Pierwsze auto moich rodziców, gdy dostali je od dziadka, który kupił sobie Hondę Concerto 1.6. Wartburg był siermiężny, ale ogólnie dawał radę i zjeździł kawał Polski. Pamiętam, że miał popielniczki/śmietniczki na tylnych drzwiach.
Jeździłem wartburgiem i syrena. Obydwa auta biegi pod kierownicą ale odwrotnie chodziły. W syrence jedynka do siebie i w dół ztcp a w wartburgu do siebie i w górę. Agolnie całkiem spoko te biegi się zmienialo
Cudowne wspomnienia. Ojciec miał identyczny ( nawet ten sam kolor). Kupiony za 1900 USD w Polmozbycie w Pile. W 1990 roku pojechaliśmy nim do Anglii. Warczyburg po prostu był tam jak auto z innej planety.. Ojciec chyba kochał to auto. Ogólnie fatalne w prowadzeniu.. w zakrętach dupa wyprzedzała przód.. ale...zapach spalin i dźwięk silnika... niezastąpiony
Fajnie byłoby zrobić to samo z cudami motoryzacji PRL i innych demoludów, już tyle słyszałem wersji z prędkością maksymalna Malucha czy Syreny że fajnie byłoby to sprawdzić.
Pamietam jak ledwo prawko zdalem, dziadek mial Warburga z silnimiem 1.3 od polo (tak mowili - nawet nigdy nie sprawdzalem dowodu). Pewnego dnia jadac po niego na impreze postanowilem przekroczyc magiczna bariere 100km/h. Mozecie sobie tylko wyobrazac jaki bylem uhahany jak dobilem do 140km/h xD
Nie wiem jak z Wartburgiem, czy jest łatwo czy nie, ale miałem Trabanta 601s rocznik 1979, to było w latach dziewięćdziesiątych i zamknięcie licznika nie było jakimś większym wyczynem. Wystarczyła dłuższa prosta.
Komentarze (124)
najlepsze
@Igomi: To co ludzie kochają najbardziej - dym i hałas