Opium ? błaahhaaha. To przecież głownie kolonialne przedsiębiorstwa handlowe przy poparciu Wielkiej Brytanii i Holandii wprowadziły opium do Chin. Cesarze wiele razy chcieli go zakazać, na co zachód reagował agresją (patrz wojny opiumowe)
@silverado: Tu jest mowa ogólnie o narkotykach, nie o konopiach, które zakazano 10 lat po zdarzeniach opisanych na końcu tekstu. Jedno drugiemu nie przeczy zresztą. A wspólna konkluzja z prohibicji narkotykowej i konopnej jest taka, że to wszystko po to aby dbać o różne mniej lub bardziej prywatne interesy różnych grup, a nie o zdrowie użytkowników, jak się oficjalnie udaje.
John Steinbeck (taki kalifornijski pisarz żyjący na początku zeszłego wieku) pisze w "Tortilla Flat", że w Kaliforni chleje się na umór dzień w dzień ale ludzie, którzy palą marihuanę to dno jest absolutne. Czyli jednak gandzia nie zawsze była błogosławieństwem dla ludzkości, a obecna popularność, to efekt mody.
@ksy3: Mieszasz przyczyny ze skutkami i fikcją literacką. To że marihuanę w książce Steinbecka paliły szumowiny, nie oznacza w zasadzie niczego. Być może Steinbeck był przeciwnikiem tej używki, więc tak ją sportretował w swojej powieści. Pewnie rzeczywiście była (i jest) palona również przez prostaków, ale przecież nie tylko.
Obecną modę, o której wspominasz, zapoczątkowali muzycy jazzowi, którzy w latach 20- i 30-tych palili jak smoki. Z Louisem Armstrongiem na czele,
@ksy3: A skąd ci się wzięły nagle elity? Między elitą, a "dnem absolutnym", jest jeszcze cały przekrój społeczeństwa. To, że akurat kilku grubasów zaliczanych do elity nie paliło ganji, nie znaczy, że była to używka jedynie "dna absolutnego". No chyba, że społeczeństwo dzielisz na elitę i całą resztę, czyli właśnie dno absolutne - jeśli tak, to gratuluję :)
Komentarze (8)
najlepsze
Obecną modę, o której wspominasz, zapoczątkowali muzycy jazzowi, którzy w latach 20- i 30-tych palili jak smoki. Z Louisem Armstrongiem na czele,