Cześć Wykopowicze!
Nazywam się Filip. Jestem wolontariuszem wożącym pomoc humanitarną na front na Ukrainie. Zapraszam na AMA ze mną, w którym postaram się odpowiedzieć na jak najwięcej waszych pytań. Ze względu na to, że pewna armia ze wschodu na nas poluje, wolałbym zachować pewną dozę anonimowości, ale poza tym wszystkie pytania są dozwolone. Wspierajcie naszą zrzutkę: https://zrzutka.pl/leki-na-ukr...
O naszej działalności:
Wozimy miękki sprzęt wojskowy (kamizelki, noktowizory itd.), medykamenty, żywność oraz mnóstwo towarów dla dzieci (kaszki, gerbery, pampersy) gdyż z tym jest ogromny problem. Współpracujemy z wieloma organizacjami humanitarnymi po Polskiej stronie granicy, z krajów takich jak Norwegia, czy Wielka Brytania, a po Ukraińskiej z kimkolwiek kto potrzebuje pomocy: władze oblężonych miast, cerkwie i kościoły niosące pomoc potrzebującym, nawet Ukraińskie bataliony czy Ministerstwo Obrony Narodowej Ukrainy.
Jesteśmy pojazdami uprzywilejowanymi, a Ukraińskie służby mają polecenie umożliwiać nam jak najszybszy przejazd, co skutkuje tym, że mili żołnierze często kierują nas jednokierunkowymi czy nawet autostradami pod prąd. Jest naprawdę ciekawie. Do tej pory zrobiłem na Ukrainie około 15000km w okresie około 3 tygodni. "Działalność" te prowadzę w wolnym czasie, choć nie ukrywam, że praca na tym cierpi.
Zasugerowano mi, że może warto by zorganizować AMA, abym mógł pokazać, że to nie takie straszne i być może zachęcić więcej ludzi do pomocy. Uznałem, że warto spróbować.
Przy okazji chciałbym zachęcić was do wpłaty na naszą zrzutkę: https://zrzutka.pl/leki-na-ukr...
Listę potrzebnych medykamentów mamy od sprawdzonych medyków z pewnego batalionu, którego nazwy wolałbym nie wymieniać. Względy anonimowości i bezpieczeństwa.
Pozdrawiam i czekam na wasze pytania,
Filip
Komentarze (60)
najlepsze
Sam zaangażowałem się w przewóz kilku rodzin spod Kijowa w bezpieczne miejsce. Widziałem te dzieciaki z zapłakanymi matkami, bez ojców, którzy zostali walczyć za kraj. To są widoki straszne i niepokojące, które wyrywają nas ze strefy komfortu.
Najbardziej zszokowało mnie jak rozmawiałem z nimi po drodze, próbując pytać o ich
Co do stanu psychicznego ludzi: dorośli sobie radzą dużo lepiej niż bym się spodziewał, dużo gorzej jest z dziećmi. To zostawia trwałe rysy na ich psychice. W całej Europie nie ma wystarczająco wielu psychologów dziecięcych, żeby zminimalizować szkody.
Kiedy widzisz, że żołnierz strzela do twojego sąsiada dla sportu kiedy ten jedzie rowerem po chleb, kiedy widzisz gwałcone na ulicy kobiety i dzieci, nagie ciała, psy zjadające inne psy, a ty nie możesz z tym nic zrobić, bo wszystko jest zaminowane... Jak o tym zapomnieć?
A jednak, mimo wszystko, jak z nimi rozmawiasz, to wszyscy mówią, że oni muszą walczyć. Że jak odpuszczą, podpiszą pokój, poddadzą się, to za chwilę stracą niepodległość a Rosjanie zrobią czystki w całym kraju. Tu nie ma innego wyjścia. Walka z Rosją to dla nich mniejsze zło, jedyny sposób na zahamowanie rosyjskich ludobójstw, przesiedleń i ogólnie rosyjskiego miru, który nie podoba się nikomu z wyjątkiem samych Rosjan, i to tylko dlatego, że Ci innego
A najdalej na wschód Połtawa i Zaporoże - miejsca "przerzutowe" dla uchodźców z miejsc jak Mariupol, gdzie ludzie, głównie kobiety i dzieci, przyjeżdżali wygłodzeni i bez ciepłych ubrań i czekali, czasem po kilka dni, aż znajdzie się dla nich transport dalej ja zachód. Na szczęście ten etap już minął.
Z ciekawostek mogę powiedzieć że w
Ale wdzięczność ludzi jest paliwem dla mojej misji. Daje więcej energii do działania niż jakikolwiek narkotyk (tak, kofeina też jest narkotykiem).
Lekarstwa: https://zrzutka.pl/leki-na-ukraine
Termowizor: https://zrzutka.pl/czf6th
Stazy Taktyczne (opaski uciskowe):
Czy dużo jest czarno-czerwonych flag na prywatnych domach, posterunkach czy urzędach?
I tutaj twoje pierwsze pytanie łączy się z drugim: im bardziej na wschód, tym ludzie są przyjaźniejsi i bardziej wdzięczni.
1) Jak morale Ukraińców wyglądają? Zwykłych przeciętnych obywateli?
2) Miałeś jakąś śmieszna sytuację? Smutnych pewnie więcej ale coś co zapadło ci w pamięć.
3) Kibicuje każdemu kto pomaga,wyrazy wsparcia.
