Mircy, podpowiedzcie co robić bo #oszukujo
Mieszkam większość życia w #Lublin #LSM. Zarząd tej spółdzielni to taki twór będący odbiciem wszelkich wartości naszej obecnej władzy tylko w skali lokalnej. 120 hektarów samowoli, bezkarności i ciepłych posadek.
Tu próbka możliwości: https://www.dziennikwschodni.p...
Dość powiedzieć, że mieszkania sąsiadujące ze spółdzielnią a zarządzane przez wspólnoty mieszkaniowe potrafią mieć, przy podobnych metrażach i liczbie lokatorów blisko połowę niższe czynsze. Nie, nie przesadzam.
Ale do rzeczy, oto chronologia wypadków:
1. Początek lat 90, budynek w którym mieszkam zostaje oddany do użytku. Ponad sto mieszkań, kilka klatek. W mojej klatce jest jedno główne wyjście od ulicy i dodatkowy korytarz po przeciwnej stronie prowadzący na dziedziniec wewnętrzny. Do tego korytarza przylega przestrzeń/pomieszczenie o nieznanym przeznaczeniu. Podejrzewam, że przewidziane było w projekcie jako wózkownia, składzik na rowery itp. Drzwi wewnętrzne jak i zewnętrzne korytarza były identyczne jak główne drzwi wejściowe do klatki i od samego początku stale zamknięte.
2. Administracja po kilku latach demontuje wewnętrzne drzwi korytarza i zamurowuje otwór. Mieszkańcy nigdy nie skorzystali z przynależnej im przestrzeni. Z braku innego miejsca rowery i wózki stoją na korytarzach i spocznikach
3. W trakcie pandemii administracja cichaczem przeprowadza remont. We wcześniej zamurowanym miejscu pojawiają się zafoliowane drzwi do lokalu. Ekipa remontowa przyuczona żeby nic nie mówić, "my tu tylko sprzątamy".
4. Telefon do administracji, po długim okresie zbywania w końcu wyczekiwana rozmowa z kierownikiem:
JA: Co państwo kombinują na parterze?
K: Tam sobie pani będzie siedzieć i przechowywać dokumentację medyczną, nikt nie będzie mieszkańcom przeszkadzał a spółdzielnia będzie zarabiać
JA: WTF, nie sądzi pan, że to mieszkańcy powinni zdecydować jak wykorzystać tę przestrzeń?
K: Hurr durr, No tak, ma pani rację. Niech Pani zbierze głosy mieszkańców klatki. Najwyżej zwrócimy koszty remontu firmie która miała się tu wprowadzić
JA: O_o
5. Rok Pański 2022: Folia znika z drzwi a za nimi zamieszkuje na stałe matka z dwójką dzieci. Składzik na dokumentację awansuje do rangi mikroapartamentu. Oczywiście mocno poniżej 25mkw.
6. Jak są rozliczane opłaty i czynsz- nie wiadomo
7. Czy jest zgoda na zmianę sposobu użytkowania z korytarza na mieszkanie - nie wiadomo
8. Wnioski:
Administracja - profit
Mieszkańcy - brak profitu :'(
Rodzi się z tego wszystkiego kilka pytań
1. Czy spółdzielnia może robić takie zmiany w obrębie przestrzeni wspólnej bez uzyskania zgody mieszkańców?
2. Jakie informacje spółdzielnia ma obowiązek mi udostępnić? Jakich dokumentów mogę żądać, tak żeby nie mogli się zasłonić rodo?
- jak został sfinansowany remont lokalu?
- czy zmiana sposobu użytkowania jest legalna?
- jaka jest formuła rozliczania opłat licznikowych?
- jak rozliczane są i na co przeznaczane przychody z wynajmu?
3. Jak te sprawę można rozegrać żeby ostatecznie kosztami nie zostali obciążeni mieszkańcy? Okaże się np, że zmiana sposobu użytkowania jest nielegalna i nadzór budowlany nakłada jakieś tam obowiązki i opłaty na spółdzielnię. Albo nawet nakazuje powrót do stanu pierwotnego. W efekcie wszyscy mieszkańcy zapłacili za bezsensowny remont i dodatkowo żeby załatać dziurę w rozliczeniu rocznym okazuje się, że fundusz remontowy musi wzrosnąć. Dlaczego? No przecież galopująca inflacja. Czego nie rozumiesz?
TLDR: spółdzielnia cichaczem zmienia korytarz na mikroapartament nie pytając nikogo o zgodę i uważa, że jeśli większość mieszkańców jest 60+ to będą bezkarni.
Komentarze (5)
najlepsze
Zasady głosowania we wspólnotach mieszkaniowych masz w Artykule 23.
I teraz jeśli w imieniu wszystkich właścicieli nieruchomości budynkiem zarządza spóldzielnia to jako właściciele macie prawo do wglądu w całą dokumentację