki na mleczku i ruch z rana jak śmietana.
Z
Ostrzeżenie – dzisiejszy raport pisałem na ostrym #!$%@?. Znajdziecie w nim dużo emocji, ale tak mnie nosi że nie mogłem inaczej. No i jest długi, więc przygotujcie się na treściwą lekturkę.
Sen miałem wyjątkowo spokojny – żadnych drgawek ani nic takiego, choć stresowałem sję dzisiejszą prezentacją na zajęcia o zawodzie. Tylko tyle że nie chciało mi się wstać na śniadanie i gimnastykę, ale jakoś się przemogłem. Płatki na mleczku i ruch z rana jak śmietana.
Z
Kolejny raport i kolejne moje szalone perypetie w wariatkowie. Rano klasycznie śniadanko, gimnastyka, toaletka. Nic nadzwyczajnego, poza tym że zacząłem się z rudą widać buziakiem w policzek. Aż się poczułem jak normik z liceum, który wita się z koleżanką. Miło jest w końcu też się z kimkolwiek regularnie witać kto nie jest moją starą lub kolegą z roboty.
Po porannej rutynie nadszedł czas na przygotowanie się na zajęcia. Dzisiaj miałem swoją prezentację na pogadankę o zawodzie, więc nie szczędziłem czasu na przygotowania, mimo wczorajszego #!$%@?. Jeszcze zdążyłem zrobić krótką listę zakupów dla oddziałowej, która co kilka dni pozwala nam dawać jej kasę i nam kupuje potrzebne rzeczy z lokalnej Biedry. A mi się akurat woda Żywiec Zdrój skończyła i landrynki miętowe, więc skorzystałem z okazejszyn do uzupełnienia zapasów.
Przechodzimy