Działo się to na początku lat dziewięćdziesiątych. Pradziadek Radomir mieszkał wtedy z żoną na przedmieściach Murzinowa. Dzieci wybyły z domu w szeroki świat i odwiedzały rodziców tylko na święta.
Tydzień przed Wigilią, prababcia Justyna musiała wyjechać, bo jej siostra, mieszkająca pod Wrocławiem, niedomagała na zdrowiu. Kobiecina była najstarsza w rodzinie, miała już chyba ze sto dwadzieścia lat i od mniej więcej dekady, w święta, regularnie umierała, by po nich wrócić do zdrowia.
Tydzień przed Wigilią, prababcia Justyna musiała wyjechać, bo jej siostra, mieszkająca pod Wrocławiem, niedomagała na zdrowiu. Kobiecina była najstarsza w rodzinie, miała już chyba ze sto dwadzieścia lat i od mniej więcej dekady, w święta, regularnie umierała, by po nich wrócić do zdrowia.
@Trollosiewicz: co