Poszliśmy do baru, otworzyliśmy rachunek, ochoczo sobie piliśmy różne gorzały, kończymy picie, zrzuta na rachunek (było nas 12 osób więc i kwota była niezła), obsługa była do bani, musieliśmy sami chodzić do baru i się upominać o zamówienia i przynosić więc każdy wysupłał tyle za ile wypił i do wyjścia. Ostatni który płacił zobaczył że do rachunku doliczyli 10% opisane jako "opłata usługowa". Ki c--j? Okazało się że jeżeli przy stoliku jest

Mithrindil









