Żarty-żartami, prawdziwym rozwiązaniem problemu jest likwidacja "lektur obowiązkowych" i ogólnego zmuszania dzieci, żeby czytały rzeczy, które są dla nich nudne.
@PlonacaZyrafa: Masz dosyć specyficzną definicję "książek". Mnie chodziło o np. hary-potery i ogółem lekką fantastykę, kryminałki, czy chociażby harlekiny - byle młodzi mieli styczność z czymś, co chcą czytać... Wtedy, gdy już dorosną* sięgną po dojrzalsze pozycje i nie będą kojarzyli książek z męką.
*(Część ludzi nigdy nie dorasta, ale zmuszanie ich, żeby czytali, wcale nie pomaga.)
@wszyscy: Nieprawda, ponieważ błędnie diagnozujesz faktyczną przyczynę. A przyczyna braku zainteresowania książkami powstaje we wczesnym wieku. Chodzi o warunkowanie (Pawłow - może kojarzy się takie nazwisko). (: Jeśli sprawisz, że dziecku czytanie zacznie kojarzyć się z przyjemnością, to dziecko chętnie będzie czytało (nawet lektury obowiązkowe). Jeśli zaniedbasz tę kwestię, to dziecku książki nie będą kojarzyły się z czymś miłym i będzie ich unikało. Dlatego w mediach była kampania "czytamy
Sięganie po książkę powinno być motywowane autentyczną potrzebą, a nie próbą nadążenia za jakąś modą. Czytam bo chcę być mądrzejszy, chcę wartościowo spędzić czas, a nie dlatego, aby być bardziej "cool".
Dlatego się cieszę, że jestem dzieckiem bibliotekarki i, że czytanie książki NIGDY nie było wstydem, tak jak to było w przypadku moich znajomych w okresie gimnazjum.
Ale z drugiej strony przez umiłowanie do książek, moja młodsza siostra w wieku 6 lat kazała sobie na dobranoc czytać encyklopedię..:D
@biuna: Czytanie książek wstydem teraz? E tam, nie jest wstydem, to nie jest problem. Problemem są inne pochłaniacze czasu.
PS. A czytanie książek jest fajne choćby po to, aby w czasie rozmowy z kimś kogo nie lubimy od czasu do czasu powrzucać jakieś uwagi, czy cytaty ze znanych książek i patrzeć, jak twarz danego osobnika wykręca się ze wstydu ;P
Nie jestem dzieckiem bibliotekarki (chociaż może leśniczka pracująca kiedyś w bibliotece podchodzi pod bibliotekarkę), a też nigdy się nie wstydziłam książek. To nie wynika ze sposobu wychowania- wszyscy (mam dwóch braci) mieliśmy czytane książki na dobranoc, książek nigdy w domu nie brakowało i efekt jest taki, że najstarszy brat i ja uwielbiamy książki, średni nie przepada. Chyba po prostu kwestia tego, co do kogo trafia, jaka forma przekazu. Mądrych rzeczy
Eh, w niektórych komentarzach poruszono ciekawy problem. Jakie książki są tymi wartościowymi. Beletrystyka i literatura piękna - czytana dla satysfakcji, ucieczki od rzeczywistości, odebrania zawartej implicite wiedzy którą zawarł autor (dziwi mnie, że nikt na to nie zwraca uwagi, przecież oprócz tego w zasadzie nie ma czego szukać w jakiejkolwiek literaturze); dalej podręczniki i tytuły popularnonaukowe z których można zdobyć konkretną wiedzę.
Najlogiczniejszym wyborem wydają się być książki naukowe - jakby nie
@rybak17: To tak dziwnie czytasz, że piszesz komentarze na wykopie jednocześnie.
Rok 1984 czyta się praktycznie jednym them, a później dopiero poleca :) Czyta się rewelacyjnie, ale pełny obraz przedstawionego świata ma się dopiero na końcu.
Szwagier kiedyś pracował w empiku i mówił, że pewnego razu podszedł do niego koleś i mówi, że potrzebuje "tak z pół metra książek". Ten zdziwiony, że jak to pół metra, ale jakich, o co chodzi... A gość mówi, że nieważne, byle ładne okładki miały i w miarę w jednym kolorze.
