@szklanypan siła w górę mocno, wytrzymałość też, stosunkowo mały, ale za to suchy przyrost bez retencji, mięsień jest "gęsty" i nabity. Minusy - suszy stawy, bo to silny antyestrogen, więc glukozamina i inne ciućki na stawy potrzebne i przy oralnej wersji dość mocno ryje wątrobę i profil lipidowy, więc omegi warto i esseliv przy każdym braniu osłonowo i zawsze brać przy jedzeniu.
Najbardziej #!$%@?ąca rzecz na świecie. Wbijasz na jakaś imprezę, stoi gitara. Paru z Twoich znajomych wie że grasz. Idzie trochę alkoholu, więc jakiś Sebek z twojej ekipy mówi, żebyś coś zagrał. Oczywiście, Karynką się świecą już oczy, bo myślą że im zagrasz jakiegoś Eda Sheerana albo Beyonce XDD Cały pokój już skanduje Twoje imię, chcąc żebyś coś zagrał. Patrzysz na tą gitarę, stoi taki typowy Cort czy Squier dla Janusza metalu fana Slipgniota i Guns 'N Roses. Do tego wzmacniacz 15W jakieś tranzystorowe gówno. #!$%@? jak to wgl może w jakiś sposób brzmieć, przecież będzie słychać tylko pierdzenie. Masz jeszcze bekę bo właściciel gitary kupił sobie do tego wzmacniacza Metalzona XDD (efekt gitarowy). Siadasz do tej gitary, wszyscy się niecierpliwią i tracą zainteresowanie, bo przecież musisz nastroić to gunwowiosło i ustawić odpowiednie brzmienie na tym pierdzącym wzmacniaczu co zabiera Ci jakieś 10-15 min. Dobra ustawione, brzmi jak pierwszy prototyp turbiny w BMW, ale grunt że dźwięki czysto wchodzą. Siadasz i #!$%@? riffy metalowe, techniczne Necrophagista, przechodzisz do jakiegoś blacku żeby Karyny się trochę przestraszyły. Wchodzisz do thrashu, #!$%@?ć sobie trochę Slayera do beki. Po czym dajesz solo. Używasz jakiś dziwnych skal, pokazujesz jakieś co raz to nowe techniki. Robisz tapping, tremolo picking, sweepy, shreedujesz, że mało co palce Ci nie #!$%@?ą. Kończysz i patrzysz, że wszyscy gadają i mają Cię w dupie. Stracili zainteresowanie gdzieś przy strojeniu gitary. Odkładasz wiosło na miejsce. Nagle taki Mariusz, król życia, typowy brudas i pancur bierze gitarę. Zaczyna grać Whisky.
@Sadar: Najzabawniejsza rzecz na świecie XD Wbijasz na jakaś imprezę, stoi gitara. Paru z Twoich znajomych wie że grasz, ale przyszedł jeszcze kuc-metal który gra trochę lepiej. Idzie trochę alkoholu, więc jakiś Sebek z waszej ekipy mówi, żeby coś zagrał. Oczywiście, Karynką się świecą już oczy, bo myślą że im zagra jakiegoś Eda Sheerana albo Beyonce XDD Cały pokój już skanduje Jego imię, chcąc żeby coś zagrał. Patrzy na tą gitarę, stoi taki typowy Cort czy Squier dla Janusza metalu fana Slipgniota i Guns 'N Roses. Do tego wzmacniacz 15W jakieś tranzystorowe gówno. Kuc myśli "#!$%@? jak to wgl może w jakiś sposób brzmieć, przecież będzie słychać tylko pierdzenie." Ma jeszcze bekę bo właściciel gitary kupił sobie do tego wzmacniacza Metalzona XDD (efekt gitarowy). Siada do tej gitary, wszyscy się niecierpliwią i tracą zainteresowanie, bo przecież musi nastroić to gunwowiosło i ustawić odpowiednie brzmienie na tym pierdzącym wzmacniaczu co zabiera Mu jakieś 10-15 min. Dobra ustawił w końcu, brzmi jak pierwszy prototyp turbiny w BMW, ale grunt że dźwięki jakoś tak metalowo wchodzą. Siada i #!$%@? riffy metalowe, techniczne Necrophagista, przechodzi do jakiegoś blacku żeby Karyny się trochę przestraszyły. Wchodzi do thrashu, #!$%@?ć sobie trochę Slayera do beki. Po czym daje jakieś solo. Używa jakiś dziwnych skal, pokazuje jakieś co raz to nowe techniki. Robi tapping, tremolo picking, sweepy, shreeduje, że mało co palce Mu nie #!$%@?ą. Kończy i patrzy, że wszyscy gadają i mają Go w dupie. Stracili zainteresowanie gdzieś przy