Niemiecka firma nielegalnie wiozła po S3 potężne wiatraki! Jeden miał 50 metrów
Największe zestawy z ładunkiem miały blisko 50 metrów długości, prawie 4 metry szerokości i ok. 4,5 metra wysokości. Wobec przewoźników będą wszczęte postępowania administracyjne. Kary wyniosą ok. 300 tys. zł.
krzysiek-wesoly z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 152
Komentarze (152)
najlepsze
Tego typu transport to grube pieniądze i nikomu nie zależy na robieniu wałków.
Problem w tym, że logistyka czasami wymaga dużej liczby podmiotów zaangażowanych.
Skoro kierowcy mieli papiery ale zezwolenie na inną firmę to pewnie problemem jest jakaś bzdura.
No bo kierowca może być na własnej działalności, ciągnik własnością innej firmy a naczepa jeszcze innej. Pilot może być też zakontraktowany a
Tak było gdy realizowano wind park na wysokości setnego kilometra A4 koło Legnicy, polskiej firmie transportowej Transannaberg gdzie byłem pilotem pagała holenderska firma.
Myślę że ta sytuacja jest może być błaha i kierowcy nie mieli wymaganego jakiegoś glejtu przy sobie i po dowiezieniu ruszą w drogę. Ale 300tys kary w
Nie kolego. Nigdy wlasciciel ładunku. To zupełnie inaczej wygląda.
Generalnie spedycja organizuje, ale podmiotów zaangażowanych może być wiele.
To tak jak byś ty odpowiadał za uprawnienia do prowadzenia pojazdów dla kuriera wiozącego twoją paczkę.
Już nie wspominając, że forma własności wiatraka może być bardzo skomplikowana.
Właścicielem wiatraka może być koncern energetyczny ale on się nie zna na transporcie gabarytów i nie ma licencji przewoźnika.
Właśnie, pierwsza rzecz to licencja. Odpowiednie certyfikaty,
Ostre przepisy dotyczące kabotażu forsowały Niemcy i Francja, żeby wyeliminować u siebie konkurencję przewoźników ze wschodu UE, w tym z Polski. Nawet mi ich nie żal.