Tak że samo "manie" książek o niczym nie świadczy.
@ZbanowaliscieMnieAbylemBordowy: Nasza polonistka mówiła nam o ludziach, którzy pracują dobierając książki do biblioteczki dla takich osób (najczęściej zamożnych). Wszystko, żeby wyglądać na oczytanego.
Trochę denerwuje mnie podział książek na wartościowe i bezwartościowe. Dla mnie są miłym sposobem na spędzenie czasu wolnego ,kiedy chcę po prostu odpocząć w ciszy. Nawet książki pozornie "bezwartościowe" poszerzają nasz zasób słownictwa , po pewnym czasie czyta się szybciej ,łatwiej wychwytuje się drobne fakty.
Książki pobudzają wyobraźnię i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
Dlaczego czytanie książek jest takie elitarne i niesamowicie inteligentne? Większość książek to po prostu fabularne czytadła, w czym to jest lepsze od obejrzenia filmu czy gra w jakąś grę fabularną? I pytam całkowicie serio. Książki specjalistyczne czy naukowe to zupełnie coś innego, dlatego nie wliczam tego w rachubę.
Argument o poprawianiu ortografii i kształtowaniu wyobraźni nie do końca do mnie trafia. Zasób słownictwa można zwiększać czytając artykuły, oglądając niektóre programy telewizyjne czy
Uwrażliwia, oświeca, daje temat do rozmyślań, uczy myśleć na różne sposoby, pokazuje, że nie istnieje coś takiego jak "jedna prawda" itp. itd.
W telewizji lecą prawie same głupoty, w tv mówi się niepoprawnie (wczoraj oglądałem chwilę tvn24- p. dziennikarka po studiach mówiąca "TĄ"- to jest trochę żenujące, zwłaszcza, że nie mówiła na żywo), telewizja czyni cię biernym odbiorcą.
Granie nie poszerza horyzontów, słuchanie radia też nie bardzo (jest ktoś, kto
@Toxicity: Odpowiedź jest prosta. Dorobek literatury jest większy niż kina i co za tym idzie masz większy wybór niż w TV czy w kinie. Dodając, że często ekranizacje książek są często o wiele gorsze niż filmy na ich podstawie, a książki potrafią równie dobrze, jeśli nie lepiej oddziaływać na wyobraźnie. Filmu w tramwaju czy autobusie nie zobaczysz :)
Ja ostatnimi czasy rezygnuje z papierowych książek - kosztują krocie i zabierają naprawdę sporo miejsca. Teraz za koszt 10 książek kupiłem Lark Freebook 7.0 na LCD (250zł- tak na start :P) i już myślę nad sprzedażą całej kolekcji papierowych . Są drogie po prostu papierowe wydania , zajmują za dużo miejsca (u mnie już pół ściany w pokoju 3x4m). Wiem , że ebook nigdy nie da zapachu książki, faktury kartki itp -
Akurat nie korzystanie z biblioteki jest dla mnie zrozumiałe- też wiem, że istnieją, a unikam jak ognia. Raz czy dwa skorzystałam. Pożyczam książki od znajomych albo czekam aż będę mogła sobie kupić czy po prostu dostaję na jakieś urodziny czy inne okazje. Nie cierpię tych pogiętych kartek, zaplamionych stron, podartych okładek, brrrrr... Poza tym takie używane przez wszystkich są bardzo bezosobowe, a dla mnie książka musi mieć duszę, pachnieć odpowiednio
Trzeba użyć podstępu.A tak na serio - przeczytałem około 2500 pozycji i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak sztuczną rzeczywistość kreuje literatura. Teraz omijam książki szerokim łukiem czując do nich coś w rodzaju obrzydzenia. Gdybym miał wybrać jedną, tę, która zrobiła na mnie największe wrażenie , to bez wahania wybieram "Paragraf 22".
Może zejdę z tematu czytania książek w ogóle a zapytam: co można uznać za przeczytaną książkę?
