Kiedy zaczyna się temat dragów czuję się tak, jakby mnie coś ominęło w życiu. Mam wrażenie, że wszyscy wokół spróbowali przynajmniej jednej substancji psychoaktywnej innej niż marihuana (trawa już jest wszędzie, więc nie o nią chodzi). Speed, kwas, piguły. Większość w liceum, technikum, zawodówce - w przedziale 17-19 lat. Jak nie narkotyki, to leki; zwłaszcza to słynne benzo. Znam po nazwach benzodiazepinę i benzodiaminę. Wiem tyle, że obie substancje bardzo mocno uzależniają.
@SajkoStory: Poczucie straty bierze się stąd, że koledzy, którzy doświadczyli tych rzeczy za młodu, teraz prowadzą mniej więcej normalne życie (w większości) i pomimo teoretycznego zagrożenia, które niosą dragi, nic złego się nie stało. Nie stracili, a zyskali fascynujące i tajemnicze przeżycie.
Ty doświadczenia nie zyskałaś, rąbka tajemnicy nie uchyliłaś. A jednak Twoje życie nie potoczyło sie specjalnie lepiej od ich żyć. Czyli jesteś "na
Jedna noc, a trudno się ponownie przyzwyczaić. Jedyna noc, podczas której spałam spokojnie. Dziś w czasie drzemek znów pojawiły się sny. Różne złe, niemiłe, dziwne. Takie, o których myśli się potem przez resztę dnia. Przebłyski.
Anons chyba jednak nie był najlepszym pomysłem. Wiele osób pisze, mało kto się przedstawia. Nie wyjdę nigdzie z kimś, kto w pierwszym zdaniu proponuje spotkanie (łyżwy się nie liczą). Z różnych względów. Nawet nie wiecie, że część z Was znam irl.
W dni wolne nie potrafię się zająć sobą. Wstałam dwie godziny temu i... w zasadzie to nic. Maseczkę sobie zrobiłam na twarz. I dwa napady paniki miałam, ale już nawet nie staram się ich powstrzymywać. Wiem, że nie przejdą same. Tabletki uspokajające to najlepszy i najszybszy środek. Problem jest taki, że jestem teraz zaspana i jeszcze bardziej nie mam na nic ochoty. Najchętniej bym wróciła do łóżka i znów spała, ale wtedy
Wykop zużywa sporo baterii, a ładowanie tylko raz na dobę. Pan P. przed chwilą położył się w palarni i udawał, że zemdlał. Chciał zobaczyć reakcję pielęgniarek, no i się doigrał. Ochroniarz wtargał go na łóżko, przypiął pasami, a lekarz podał zastrzyk. To będzie pierwsza noc, kiedy nie zacznie przeszkadzać innym nad ranem. Jego sekretym planem jest doprowadzenie szpitala do bankructwa, dlatego zawsze włącza wszystkie światła, nie odkłada szpitalnej słuchawki i marnuje dużo wody.
Jestem tu z własnej woli, więc jakiekolwiek komentarze typu "co zrobiłaś, że cię tu wpakowali" nie mają racji bytu. Po prostu: stało się zbyt wiele, żebym mogła sobie sama z tym poradzić, więc szukałam pomocy. Ale dla nich jestem zbyt zdrowa, żeby być dobrym pacjentem. Ciekawe, bo na SORze po próbie byłam na to zbyt chora. Widocznie nigdzie nie ma dla mnie miejsca, stoję pomiędzy dwoma ramkami i nie pasuję do żadnej. Nie wiem co mi jest, nie jestem lekarzem i nie chcę stawiać autodiagnozy. Jestem tu z powodu "ciężkiego epizodu depresyjnego". Nie nazywam tego depresją, mój lekarz czasem tak, ale nie czuję tego. To tylko stany. Momenty. Długie, ale nie notoryczne. Przecież czasem bywa lepiej. Ostatnio trochę popieprzyło mi się w życiu, w zasadzie to ja sobie popieprzyłam życie, ale to nie miało tak wyglądać. Miałam zostać znienawidzona, żeby łatwiej było umrzeć. Teraz już doskonale wiem, jak często miłość i nienawiść się przeplatają, a przede wszystkim jak szybko jedno przechodzi w drugie. Ten, co nienawidził, kocha; ten, który mówił o miłości, nienawidzi. Jest taka piosenka Kaczmarskiego - "Zegar":
@SajkoStory Dawno nikt nie robił tak genialnych wpisów, jestem pod wrażeniem a raczej nie powinienem.... Trzymaj się ciepło! Liczę, że doczekasz się trafnej diagnozy i skutecznego leczenia albo choćby unormowania
W okolicy czwartej lub piątej budzi się najwięcej pacjentów. Zauważyłam to parę dni temu, dziś to zdanie znów się potwierdza. Słyszę tupot mniejszych i większych stóp na korytarzu, kłótnie, trzaskanie drzwiami. Mój mózg z kolei niezbyt dobrze o tej godzinie przetwarza informacje na słowa, więc z góry przepraszam za wszystkie błędy. Nie śpię, bo przed chwilą obudził mnie koszmar. Niedawno poprosiłam o zmianę nocnego leku ułatwiającego zasypianie z powodu nazbyt intensywnych snów (dziwnych, surrealnych, ale nie strasznych), których w większości i tak nie pamiętałam (chociaż samo poczucie oderwania towarzyszyło mi potem większość dnia), a dziś pobudka o 5. "Kto rano wstaje, ma przed sobą cały dzień męki" - był taki mem z Schopenhauerem. Zabawny. Pasujący do mnie. Kanały, katakumby i morderstwa - tak po krótce można opisać dzisiejszy koszmar. Banał, horror klasy D, ale sami wiecie jak jakakolwiek głupota potrafi wpłynąć na dalszy odpoczynek. No dobrze, miałam zacząć opisywać fakty, nie przemyślenia. Skoro już tak się rozpisałam i nie będzie Wam się chciało czytać ściany tekstu, mamy czas na coś krótkiego. Więc może... właśnie pobudki tutaj?
