#iiwojnaswiatowawkolorze
24 grudnia 1942 roku.
Spiker niemieckiego radio monotonnym spokojnym głosem wzywa:
- Drodzy słuchacze, pozwólcie, że wezwiemy teraz wszystkich naszych kolegów, rozrzuconych po odległych miejscach. I zaczynają padać nazwy: Liinahmari, Kreta, Leningrad, Atlantyk, Sycylia, Rżew. Wreszcie - pada i kolejna nazwa.
24 grudnia 1942 roku.
Spiker niemieckiego radio monotonnym spokojnym głosem wzywa:
- Drodzy słuchacze, pozwólcie, że wezwiemy teraz wszystkich naszych kolegów, rozrzuconych po odległych miejscach. I zaczynają padać nazwy: Liinahmari, Kreta, Leningrad, Atlantyk, Sycylia, Rżew. Wreszcie - pada i kolejna nazwa.
Nie zapomnijcie o Patronite.
Kiedy czarne, wulkaniczne plaże Iwo Jimy pokrywały się wrakami pojazdów i ciałami zabitych marines, jeden człowiek w milczeniu spoglądał na tę r--ź przez lornetę. Amerykański dowódca, gen. Holland Smith powiedział o nim: ''Nie wiem, kim on jest, ale japoński generał kierujący tym występem to sprytny gość''.
''Sprytnym gościem'' był dowódca obrony wyspy, generał Tadamichi Kuribayashi.
Nie żeby coś, ale ultimatum Hulla i embargo paliwowe, były dostatecznymi powodami do casus belli.