Chciałbym #!$%@? wyjść poza #!$%@? matrix, nie wiem jak to opisać, może zrobić coś poza schematem, uwolnić się, poczuć #!$%@?ą wolność. Czuję jak dusi mnie to życie, trzyma, więzi. Praca dom szama wykop a rano budzę się znowu i myślę kuurrrrwaaa nooo... i tak bez końca. I te myśli, o co w ogóle chodzi, dlaczego mając już dwadzieścia kilka lat dalej nie wiem po co to wszystko, jaki jest mój cel, czy
@NawiedzonaKalamarnica: poznawać ludzi a jest to dla mnie cholernie trudne i stresujace, może też podróżować, tu znowu czuję się niepewnie. Chciałbym coś robić, wpaść w stan flow kiedy cieszę się procesem, zatracic się w czymś zamiast wszystko analizować i być świadomym.
A ja się boję że po smierci będzie coś innego niż nicość, nie ma chyba nic bardziej przerażającego, wyobraź sobie że nie możesz umrzeć bo znowu jest coś po śmierci.
@xLibero: ogólnie to za bardzo nie ma, skopiuj adres obrazka, wrzuc w google, kliknij wyszukiwanie obrazem i moze cos lepszego znajdziesz, ale nie wiem.
@Snurq: nie, sama apka Google chyba, wydaje misie ze domyślnie jest zainstalowana. Wystarczy że masz wyszukiwarkę Google na ekranie i możesz mówić "ok google" tylko włącz to w opcjach
Tak pomyślałem że po chvj się spieszyć. Zamiast kombinować może lepiej cieszyć się procesem:) Jutro wieczorem spokojnie polatam po centrum nabić trochę AP
Znacie jakieś klasyczne ballady o miłości? Coś w klimatach Elvisa, Bryana Adamsa, ogólnie starsze kawałki ᶘᵒᴥᵒᶅ ale takie z zajebistym pozytywnym klimatem a nie ckliwe gówna w stylu tears in heaven czy imagine Lenona.
Jak masz faktycznie dobra rade to pisz