Rozpuszczanie gęstego tłuszczu rzadkim tłuszczem, by skuteczniej go zmyć detergentem - serio trzeba to od nowa "odkrywać"? Nigdy nie słyszeliście choćby o myciu rąk zabrudzonych np. smołą, przy pomocy masła?
Sąsiad był miłośnikiem grzebania w silnikach, samochodach, traktorach. Ale przede wszystkim był piekarzem. Z roboty przynosił sobie mąkę, cukier i m. in. drożdże. I to właśnie drożdży piekarskich używał do mycia rąk po grzebaniu w silnikach. Już dokładnie nie pamiętam jak to robił ale chyba rozpuszczał je w niewielkiej ilości wody i tym mył ręce. Bonusem takiego czyszczenia miało być usuwanie zapachu smaru.
Dość dobrze sprawdza się mydło w płynie, czy właśnie wspomniany tutaj płyn do naczyń. Nie raz ręce ubrudzone od smarów, czy oleju, na suche dłonie porządnie wetrzeć/wyszorować mydłem w płynie, i dopiero potem spłukać.
Tylko, że autor nie wspomina o pewnym dość istotnym fakcie. Mianowicie - kilka takich "kąpieli" w oleju i kości palców zaczną łamać się równie łatwo jak zapałki. Taka ciecz wsiąka w skórę i odkłada się dopiero w pobliżu tkanki kostnej blokując jej dostęp do niezbędnych bieżących minerałów. Nie próbujcie tego w domu bo inaczej takie fotki jak ta poniżej staną się dla was smutną codziennością (tu akurat rentgen dłoni właśnie takiego cwaniaczka-mechanika
Komentarze (212)
najlepsze
Bordo, a nie umie odpowiadać.