Planowo dzień rozpoczyna się o 7:30 gimnastyką. Podobno fajna sprawa, nie byłam, bo nie lubię wychodzić z łóżka przed 9, ale podoba mi się sam fakt istnienia jej tutaj ze względu na sporą ilość starszych ludzi, którzy w ciągu dnia niezbyt wiele zażywają ruchu. Pacjenci budzą się wcześniej i zazwyczaj zaczynają niekończące się spacery wzdłuż 20-metrowego korytarza; Ci, co palą, po prostu palą. Pali się tu na potęgę, ale oczywiście fajek prawie nikt nie ma. Dziś i wczoraj przez bipolara, nadajmy mu pseudonim Pan P., palarnia rano jest zamknięta. Jest w okresie manii, różne dziwactwa siedzą mu w głowie i z jakiegoś powodu otwiera na oścież wszystkie drzwi, te palarniowe też. Pielęgniarki krzyczą, a Pan P. nie rozumie kompletnie o co im chodzi.
@SajkoStory: zbilansowana dieta ;/ to przykre ze omija sie temat jedzenia, o ile tam nie siedzisz bo bulimia/anoreksja to moim zdaniem powinno sie zwracac uwage na diete pacjentow. Szkoda :( ja rekami i nogami bronilam sie przed psychiatrykiem, duzo znajomych bylo i nikt nie ma dobrych wspomnien.
Dzieje się więcej, niż jestem w stanie zrozumieć, a co dopiero przemyśleć. Poznałam już większość "współwięźniów": schizofreniczka z ciążą urojoną, mężczyzna z psychozą i nerwicami, prawiczek-maniak seksualny, parę osób z depresją, starcy z typowo starczymi chorobami, ćpuni, dwubiegunówki i borderline (o dziwo tylko jeden, okłamałeś mnie, Wykopie). Większość z nich na początku mnie przerażała, teraz mimowolnie zaczynam nimi gardzić. Najlepiej mi z 40-letnim bipolarem i parę lat ode mnie starszym borderem; przez tego drugiego zaczyna się tworzyć kolejny dysonans (jak dużo nastąpiło ich w ciągu ostatniego miesiąca?), bo owo żonato-dzieciate chłopięcie jest gotowe oddać mi swe serce, a przynajmniej jego część, po dwóch dniach znajomości. Nazwijmy go zamiennie Szybkim, bo pewnie często będzie się pojawiał w opowieściach. Jest miły, dość uroczy, ale niedawno zakończyłam paroletni związek, a kolejny, całkowicie jeszcze niestabilny, staram się zbudować. Eks w ciągu ostatniego czasu traktował mnie jak ścierwo, raz zgwałcił, a parę raz przymusił do stosunku, więc moje emocje wobec mężczyzn są obecnie kompletnie wyłączone mimo, że od kiedy pamiętam byłam baaardzo emocjonalna. Trójkąt miłosny stał się nieodległą przeszłością, ale na jego wciąż ciepłym miejscu pojawia się czworokąt. I co teraz zrobisz, mała Sajko?
Nie potrafię zaczynać, jak zresztą pewnie większość osób, które chcą stworzyć pewien cykl. To po prostu się dzieje. Nie ma początku ani końca, bo historia toczy się nawet wtedy, gdy nie zostanie opisana. Jestem tu, gdzie jestem: w szpitalu psychiatrycznym. To dla mnie nowość, ale staram się dostosować do tej obcej rzeczywistości. Rano śniadanie, wieczorem tabletki, pomóżcie mi bo wyję. Podobno mam depresję. Próbowałam ze sobą skończyć. Nie raz, nie dwa. Bywam
@SajkoStory czasem sobie myślę że fajnie by było być z mirabelką, ale na szczęście potem widzę takie posty i przypominam sobie, że 80% z was ma coś nie tak we łbie ( ͡°͜ʖ͡°) dziękuję!
Komentarz usunięty przez autora
@SajkoStory: Poczucie straty bierze się stąd, że koledzy, którzy doświadczyli tych rzeczy za młodu, teraz prowadzą mniej więcej normalne życie (w większości) i pomimo teoretycznego zagrożenia, które niosą dragi, nic złego się nie stało. Nie stracili, a zyskali fascynujące i tajemnicze przeżycie.
Ty doświadczenia nie zyskałaś, rąbka tajemnicy nie uchyliłaś. A jednak Twoje życie nie potoczyło sie specjalnie lepiej od ich żyć. Czyli jesteś "na