@Kref3x: gratulacje! (。◕‿‿◕。) ja wczoraj zakończyłam półroczną terapię z sukcesem. na początku może być trudno odgrzebując wszystkie syfy z przeszłości, ale warto to przetrwać. to dobry krok do lepszego życia ze sobą. powodzenia!
@kasza332: jeżeli dobrze kojarzę, to nazwisko Uss ma szlacheckie korzenie, ale nie sprawdzałam tego dokładniej, bo w mojej genealogii to nazwisko występuje dopiero 8. pokoleń wstecz, więc trochę szkoda mi czasu na grzebanie w tym. W każdym razie jest to dość spotykanie naziwsko w okolicach BP. ( ͡°͜ʖ͡°)
#csiwykop #pomocy Mirki, może ktoś będzie w stanie pomóc , coś podpowiedzieć.
Mój dziadek 92lvl jakby nie patrzeć u schyłku swego życia ma jedno marzenie . Przed śmiercią, chciałby odnaleźć swojego kumpla z dzieciństwa , dowiedzieć się czegoś o jego losach. Historia przedstawia się następująco :
@gskczio: Próbuj tak jak pisał ktoś na genetece, na grupie fb Dokumenty Genealogiczne i jeszcze na tej: https://www.facebook.com/groups/135017640532006 Wg mnie (od kilku dobrych lat jestem fanatykiem genealogii) jest to jedyna sensowna teraz ścieżka, jeżeli nie parałeś się grzebaniem w trupach. Jakiekolwiek metryki, czy to USC, czy to parafia, są dla Ciebie w tym momencie niedostępne (teoretycznie), poza tym masz tylko jakieś poszlaki, więc zakres poszukiwań byłby szeroki. Mozesz przejrzeć spis
@wa041: niby tak, ale nie do końca. Opatrywanie rannych dobre byłoby dla Melani Trump, bo ona była tylko Pierwszą Damą. Ołena wydaje się, że poza tym, albo przede wszystkim, jest też żoną swojego męża i wspiera go jako żona, co przekłada się w jakimś stopniu na tę determinację, jaką Zełenski pokazuje. Jakby przypadkiem odstrzeliliby ją za wcześnie, przy tym opatrywaniu rannych, bo widzimy co putinowskie robią, to chłop by się
@wa041: mimo wszystko nie skorzystała z tego statusu w pełni, żeby wspierać męża z bezpiecznego miejsca razem z dziećmi. Myślę, że dzieci też kocha, więc nikt by jej nie wypominał, że uciekła od wojny.
#anonimowemirkowyznania Dwa lata temu przy porodzie zmarła mi żona. Z pomocą rodziców wychowuję syna i jakoś daję sobie radę chociaż pierwszy rok był koszmarem, bo musiałem się podnieść psychicznie (było cholernie ciężko :(), zaopiekować dzieckiem i poukładać codzienność. Z perspektywy czasu uważam, że się udało, dlatego chciałbym rozpocząć nowe życie z kobietą. Żona na zawsze pozostanie w moim sercu, ale nie chcę być sam. Znów chcę kochać i być kochanym przez kobietę. Na tyle, na ile mogłem spotkałem się z kilkoma kobietami (#tinder, #badoo i z poczty pantoflowej znajomych). Niestety, każda traktowała mnie jako ciekawostkę, freaka, lub męską wersję "madki polki". W profilu wyraźnie napisałem "Wychowuję samotnie dwuletniego syna" więc chyba umawiały się przez ciekawość "jak chłop radzi sobie z bombelkiem. A radzi sobie IMO całkiem dobrze, bo syn rośnie zdrowy i szczęśliwy i chociaż czasem trudno mi związać koniec z końcem (Musiałem zmienić pracę na gorszą. Pracuję teraz na pół etatu) to nie żałuję. Tymczasem ja szukam kobiety na poważny, stały i zdrowy związek. Czy są inni samotni ojcowie? Jak to u was wygląda? Jakie macie doświadczenia w samotnym wychowywaniu dziecka? Udało wam się ułożyć sobie życie i zbudować nową rodzinę?
