I znów po pracy i znów zwierzątka, pierwsza trafiła się sarna przy 120 km/h, mowie wam po prostu masarka, sarna w jednej chwili się zdezintegrowała, była i jej nie ma, huk był dość duży, od razu przybiegła kierowniczka a ja tylko patrzyłem na manometry i ciśnienie oleju w silnikach, ale wszystko było ok, nie zatrzymywałem się w środku lasu bo i tak bym nic nie zobaczył bo już ciemno było, zatrzymałem się
artur00
artur00