Prypeć stanowi podręcznikowy przykład „idealnego socjalistycznego miasta”. Zbudowane w kilka lat miasto mogło się poszczycić niezwykle spójną i komfortową architekturą tworzoną od początku do końca z myślą o mieszkańcach i ich potrzebach (ewentualnie partii i jej potrzebach). Za tym osiągnięciem stała dwójka „naczelnych architektów miasta Prypeć” - Giennadij Iwanowicz Oleszko, któremu zawdzięczamy narodziny miasta, i Maria Władymirowna Procenko, która asystowała po jego śmierci. Jak się często zdarza upadek miasta jest znacznie istotniejszy od jego początku.
Maria Władymirowna urodziła się w 1946 roku na terenie Chin. Pierwotnie nosiła Chińskie imię Mu Lan. Jej matka była z pochodzenia Rosjanką, co umożliwiło im przeprowadzkę na teren Związku Radzieckiego. Niestety chińskie pochodzenie uniemożliwiało jej wstąpienie do partii komunistycznej ZSRR, a tym samym znacznie utrudniało jakikolwiek awans społeczny czy zawodowy. W 1978 nadarzyła się niezwykła okazja aby wraz z mężem przenieść się do nowopowstałej Prypeci i objąć posadę w biurze naczelnego architekta.
W tym czasie miasto rozwijało się w zawrotnym tempie. Elektrownia dopiero rozpoczynała swoje działanie (1977), zaś wizja budowy i uruchomienia kolejnych reaktorów ściągała ogromne rzesze nowych mieszkańców. Jednocześnie większość pracowników elektrowni stanowili ludzie młodzi, krótko po ukończeniu szkoły, którzy na dodatek właśnie otrzymali nowowybudowane mieszkania. Sprawiało to, że Procenko musiała się mierzyć nie tylko z ogromnym tempem budowy infrastruktury, lecz również z eksplozja demograficzną wymagającą dostosowania miasta do ogromnych ilości dzieci. Tym samym jako naczelna architektka była jednym z najistotniejszych obywateli miasta. Nie inaczej było w dniu awarii.
W sobotę 26 kwietnia 1986 Maria Władymirowna została wezwana na pilne zebranie w sprawie awarii w elektrowni. Tam też po raz pierwszy pojawiła się propozycja tymczasowego wysiedlenia miasta. Zaledwie kilkanaście godzin później propozycja stała się rozkazem. Procenko miała się zająć koordynacją ewakuacji mieszkańców. Nominacja ta była niezwykła, lecz całkowicie zrozumiała w realiach świeżo zbudowanej Prypeci. Jako naczelny architekt jedyna posiadała aktualne mapy miasta, jak również dostęp do informacji które budynki są zamieszkałe i przez ilu mieszkańców. Po szybkich obliczeniach okazało się, że będzie potrzeba ponad tysiąc autobusów. Decyzją ukraińskiej rady ministrów od północy 27 kwietnia w kierunku elektrowni ruszyły setki autobusów. Około godziny 3:50 na przedmieściach Prypeci oczekiwało już ponad 500 autobusów, zaś drugie tyle zostało rozmieszczone w mieście Czarnobyl.
Wbrew pozorom rola Marii Władymirownej na tym się nie skończyła. Tego samego dnia do miasta przybyli pierwsi żołnierze – dozymetryści. Konieczne było przeprowadzenie pomiarów skażenia każdej mikrodzielnicy. Lecz jak to zrobić bez mapy? Procenko zaczęła na szybko rysować uproszczone plany miasta dla likwidatorów. Przez następne tygodnie spod jej ręki wyszły setki map, które były systematycznie pokrywane informacjami na temat odczytów promieniowania, postępów dekontaminacji czy zabezpieczania terenu. W ciągu nadchodzących miesięcy jej praca stopniowo zmieniała się z architekta miasta na jego grabarza. Jako prawdziwa komunistka nie kwestionowała żadnego słowa Partii. Skoro komitet centralny ogłosił, że ewakuacja będzie tymczasowa to znaczy, że musi stać na straży swojego miasta i przygotować je na powrót ludzi. Mieszkańcy faktycznie wrócili, lecz jedynie aby zabrać swoje rzeczy. Wizytami dawnych mieszkańców również kierowała Procenko.
Zorganizowała ona pół miliona worków na rzeczy osobiste, dozymetryczne punkty kontrolne i transport aby ludzi mogli wrócić choć na kilka godzin do swoich domów i przyszykować się na resztę życia na wygnaniu. Przez wiele miesięcy Maria próbowała zorganizować akcję dekontaminacyjną aby przygotować Prypeć do ponownego zasiedlenia. Walka trwała długo i jeszcze rok po opuszczeniu miasta nadal były zapalane latarnie, a wieczorami z radiowęzłów rozlegała się muzyka. Ratunek Prypeci wymagałyby zaangażowania w krótkim czasie 160 tysięcy likwidatorów, a przecież Związek Radziecki dysponował wielkimi terenami na które można było przenieść wysiedloną ludność. Spowodowało to, że oczyszczanie miasta uznano za nieopłacalne i porzucono je na zawsze.
Ostatnią rolą Marii Władymirownej było zabezpieczenie miejskich archiwów i dokumentacji. Ponieważ wszystkie akta uznano za zbyt skażone postanowiono je zniszczyć zakopując je w jednym z setek czarnobylskich mogilników. Za swój udział w akcji likwidacyjnej Maria Procenko dostała zgodę na przystąpienie do partii komunistycznej Związku Radzieckiego.
Tekst : Mateusz Stecki dla Napromieniowani.pl
Komentarze (1)
najlepsze