@AnonimoweMirkoWyznania: nic na siłę :) kobietę prędzej, czy później znajdziesz, a dzieciństwo syna nie poczeka. Łap te chwile-pamiętaj, że Tobie już ma kto podać szklankę wody na starość, geny przekazane i przede wszystkim jesteś kochany! Trzymam kciuki za odnalezienie mądrej kobiety i jednocześnie dla syna kochanej (drugiej) mamy. PS moja koleżanka ze szkoły straciła mamę w wieku 5 lat, później tata znalazł drugą żonę i tak świetnie się dogadają-mama i
@kryspin_69: projektuje się tak, żeby nie było studzienko-dziur, ale żeby wszystko wyszło git majonez to masz takie elementy jak 1.mapa sporządzona przez geodete, 2.projekt drogowca 3.projekt sanitarny (przeciętny Kowalski nie myśli o tym, co się dzieje pod ziemią, a czasem dzieją się takie historie, że głowa mała) 4.wykonanie sieci 5.wykonanie drogi. Często wykonanie =/= projekt, ale co tam się odwala to nie wiem, bo jestem tylko od projektów. Trzeba zgrać
@Jason_Stafford: jeżeli nowa droga i studzienki były git, a przestają być git to pierwsze co mi przychodzi do głowy to ktoś spartolił posadowienie-za mało zagęszczona podsypka.
@efek: przeglądam hutniczą na geoportalu i jak na razie nie widzę ewenementu. Być może powinnam dopisać, że na załamaniach trasy i na połączeniach przyłączy do sieci robi sie studzienki (oraxmz na prostych odcinkach co 15?metrów), dlatego czasem tak to glupio wygląda.
@efek: nie, jeżeli sieć biegnie w jezdni to włączenie jest do sieci, więc studzienka będzie na jezdni. Projektanci też jeżdżą samochodami po tych drogach, jeżeli się da to da się. Czasem nie da się. Czasem jest to kwestia tego, że są tam już inne sieci, a normy mówią jasno co od czego ile ma lecieć. Serio, to tak się wydaje łatwo tylko. Problemem suma summarum nie musi być projekt tylko
Siostra cioteczna 29 lat, 2 dzieci, rozwiedziona. Jej starsza siostra rodzona zginęła 4 lata temu w wypadku. Jej mąż przeżył, osierociła 3 dzieci. I teraz przy świętach poszła po rodzinie fama, że:
@AnonimoweMirkoWyznania: mój prapradziadek po śmierci swojej żony ożenił się z jej ciotką (było mówione, że to była siostra, ale sprawdziłam). Mojej mamy kuzynka po śmierci męża wyszła za mąż za jego brata. Kurdefaja, a to ja myślałam, że mam zaściankowe myślenie. Niech im się wiedzie.
Hej. Sporo osób, które tworzą drzewa zaczynają od jakichś serwisów online, głównie po to aby zobaczyć czy ktoś już inny nie robił podobnych odkryć. Zastanawia mnie jednak jak to wygląda u bardziej zaawansowanych poszukiwaczy korzeni ;-) takich z drzewami po kilka tys. osób. Czy nadal trzymacie to na serwisach? A może lokalne serwery? Może ktoś używa aplikacji na PC?
Bo ja osobiście kilka dni temu zastanawiałem się nad tym co, jeśli z
@dad1111: trzymam na serwerze oraz plik na kompie. Raz mi wywaliło błąd w programie i tylko ten plik z serwera uratował moje 3 tysiące osób. Pracuję na laptopie, a po zakończeniu poszukiwań na dany dzień wrzucam plik na stronę. Kilkanaście czy dziesiąt osób utraconych jestem w stanie przełknąć, ale półtora roczną pracę już nie.