Pytanie niby głupie, ale czy za przeczytane książki można uznać podręczniki szkolne/akademickie? Moim zdaniem nie, bo to "tylko" materiał do nauczenia się. Czytać książki - mnie kojarzy się bardziej z literaturą. Ale pod tym względem nie byłbym lepszy od średniej krajowej, bo nie ciekawi mnie zbytnio ani literatura piękna - ta o której piszą w dodatkach
1. Możesz czytać w wannie, a Amazon sprzedaje dla Kindle wodoodporne pokrowce (co prawda nie wyobrażam sobie tego, ale można i to bez utraty 30-40 zł :P )
2. E-papier.
3. Touche; co gorsza ebooki w Polskich księgarniach są absurdalnie drogie, z drugiej strony gdy kupisz ebooka na takim Amazonie, zostaje on przypisany do twojego konta na stałe co jest niemalże niezawodną kopią bezpieczeństwa. A z tego co
2. Polecam cokolwiek E-inkiem. Wcześniej czytałem na Ipadzie i po zmianie na czytnik z elektronicznym papierem jest niebo lepiej.
3. E-booki u nas kuleją. To paranoja. Książka która ma premierę w Polsce, powinna być do kupienia w formie cyfrowej i normalnej. Są DRMy, więc tekst, że e-booki wspierają piractwo jest głupi. Równie dobrze można skserować całą normalna książkę za kilkanaście złotych i tym
Komentarze (126)
najlepsze
- Nie.
- To trzymaj, a teraz chodź.
1. Upewnijmy się, że nie patrzymy na atrapę książek.
2. Jeśli nie znajdziemy żadnych książek na widoku, to upewnijmy się, czy interesująca nas osoba przypadkiem nie kupuje e-booków.
Trzymanie się tych dwóch prostych rad pozwoli uniknąć wielu niepotrzebnych czynności.
TŁUMACZENIE dla nieznających angielskiego:
Musimy sprawić aby książki znów stały się kultowe. Jeśli wracasz z kimś do domu a on/ona nie mają książek. Nie pieprz się z nimi.
~ John Waters
*(Część ludzi nigdy nie dorasta, ale zmuszanie ich, żeby czytali, wcale nie pomaga.)
Ale z drugiej strony przez umiłowanie do książek, moja młodsza siostra w wieku 6 lat kazała sobie na dobranoc czytać encyklopedię..:D
"Co czytasz?"
PS. A czytanie książek jest fajne choćby po to, aby w czasie rozmowy z kimś kogo nie lubimy od czasu do czasu powrzucać jakieś uwagi, czy cytaty ze znanych książek i patrzeć, jak twarz danego osobnika wykręca się ze wstydu ;P
Nie jestem dzieckiem bibliotekarki (chociaż może leśniczka pracująca kiedyś w bibliotece podchodzi pod bibliotekarkę), a też nigdy się nie wstydziłam książek. To nie wynika ze sposobu wychowania- wszyscy (mam dwóch braci) mieliśmy czytane książki na dobranoc, książek nigdy w domu nie brakowało i efekt jest taki, że najstarszy brat i ja uwielbiamy książki, średni nie przepada. Chyba po prostu kwestia tego, co do kogo trafia, jaka forma przekazu. Mądrych rzeczy
Ciekawe ile tak naprawdę osób chwalących się czytaniem książek sięga czasem po jakąś wartościową.
Jeśli czytasz dużo, to nie ma znaczenia co. Miałem taki czas, że czytałem dosłownie wszystko i to mnie nauczyło omijać pewne książki z daleka ;)
Najlogiczniejszym wyborem wydają się być książki naukowe - jakby nie
Boje się tego czytać, zbyt wiele podobieństw do obecnych czasów ;)
Rok 1984 czyta się praktycznie jednym them, a później dopiero poleca :) Czyta się rewelacyjnie, ale pełny obraz przedstawionego świata ma się dopiero na końcu.
Jak to Muhammad (pbuh) powiedział "takich, których trzeba przekonywać nam nie trzeba". :)
Szwagier kiedyś pracował w empiku i mówił, że pewnego razu podszedł do niego koleś i mówi, że potrzebuje "tak z pół metra książek". Ten zdziwiony, że jak to pół metra, ale jakich, o co chodzi... A gość mówi, że nieważne, byle ładne okładki miały i w miarę w jednym kolorze.
