Poranek. Najpierw obudziło ją skrzypienie podłogi, choć nie na tyle żeby zdecydowała się otworzyć oczy. Wręcz przeciwnie, ścisnęła powieki jeszcze mocniej, jakby chcąc stłumić wszelkie bodźce. Po winie wypitym podczas wczorajszego spotkania z Dreszczem każdy krok współlokatorki wbijał jej się w umysł nasilając ból głowy. Nakryła się szczelniej siennikiem. Jednak skrzypienie podłogi było niczym przy tym co dopiero miało nadejść. Pomieszczenie napełnił niesamowity odór stęchlizny i niemytego ciała. Przyczyna mogła być tylko
Zádra przechadzała się ulicami Obozu na Bagnie w swojej nowej jedwabnej szacie. Poprawiła na głowie czapkę z gronostaja i spojrzała się na biednego ćpuna żebrzącego pod drzewem. Wyjęła z poły szaty bryłkę rudy i wyciągnęła dłoń w jego stronę. – Masz, poczęstuj się – powiedziała ku uciesze ćpuna. – AAAA nie dla psa k-----a – krzyknęła zabierając rudę tuż przed tym jak dotknęła brudnej ręki żebraka. Nieco dalej spotkała obozowego reportera prowadzącego gazetkę
Zádra po kolejnym buchu tajemniczej, pokrzepiającej mgiełki o kolorze ziela
– Toto bude dobré... – wyszeptała, czując jak za każdym kłębem dymu ma coraz lepszą fazę i czuje jakby mogła unieść węża błotnego, którego wczoraj pokonała – Gastrofaza též bude dobrá – pomyślała słysząc przeciągłe burczenie w brzuchu.
źródło: comment_1591578205cU29Y34MXiMgY7V5Epsb6s.jpg
Pobierz