konto usunięte via Android
#anonimowemirkowyznania
Nie wiem po co to piszę, bo nie mam już zbyt wiele sił.
Jestem dziewczyną, mam 29 lat. Od kilku lat nie miałam chłopaka, mam widoczną nadwagę podchodzącą pod otyłość. Od 10 lat leczę się psychiatrycznie i nieustannie korzystam z psychoterapii aktualnie w nurcie psychoanalitycznym. Nie mam przyjaciół, nawet znajomych, mam nieźle płatną pracę w sektorze publicznym, której nie lubię, ale która zapewnia mi stabilizację finansową i gwarantuje możliwość korzystania z pomocy psychologicznej.
Czuję, że życie przecieka mi przez palce. Byłam odtrącona przez własnego ojca, rówieśnicy w szkole znęcali się nade mną, pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny, sądzę, że moi domownicy też mieli/mają wiele problemów psychicznych. Zawsze czułam się gorsza od innych, niegodna miłości czy sympatii. Codziennie płaczę, jestem nieustannie nieszczęśliwa, bo za kilka miesięcy wybije mi 30 lat a moje życie jest w kompletnej rozsypce psychicznej. Moi rówieśnicy zakładają rodziny, mają dzieci, plany, marzenia, a ja się wciąż nie mogę się pozbierać i cierpię. Boję się, że skoro przez ostatnie 10 lat nie udało mi się wyjść na prostą, to w przeciągu kilku następnych również nie dam rady. A czas tyka. W zasadzie nie mam już nadziei na poprawę mojego stanu, mój terapeuta mówi, że jestem zamknięta na terapię. Starałam się zwrócić ku Bogu, ale czuję się grzesznikiem, a nie osobą godną miłości, nie czuję z Jego strony poprawy i opieki, jestem sama. Moja młodość minęła na cierpieniu, na oczekiwaniu na poprawę, której nie ma, a jest wręcz odwrotnie. Czuję się wewnętrznie wypalona.
Nie wiem po co to piszę, bo nie mam już zbyt wiele sił.
Jestem dziewczyną, mam 29 lat. Od kilku lat nie miałam chłopaka, mam widoczną nadwagę podchodzącą pod otyłość. Od 10 lat leczę się psychiatrycznie i nieustannie korzystam z psychoterapii aktualnie w nurcie psychoanalitycznym. Nie mam przyjaciół, nawet znajomych, mam nieźle płatną pracę w sektorze publicznym, której nie lubię, ale która zapewnia mi stabilizację finansową i gwarantuje możliwość korzystania z pomocy psychologicznej.
Czuję, że życie przecieka mi przez palce. Byłam odtrącona przez własnego ojca, rówieśnicy w szkole znęcali się nade mną, pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny, sądzę, że moi domownicy też mieli/mają wiele problemów psychicznych. Zawsze czułam się gorsza od innych, niegodna miłości czy sympatii. Codziennie płaczę, jestem nieustannie nieszczęśliwa, bo za kilka miesięcy wybije mi 30 lat a moje życie jest w kompletnej rozsypce psychicznej. Moi rówieśnicy zakładają rodziny, mają dzieci, plany, marzenia, a ja się wciąż nie mogę się pozbierać i cierpię. Boję się, że skoro przez ostatnie 10 lat nie udało mi się wyjść na prostą, to w przeciągu kilku następnych również nie dam rady. A czas tyka. W zasadzie nie mam już nadziei na poprawę mojego stanu, mój terapeuta mówi, że jestem zamknięta na terapię. Starałam się zwrócić ku Bogu, ale czuję się grzesznikiem, a nie osobą godną miłości, nie czuję z Jego strony poprawy i opieki, jestem sama. Moja młodość minęła na cierpieniu, na oczekiwaniu na poprawę, której nie ma, a jest wręcz odwrotnie. Czuję się wewnętrznie wypalona.