Tak że samo "manie" książek o niczym nie świadczy.
Książki pobudzają wyobraźnię i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
Więcej osób niż myślisz ;)
facet wyglada na takiego, ktory NAPRAWDE wierzy w to co mowi :) "twarzowiec" obłożony stosami książek, tylko czeka az ktos go odwiedzi ;)
Argument o poprawianiu ortografii i kształtowaniu wyobraźni nie do końca do mnie trafia. Zasób słownictwa można zwiększać czytając artykuły, oglądając niektóre programy telewizyjne czy
Jeśli nie zauważysz żadnej różnicy, nie czytaj. Nie ma przymusu.
Uwrażliwia, oświeca, daje temat do rozmyślań, uczy myśleć na różne sposoby, pokazuje, że nie istnieje coś takiego jak "jedna prawda" itp. itd.
W telewizji lecą prawie same głupoty, w tv mówi się niepoprawnie (wczoraj oglądałem chwilę tvn24- p. dziennikarka po studiach mówiąca "TĄ"- to jest trochę żenujące, zwłaszcza, że nie mówiła na żywo), telewizja czyni cię biernym odbiorcą.
Granie nie poszerza horyzontów, słuchanie radia też nie bardzo (jest ktoś, kto
Akurat nie korzystanie z biblioteki jest dla mnie zrozumiałe- też wiem, że istnieją, a unikam jak ognia. Raz czy dwa skorzystałam. Pożyczam książki od znajomych albo czekam aż będę mogła sobie kupić czy po prostu dostaję na jakieś urodziny czy inne okazje. Nie cierpię tych pogiętych kartek, zaplamionych stron, podartych okładek, brrrrr... Poza tym takie używane przez wszystkich są bardzo bezosobowe, a dla mnie książka musi mieć duszę, pachnieć odpowiednio
Pytanie niby głupie, ale czy za przeczytane książki można uznać podręczniki szkolne/akademickie? Moim zdaniem nie, bo to "tylko" materiał do nauczenia się. Czytać książki - mnie kojarzy się bardziej z literaturą. Ale pod tym względem nie byłbym lepszy od średniej krajowej, bo nie ciekawi mnie zbytnio ani literatura piękna - ta o której piszą w dodatkach
Osobiście nie widzę uzasadnienia dla kupowania papierowych książek. (sam dosyć dużo czytam) Są niewygodne, zajmują miejsce, zbierają kurz na półkach.
1. Można czytać je w wannie, bo nawet jak wpadnie, to strata rzędu 30-40 zł.
2. Czytanie na papierze nie męczy tak oczu.
3. Papierową książkę po przeczytaniu można komuś dać, można sprzedać lub zostawić swoim dzieciom. (nie wiem jak ze sprzedawaniem ebooków)
4. Dla mnie wygodniejsze.
5. Możesz czytać nawet jak odetną ci prąd/jak wylądujesz na bezludnej wyspie.
6. Półka pełna książek daje +10 do inteligencji w oczach znajomych,
Rozwiązanie: czytnik.
1. Możesz czytać w wannie, a Amazon sprzedaje dla Kindle wodoodporne pokrowce (co prawda nie wyobrażam sobie tego, ale można i to bez utraty 30-40 zł :P )
2. E-papier.
3. Touche; co gorsza ebooki w Polskich księgarniach są absurdalnie drogie, z drugiej strony gdy kupisz ebooka na takim Amazonie, zostaje on przypisany do twojego konta na stałe co jest niemalże niezawodną kopią bezpieczeństwa. A z tego co
1. Mam skarpetkę do czytania w wannie
2. Polecam cokolwiek E-inkiem. Wcześniej czytałem na Ipadzie i po zmianie na czytnik z elektronicznym papierem jest niebo lepiej.
3. E-booki u nas kuleją. To paranoja. Książka która ma premierę w Polsce, powinna być do kupienia w formie cyfrowej i normalnej. Są DRMy, więc tekst, że e-booki wspierają piractwo jest głupi. Równie dobrze można skserować całą normalna książkę za kilkanaście złotych i tym