Jak wiemy ekspansja Internetu, a ostatnio w szczególności facebooka, bardzo ułatwiła zwykłym ludziom kontakt z wielkimi firmami, korporacjami, artystami, sportowcami etc. W obecnych czasach wystarczy zalogować się na swoje facebookowe konto, odnaleźć profil firmy/instytucji/znanej osoby i napisać wiadomość na tablicy - prawdopodobnie w ciągu kilku godzin dostaniemy pożądaną odpowiedź. Jest to bardzo wygodne i przydatne.<br /><br />Kolejną instytucją, która postanowiła wyjść naprzeciw swoim fanom jest klub koszykarski - Anwil Włocławek. Jest profil na facebooku, są zdjęcia, informacje, a nawet konkursy. W dniu wczorajszym ten sam klub uruchomił sprzedaż biletów na mecz pożegnalny Andrzeja Pluty - inicjatywa godna pochwały, w końcu pan Andrzej sportowcem był wybitnym i wielce zasłużonym, nie tylko dla włocławskiego klubu. Sprzedaż miała rozpocząć się o godzinie 14:00, a zainteresowanie, zgodnie z oczekiwaniami, było niemałe. Pierwsi kibice podobno ustawiali się pod kasami klubu już od godziny 10 rano, a gdy ja przyszedłem kilkanaście minut po 12 kolejka liczyła kilkadziesiąt osób. Oto jak sytuacja przed kasami wyglądała około godziny 14:
<br /> (za oficjalnym profilem Anwilu Włocławek na fb).Niestety klub nie stanął na wysokości zadania i kasy otworzył dopiero około godziny 14:25. Nie jest to w porządku wobec kibiców, którzy przez te kilka godzin oczekiwania zdążyli porządnie zmarznąć (jak widać na zdjęciu - nie był to ciepły dzień). <br /><br />Ale do rzeczy - o ile czasem opóźnienia są zrozumiałe (chociaż dochodzą głosy, że panie kasjerki spóźniły się, bo... dopijały kawę ;-) ), to zupełnym nieporozumieniem jest zachowanie osoby prowadzącej oficjalny profil klubu na facebooku. Pod jednym ze zdjęć dokumentujących wczorajsze wydarzenie dodałem złośliwy, ale raczej humorystyczny, na pewno nie agresywny komentarz na temat opóźnienia w otwieraniu kas. Nie minęło więcej niż 15 minut, a komentarza już nie było. Dodałem kolejny - w którym pytałem co się stało z poprzednim i znowu dodałem uszczypliwą uwagę na temat “refleksu” pracowników klubu odpowiedzialnych za sprzedaż wejściówek. Tym razem wystarczyło 10 minut, żeby komentarz zniknął.<br /><br />Czas zastanowić się nad tym wszystkim - czy profile klubów sportowych na portalach społecznościowych, których znamienitym przedstawicielem jest facebook, służą umacnianiu więzi z kibicami czy może szerzeniu propagandy sukcesu i wmawianiu wszystkim, jakie to wielkie jest zainteresowanie i jak wspaniale klub na nie reaguje? Obawiam się, że osoby odpowiedzialne za kontakt klubu z kibicami chciały wejść w erę web 2.0, przenieść się w realia XXI wieku, niestety mentalnie pozostają w epoce co najwyżej średniowiecza.<br /><br />Ta opowieść jednak nie może skończyć się bez pozytywnego bohatera. A pozytywnym bohaterem będzie dział kontaktu z klientem sieci restauracji Sphinx. <br /><br />Kilka tygodni temu musiałem załatwić kilka spraw w różnych rejonach Warszawy. Stwierdziłem, że skoro jestem już “w biegu”, to po drodze wstąpię do Sphinxa na szybki obiad. Wcześniej sprawdziłem na ich stronie internetowej, czy nadal obowiązuje promocja “Student pije za złotówkę” - obowiązywała. Informacje o tej samej promocji znajdowały się na stolikach w restauracji. Niestety, kiedy podszedł do mnie kelner i przyszło do składania zamówienia, zostałem poinformowany, że oferta jest już nieaktualna. Trudno - zamówiłem jedzenie, napój w normalnej cenie, zjadłem, popiłem, zapłaciłem i wyszedłem. Nie lubię być jednak wprowadzany w błąd i postanowiłem skontaktować się ze Sphinxem w tej sprawie. Nie skorzystałem z facebooka, a ze zwykłej poczty elektronicznej. Napisałem maila, a w przeciągu pół godziny przyszła odpowiedź od miłej Pani ze Sphinxa. Opowiedziałem jej o mojej wizycie w ich restauracji, wytłumaczyłem, co mi się nie spodobało, a Pani obiecała sprawę rozwiązać. Minęło już ponad 10 dni, ja o wszystkim kompletnie zapomniałem, a tu miła Pani ze Sphinxa odzywa się ponownie - pisze, że sprawa została wyjaśniona z kierownikiem restauracji, w której byłem, promocji nie zaproponowano mi z powodu problemów technicznych, Sphinx bardzo przeprasza i prosi o podanie adresu, obiecując przesłanie zaproszenia na kwotę 50zł. 2 dni później - dzwonek do drzwi, przesyłka polecona do mnie, w kopercie taki oto kuponik:<br />
<br />Jak widać, nie trzeba profilu na facebooku, google+ czy innej naszej-klasie, żeby utrzymywać poprawne kontakty ze swoimi klientam, żeby odpowiadać na ich pytania, rozwiązywać problemy. Szkoda, że nie wszyscy to rozumieją, ale cieszmy się z tego, że są też tacy, którzy potrafią zadbać o dobry PR. Chwała im za to.<br /><br />
Komentarze (2)
najlepsze
Ja pierdzielę pomyliłem wykopy.