- 1
@AnonimoweMirkoWyznania: Czy ty aby nie przywiązałaś się do swojego cierpienia? Jak człowiek za długo jest w czarnej dupie to zaczyna się w niej urządzać.
- 0
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak nie szanujesz swojego terapeuty i mu nie ufasz, to bądź łaskawa zwolnic miejsce innym osobom. Zapewne teraz w kolejce do niego czekają inni ludzie w potrzebie, tacy którzy CHCĄ coś zmienić w swoim życiu.
Leczenie zaburzeń lękowych jest obecnie bardzo skuteczne i jakoś nie mogę uwierzyć, że przez 10 lat leczenia psychiatrycznego nie dobrano ci odpowiedniego specyfiku i dawki.
Może to krzywdzące, ale odnoszę wrażenie, że tobie to
Leczenie zaburzeń lękowych jest obecnie bardzo skuteczne i jakoś nie mogę uwierzyć, że przez 10 lat leczenia psychiatrycznego nie dobrano ci odpowiedniego specyfiku i dawki.
Może to krzywdzące, ale odnoszę wrażenie, że tobie to
- 0
@AnonimoweMirkoWyznania:
W jakim celu chodzisz na terapię? Nie uczestniczysz w niej - to już wiemy, nie nawiązałaś sojuszu terapeutycznego, a jednak tam chodzisz - po co? Na co liczysz? Bez zaangażowania i pracy z twojej strony nie ma najmniejszych szans na powodzenie, a wciąż tam chodzisz.
Jeśli wybrałaś cierpienie, to ja nie mam niczego do dodania, to twoje sprawa. Ale nawet rozpaczając i płacząc w poduszkę można spojrzeć na nie
W jakim celu chodzisz na terapię? Nie uczestniczysz w niej - to już wiemy, nie nawiązałaś sojuszu terapeutycznego, a jednak tam chodzisz - po co? Na co liczysz? Bez zaangażowania i pracy z twojej strony nie ma najmniejszych szans na powodzenie, a wciąż tam chodzisz.
Jeśli wybrałaś cierpienie, to ja nie mam niczego do dodania, to twoje sprawa. Ale nawet rozpaczając i płacząc w poduszkę można spojrzeć na nie
Mam kolegę. Jest na psychoterapii 5 lat. Obecnie chodzi 2 razy w tygodniu płacąc prawie 1000 zł miesięcznie (wcześniej chodził raz w tygodniu. Myślę, że zostawił u psychoterapeuty grubo ponad 30k. Ostatnio pytał się terapeutki kiedy zakończenie terapii to mu odpowiedziała, że jego zaburzenie jest trudne i wymaga wielu lat. Nadal jest na lekach przeciwlękowych i jeszcze ich nie odstawił. Psychoterapie w nurcie psychodynamicznym. Czasem zastanawiam się czy ma to jakikolwiek sens.
- 2
@PanSwiatla: Akurat na psychodynamiczną to trzeba mieć oko, bo terapeuci potrafią ja ciągnąć latami. Uważam, że to skrajnie nieetyczne. Zwykłe naciąganie klientów, ale co poradzić taki nurt.
Jeśli uważasz, że wyczerpałeś już formułę terapii u tego konkretnego terapeuty, to przedyskutuj z nim zakończenie waszych spotkań. W terapii schematów (sam ją ukończyłem) powinny nastąpić sesje podsumowujące dotychczasowy postęp - moja terapeutka miała notatki z naszych pierwszych sesji. Zobaczysz co już osiągnąłeś
Jeśli uważasz, że wyczerpałeś już formułę terapii u tego konkretnego terapeuty, to przedyskutuj z nim zakończenie waszych spotkań. W terapii schematów (sam ją ukończyłem) powinny nastąpić sesje podsumowujące dotychczasowy postęp - moja terapeutka miała notatki z naszych pierwszych sesji. Zobaczysz co już osiągnąłeś
Co zrobić, żeby wszyscy mnie lubili i akceptowali? Próbowałam już być mega miłą i nie wchodzącą nikomu w drogę, ale to działa tak tylko trochę. Także dzielcie się mirki swoimi sposobami :* :*
#zwiazki #psychologia #kiciochpyta #logikarozowychpaskow
#zwiazki #psychologia #kiciochpyta #logikarozowychpaskow
- 0
Co zrobić, żeby wszyscy mnie lubili i akceptowali?
