Przypdkiem jego odrzutowiec może nie wyhamować na lotnisku w Moskwie - już takie historie były. Schroeder miał być tym który dopilnuje interesów gazowych z Niemcami a tu taka "niedogodność" teraz ( ͡°͜ʖ͡°)ノ⌐■-■ https://en.wikipedia.org/wiki/Unijet_Flight_074P
crashed into a snow plow that had strayed onto the runway, killing all four people on board. Among the victims was Total's Chairman and CEO Christophe de Margerie,
@Saeglopur: Radziminowicz opisywał tą sytuację w Wyborczej - typowy post-sowiecki cyrk który możliwy był tylko w Rosji. Wszyscy byli pijani, a jedyna trzeźwa była stażystka której powierzono kontrolowanie lotów choć nie posiadał wystarczającego doświadczenia.
Poniedziałek był w Rosji Dniem Kontrolerów Lotów. A kiedy tu świętują, trzeba być szczególnie ostrożnym. 28 maja 1987 roku Mathias Rust, młody niemiecki lotnik amator przeleciał sobie z Finlandii do Moskwy i posadził swój lekki samolot na pełnym zdumionych przechodniów Placu Czerwonym. Niemiec, choć tylko 19-letni, nieźle to sobie wykalkulował, bo akurat 28 maja jest u naszych sąsiadów Dzień Pogranicznika i świętujący wolą się kąpać w fontannach niż patrzeć na niebo. 12 lat później dowódca bojowników czeczeńskich Szamil Basajew poszedł ze swojej niezależnej wtedy republiki na Dagestan akurat w Dniu Wojsk Powietrznodesantowych, kiedy komandosom też bliżej do fontann niż do wojaczki.
I tym razem, w poniedziałek, też się stało. Tuż przed północą na stołecznym lotnisku Wnukowo roztrzaskał się startujący stąd mały odrzutowiec Falcon 50. Wszystkie znajdujące się na pokładzie osoby - dwaj piloci, stewardesa i Christoph de Margerie, szef francuskiego koncernu petrochemicznego Total - zginęły. Komentator "Moskiewskiego Komsomolca", przyznając, że to może cynizm z jego strony, pisze, że z punktu widzenia Rosji pasażerem fatalnego rejsu mógł "być każdy, byle tylko nie de Margerie", jej wierny przyjaciel i obrońca polityki Moskwy. Francuz jako już chyba ostatni z generałów wielkiego zachodniego biznesu konsekwentnie krytykował sankcje nakładane przez Zachód na Rosję, wzywał do rozszerzania współpracy z Gazpromem. A jeśli już pisane mu było zginąć, to nie w takich okolicznościach kompromitujących Rosję, dla której, jak pisze gazeta, "bałaganiarstwo jest groźniejsze niż terroryzm".
Falcon de Margerie'a, rozpędzając się przed wzlotem we mgle, wpadł na pracujący na pasie startowym - czy tylko przez niego przejeżdżający - kombajn odśnieżający. Z szybkością ponad 200 km na godzinę zawadził skrzydłem o maszynę, przewrócił się i eksplodował. Gen. Władimir Markin, rzecznik komitetu śledczego, twierdzi, że kierowca kombajnu był pijany. Dzisiejszy dziennik "Izwiestia" pisze, że samolot Francuza do startu prowadziła, a także koordynowała pracę brygad sprzątających pas stażystka ze szkoły w Uljanowsku. Cóż, skoro święto, bardziej doświadczeni kontrolerzy lotów byli zajęci. Kierowana przez pijanego maszyna na pasie (jeśli wierzyć Markinowi), początkująca kontrolerka czuwająca nad bezpieczeństwem ważnego gościa... I to gdzie?
Wnukowo to przecież lotnisko pod specjalnym nadzorem, bo nie tylko jest wielkim międzynarodowym portem lotniczym, ale też macierzystym lotniskiem specjalnej firmy przewozowej Rossija obsługującej prezydenta, premiera, ministra spraw zagranicznych, przewodniczących obu izb parlamentu, a także prokuratora generalnego, sekretarza Rady Bezpieczeństwa, prezesa sądu konstytucyjnego i szefa administracji prezydenta. To stąd właśnie wyrusza i wraca ze swych podróży Władimir Putin. A tu doszło do tragedii, której przyczyną była - obok nietrzeźwego kierowcy maszyny odśnieżającej - "karygodna pobłażliwość ze strony dyrekcji portu lotniczego, która nie potrafiła skoordynować poczynań pracowników lotniska". Walerij Okułow, wiceminister transportu, jak pisze dzisiejsza rządowa "Rossijskaja Gazieta", charakteryzuje sytuację na najważniejszym lotnisku kraju jako
Komentarze (82)
najlepsze
https://en.wikipedia.org/wiki/Unijet_Flight_074P