Niektórzy mówili, że mogą oddać Donieck i Ługańsk, bo tam Rosjanie są już tak długo, że żadnych normalnych Ukraińców tam dawno nie ma - sami kolaboranci i dywersanci rosyjscy. Ale jeszcze żaden nie powiedział, że Ukraina może oddać Krym. Tylko jak oni go zdobędą kiedy nie mają statków ani samolotów, a jedyne przejście lądowe to kilkukilometrowy wąski przesmyk? Nie widzę tego osobiście.
2) trochę tego było... Na Ukrainie za fotografowanie działań wojskowych, na przykład miejsc, gdzie upadły rakiety, teoretycznie teraz grozi więzienie. Przez długi czas nie robiłem zdjęć na przykład zniszczonych czołgów w okolicy Buczy ze strachu. Ale w miarę jak tereny się coraz bardziej otwierały, coraz więcej Ukraińców stawało na awaryjnych i podchodzili do czołgów. Zauważyłem, że potrafią wejść na nie i robić sobie zdjęcia. Nawet wchodzić do środka na szabry.
Zatrzymałem się przy jednym z takich czołgów i widziałem, że dwóch facetów, chyba ojciec z synem, szukają czegoś w środku. Okazuje się, że brali pamiątki. Też się rozejrzałem, widzę dwie gaśnice (czołg doszczętnie spalony), chwytam jedną i pokazuje temu starszemu a ten do mnie "nie pomogła". Uśmiałem się
Lekarstwa są ważne zarówno dla cywilów, jak i wojskowych, ale niekoniecznie te same. Najbardziej potrzebna jest insulina, adrenaliny również brakuje.
Dla wojskowych potrzebne są najbardziej drony, termowizory, kamizelki i hełmy. Oprócz tego wszystko do łatania ran: opatrunki hydrożelowe, nici, skalpele, ale też kroplówki. Jedzenie w puszkach też
2. Czy na kontrolach wojsko sprawdza co i gdzie wieziesz?
3. Jak reagują ludzie widząc, że przywozisz im całe auto paczek?
1. Tak jak napisałem wyżej: jeżdżę bez kamizelki i bez hełmu, w samochodzie i tak średnio przydatne, bo albo ci przyjebią z czołgu albo przestrzegła opony. Uznałem, że niepotrzebna mi ta inwestycja. Gdybym miał jeździć za rosyjskie linie to chyba bym kupił. Ale aż takich jaj nie mam.
2. Sprawdza, bardzo często. W najlepszym wypadku machają żebym jechał dalej bez zatrzymywania, ale to tylko za dnia. W nocy prawie zawsze chcą, żebym otworzył bagażnik. W osobówkach tego nie robią - świecą latarkami przez szybę i patrzą co wieziesz.
Czasem dostajemy parol, czyli przepustkę na poruszanie się w godzinie policyjnej. Wtedy jest o wiele łatwiej, bo wojskowi jak słyszą parol to od razu puszczają. Policjanci czasem mimo wszystko zajrzą, a obrona terytorialna zachowuje się, jakby nie wiedzieli co to parol. Potrafią ci grzebać w bagażniku żeby sobie zajumać jakieś fajne buty, jedzenie, albo apteczki, nawet jedzenie dla psów mi zabrali. Wczoraj mieliśmy sytuację, że reporter, z którym jechałem krzyczał na WOT, bo usłyszeli parol a mimo wszystko grzebali nam w bagażniku 5 minut. Tak się na nich darł, że ci odbezpieczyli karabiny. Na szczęście nic się nie stało, ale zgłosiliśmy ten skandal do prawdziwego
Ja akurat zarabiam dobrze, więc paliwo finansuje sam, busa ogarnąłem sam i jeszcze starcza żeby powpłacać trochę na zbiórki. Ale znam osoby, które paliwo finansują ze zbiórek bądź dogadując się z organizacją humanitarną, której towar przewożą.
Myślę, że może cię zainteresować pewien kontrast:
- przedsięwzięcia państwowe: podjeżdżamy na punkt recepcyjny po polskiej stronie jednego z dużych przejść granicznych. Mamy kilka samochodów i przepakowijemy je. Przerzucamy kilka kartonów z samochodu do samochodu. Podchodzi straż graniczna i WOT. Mówią, że to państwowy parking i ta pomoc jest państwowa i mamy oddac im NASZE kartonu bo nie mamy na nie dokumentów. Wzywana jest policja. Mamy godzinną kontrolę ale na szczęście wszystkie kartony zostają u nas.
Innym razem: zaprzyjaźniona fundacja zostawiła nam leki na magazynie w tym samym punkcie recepcyjnym. Jeden z wolontariuszy pracujących na tym magazynie potwierdza, że tak było. Pan z WOTu który stoi na straży magazynu mówi że bez zgody kierownika zmiany nic nam nie wyda. Szukamy kierownika zmiany. Znaleźliśmy go. Ale on jest nocnym kierownikiem zmiany, a o tym może zadecydować tylko dzienny kierownik zmiany. Czekamy 11 godzin na dziennego kierownika zmiany. Dzienny kierownik zmiany odmawia wydania nam leków, bo nie mamy na nie dokumentów, a jako że one są na ich magazynie to należą do nich. Odjeżdżamy do Kijowa bez leków.
Najgorzej jest w nocy. Prawie wszystkie stacje zamykają się 1-2h przed godziną policyjną. Raz jechałem 450km szukając stacji i dojechałem tylko dzięki kanistrom.