@costusmierdzi: Hm to pytanie może zadać tylko neurotyk:)
- 0
@costusmierdzi: Ogarniasz swój neurotyzm, czy to dla ciebie ciężar?
- 723
Cześć, mam trochę mindfuck po dzisiejszej rozmowie z tatą w skrócie.
Mam brata lat 19, zaczął w tym roku studia.
No i okazało się, że brat dość totalnie wywalone miał w te studia, podobno został wydalony z uczelni, o czym nie poinformował rodziców.
Generalnie brat mieszka w mieszkaniu, które tam kiedyś mama odziedziczyła od swojej babci. Zrobiony był remont w tamtym roku no i logiczne było, że tam brat na studiach zamieszka. Mieszkanie 3 pokojowe i plan był taki, że 2 pokoje miały iść na wynajem, że mieszkanie samo by się wiecie opłacało.
Okazało się że wynajął jakimś "znajomym" z uczelni, generalnie gdy rodzicie poprosili go żeby im podesłał umowę, to ich zwodził że to zrobi i tata uważa że tych umów nie ma ...
Mam brata lat 19, zaczął w tym roku studia.
No i okazało się, że brat dość totalnie wywalone miał w te studia, podobno został wydalony z uczelni, o czym nie poinformował rodziców.
Generalnie brat mieszka w mieszkaniu, które tam kiedyś mama odziedziczyła od swojej babci. Zrobiony był remont w tamtym roku no i logiczne było, że tam brat na studiach zamieszka. Mieszkanie 3 pokojowe i plan był taki, że 2 pokoje miały iść na wynajem, że mieszkanie samo by się wiecie opłacało.
Okazało się że wynajął jakimś "znajomym" z uczelni, generalnie gdy rodzicie poprosili go żeby im podesłał umowę, to ich zwodził że to zrobi i tata uważa że tych umów nie ma ...
- 15
@Xolan: Absolutnie nie daj się wmanewrować w jakieś chore akcje pod tytułem: "prostowanie sytuacji z bratem"!
Ten kto jest właścicielem mieszkania interweniuje i kropka!
Starzy się wymiksowali z układu i będzie tak, że w razie "W" to ty będziesz tym najgorszym. Pretensje będą z obu stron. Brat będzie się czepiał, że mieszasz się w nieswoje sprawy (bo tak jest) a starzy będą suszyć ci głowę, że źle załatwiłeś temat. Nie
Ten kto jest właścicielem mieszkania interweniuje i kropka!
Starzy się wymiksowali z układu i będzie tak, że w razie "W" to ty będziesz tym najgorszym. Pretensje będą z obu stron. Brat będzie się czepiał, że mieszasz się w nieswoje sprawy (bo tak jest) a starzy będą suszyć ci głowę, że źle załatwiłeś temat. Nie
Najlepiej po prostu praktykować w spokoju umysłu.
Jeśli nie ma niczego co mogłoby wywołać w nas zatroskanie, wtedy nie ma czego leczyć. *Jeśli nie ma problemu, nie ma potrzeby rozwiązywania go. Jeśli natomiast jest problem, wtedy należy go rozwiązać!* Nie trzeba szukać czegoś wyjątkowego. Po prostu żyj normalnie. Ale pamiętaj, że twój umysł jest! Żyj uważnie, jasno rozumując.
Pojawiają się trudności, problem - szukaj rozwiązania, zbadaj go, medytuj ( pełna zgoda). Ale jak twoim problemem są wątpliwości - to nic nie rób, niech odejdą¯\_(ツ)_/¯.