![595878306151554641683878_1613385595GkThDgt4MMgs1SvNvxyBOm.jpg](https://www.wykop.pl/cdn/c0834752/595878306151554641683878_1613385595GkThDgt4MMgs1SvNvxyBOm.jpg)
Różnie w tej budowlance bywało, ale czasami to można było się naprawdę nieźle ubawić. Zwłaszcza, kiedy pracowało się na jednej budowie z takim jednym Luisem i jego starszymi braćmi. Typy, mimo że byli braćmi nieletniego jeszcze wtedy Luisa, wciąż szydzili z niego, nieszczędząc mu przy tym przykrości a sobie okazji do srogiegoubawu. Powodem największej szydery było to, w jaki sposób Luis potrafił mówić, a właściwie nie potrafił, bo ze wszystkich braci chociaż był najmłodszy, to miał najmniej zębów, przez co bardzo niewyraźnie mówił.
No i bracia podpuszczali go mniej więcej tak:
- Kto ty jesteś?
- Hiuji
- Hiuji?
- Nie Hjui tylko Hjui!
- Czyli Hiuji?
- Hjui kuywa!!!
I tak mniej więcej wyglądało codzienne „wkuywianie” Luisa, przez jego siedmiu braci, z którymi przyjechał do pracy do jednego wujka (przypominam, że w budowlance wujki to nie krewni tylko szefowie firm budowlanych, którzy zawsze na początku starają się kreować na dobrych wujków, no a potem, no cóż…)
Luis był najmłodszym z braci, ale z całego rodzeństwa miał najwięcej brakujących zębów. W sumie nie miał chyba wszystkich, poza jednym, na samym przedzie. Wszyscy bracia golili się na łyso a Luis był do tego bardzo krępy i tak niski, że chyba niższy ode mnie. Był nieźle tłusty i miał pyzatą okrągłą gębę, że przy swoich krótkich nóżkach i rączkach, wyglądał jak taki wielki dzidziuś.
Luis i jego bracia, mieszkali w takiej dużej przyczepie kempingowej, którą postawił wujek na terenie swojej budowy, żeby mieć tańszych ludzi oferując im nocleg. Bracia pili tam hektolitry jakiegoś samogonu co przywozili z wiochy od matek jednego z nich, bo co ciekawe bracia mieli tego samego ojca, ale różne matki. Wpierdalalli też niezliczone ilości smalcu z cebulą.
Ośmiu chłopa w wieku pomiędzy dwudziestym a trzydziestym rokiem życia, tylko wyobraźcie sobie, jak w tej przyczepie śmierdziało. Lejs twierdził, że waliło kozłem ale ja czułem zatęchłe trociny ze szczurzymi odchodami. Był też w naszej ekipie jeden taki Feldeczek, co jak tam do tych braci wszedł, to potem opowiadał że „sam hormon, normalnie sam hormon”
Bracia Luisa, którzy właściwie wszyscy wyglądali jak jeden, lubili sobie spraszać do tej przyczepy tanie dziwki po pracy. Zamawiali sobie jedną czy dwie na wszystkich i ciupali je po kolei. I wątpię, że te dziwki orientowały się, że są posuwane przez tyle osób, bo bracia wchodzili i wychodzili z przyczepy na zmianę i taka dziwka mogła myśleć, że wciąż wraca ten sam klient.
Tylko Luis z jakiś przyczyn nie chciał korzystać z dziwek. Na ten fakt, zwrócił uwagę pewien właściciel pizzerii, która była obok budowy. Generalnie typ bardzo zaprzyjaźnił się z Luisem i codziennie, przynosił mu jakieś resztki pizzy, które Luis dziamał swoją bezzębną szczęką. Właściciel pizzerii patrzył się z taką dumą, na memłającego pizzę Luisa, kiedy w czasie naszej przerwy, przychodził do nas na budowę, do pakamery, dokarmiać ogromnego dzidziusia.
Raz robiliśmy na tej budowie przy pizzerii, a Luis się czymś struł i został w przyczepie zamiast iść do pracy. A że był to jeden z tych dni, kiedy byliśmy świeżo po jakiejś tam wypłacie, to postanowiliśmy w przerwie, że pójdziemy sobie na śniadanie na pizzę. Pizzeria była zamknięta a na drzwiach widniał napis „zaraz wracam” Stoimy sobie z Lejsem pod drzwiami pizzerii a z przyczepy w której został Luis słychać tylko krzyki:
- puchkaj, puchkaj bokęku, puchkaj mnie!!!
- prosiaczku, prosiaczku, dałbyś się chociaż za cyca potrzymać… - brzmiał pełen mocno pretensjonalnego tonu krzyk właściciela pizzerii a zanim koleś wyszedł i trzasnął drzwiami przyczepy, krzyknął jeszcze:
- nie chcesz pizzy to nie!”
Oczywiście, nie obyło się bez spuszczenia sromotnego wpierdolu właścicielowi pizzerii przez braci Luisa. Na samym wpierdolu się nie skończyło, bo bracia Luisa zdemolowali jeszcze całą pizzerię a żeby było mało, obsrali tam wszystko co można było obsrać.
Po tym całym incydencie bracia Luisa podobno kazali samemu Luisowi udowodnić, że jest ich bratem i zmusili go do skorzystania z dziwki którą sobie zamówili do przyczepy. Luis opowiadał na drugi dzień, robiąc się przy tym cały czerwony: „eem eczczyąą, eęm ęczczyą” i mogło mu chodzić o to, że niby jest mężczyzną, ale równie dobrze o to, że potrzebuje pożyczyć kilka gwoździ albo dwa zgryble na poranne kacowe piwo…
No i nie obyło się bez szyderstw jego braci:
„Eeć eyyąą, Eeć eyyąą?”
„eem eczczyąą!!!” – odpowiadał Luis
„eyyąą?” – dręczyli go dalej bracia
„HUCHAŁEM!!!” – krzyczał rozsierdzony Luis, a wśród jego braci, dopiero wtedy rozkręcała się największa szydera…
Komentarze (40)
najlepsze
źródło: comment_1613396525Q3jWnsfYXZzCQYPapsiTbo.jpg
Pobierzźródło: comment_1613396267PCnsyblIDxRtKSIwIqHxce.jpg
Pobierzźródło: comment_1613403732pc0lL69Z4PpUtL3YqRfmai.jpg
PobierzWydaje sie byc dobrym,tylko nieszczesliwym czlowiekiem.