Może ktoś wyjaśnić jak to działa, że trzymając spawany element generalnie nie ulega się porażeniu prądem?
@r3m0: Po pierwsze napięcie na obwodzie wtórnym spawarki a nawet na stykach inwertora jest relatywnie niskie bo to kilkadziesiąt wolt, tak do 70 max. Po drugie obwód zamyka się przez łuk a nie ręce spawacza czy pomocnika. Można złapać za odkryty przewód i nic się nie stanie. Np, za zacisk masowy. On nigdy nie jest
@tank_driver: Przecież tam istotny jest prąd i co z tego, że jest tam zajarzony łuk. Przecież inwertera wpinasz wtyczką w zwykłe gniazdko i zasila go kabel góra 1,5 mm2. Napięcie pomiędzy elektrodą a metalem to kilkadziesiąt V. Ile by miało być, żeby dać na wyjściu maksymalny prąd spawania rzędu 100-120A, czy nawet 200 A w przypadku najlepszych na rynku spawarek amatorskich?
Po to sa izolowane uchwyty, rekawice itp zeby spawaczowi nic
@morm: do spawania potrzeba konkretnego prądu a tutaj gość nie miał odpowiedniego przedłużacza to podłączył na jakieś cienkie kabelki jak do głośników, w dodatku na skrętkę do wtyczki. Poza tym trzyma element spawany ręką. Ogólnie debil lub ustawka.
Komentarze (75)
najlepsze
To specjalne, żeby woda spływała
@r3m0: Po pierwsze napięcie na obwodzie wtórnym spawarki a nawet na stykach inwertora jest relatywnie niskie bo to kilkadziesiąt wolt, tak do 70 max. Po drugie obwód zamyka się przez łuk a nie ręce spawacza czy pomocnika. Można złapać za odkryty przewód i nic się nie stanie. Np, za zacisk masowy. On nigdy nie jest