Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, choć już nawet nie czuję, że znów będzie ona obchodzona. Już mi chyba wszystko obojętne. Ostatnie mniej więcej dziesięć lat spędzałem je u kuzynki, bywały nawet takie przypadki, że pierwsze święto siedziałem w robocie (u mnie w firmie to normalny dzień pracy), a za cyrku covidowego to dwa razy siedziałem sam w domu robiąc sobie symboliczne śniadanko złożone z kilku jajek, frankfurterków i jakiejś taniej sałatki z
CulturalEnrichmentIsNotNice
CulturalEnrichmentIsNotNice