Za długo byłem w szklanej kuli, nie chciałem się pogodzić z mrokiem A chciałem zburzyć wszystkie mury, nie mogłem ich pokruszyć wzrokiem Za długo wszyscy za mnie czuli, ja bałem się oswoić z losem Wybrałem swoje małe chmury i trawę, z której piję rosę
Każdy dzień jak od kalki, jesteś jak ta w dłoni gąbka Z życia wycofany, obłędem przesiąkasz Nawiedzają cię demony Przyglądasz się wewnętrznej stronie swojej dłoni Kto? W jakim momencie? Los twój tak s--------ł Bo w sumie jesteś tu tylko klozetowym
I chciałem z nim pogadać, ale nie odbiera od miesięcy, nie ma już litości Ja kiedyś też nie miałem, więc przegryzam twardy orzech w p---------j samotności
Zostałem sam. Będąc na bardzo ostrym zakręcie w życiu. Najgorsze jest to, że mam problem ocenić czy odciąłem się sam żeby nie obciążać nikogo czy wyrzucono mnie jak nieprzydatnego śmiecia. Chciałoby się napisać, że to pierwsze , jednak prawdziwe jest pewnie to drugie.
Powiedz mi tylko jedno Powiedz mi proszę, że ułoży się na pewno Powiedz, że będziesz ze mną ramię w ramię przez piekło iść Ramię w ramię przez piekło iść
"To, że ktoś, ktoś kocha życie, to nie znaczy, że wszyscy kochają życie. On na przykład na pewno nie kochał. On z dużym wysiłkiem woli je kontynuował"
You're right. I hate people. I'm scared of them. I've been scared of them practically my whole life. People I loved-- people I trusted-- have done their absolute worst to me.