@kyeelt: powiem Ci (i to wlaśnie w kontekście Gerbera), że dalej niektóre uprawy są ekologiczne. Mam wujka na wschodzie, zaraz przy granicy z Ukrainą i on uprawia marchew dla Gerbera. Nie moze uzywać żadnych sztucznych nawozów, a ziemia jest kilka razy w roku badana przez pracowników Gerbera. Z tego względu akurat jeżeli chodzi o papki z ważyw to miałbym do Gerbera zaufanie. Natomiast o papkach z mięsem się nie wypowiadam.
I szczerze powiedziawszy nie widzę zbyt wielkich powodów do zmartwień. MOM jest tak obwarowany zasadami przechowywania i obróbki, ze przynajmniej ja nie widzę obaw jeśli idzie o jedzenie tego.
@amz: W sumie opis też wprowadza w błąd i z góry nastawia tak, że czytany tekst powoduje jeszcze głębsze negatywne uczucia. Tu chodzi tylko o Gerbery "indyk" i "kurczak", zatem logiczne, że tam będzie coś mięsnego. Do tego trzeba pamiętać - mięso to mięso. Wam może się wydawać, że to jakiś syf, ale chyba nie będziecie dawać od razu dziecku jakichś pastylek z multiwitaminami i białka dla karków, po to by
Trochę manipulacja danymi... Autor najpierw pisze o 30% zawartości mięsa, a widać wyraźnie, że jest 60% lub 65%. Proces produkcji wygląda źle, ale skoro delikatny żołądek malucha może to bez przeszkód strawić, to chyba nie powinniśmy płakać.
Przy tym składzie najważniejsze są proporcje białka. 9-10gram przy 60% zawartości mięsa, to naprawdę całkiem dobry wynik, biorąc pod uwagę stopień przetworzenia i brak białkowych dodatków. A, że białko to główny budulec organizmu, uważam, że
Pomyślmy przez chwilę logicznie, skoro wcinamy piersi z kurczaka, nogi, skrzydełka i uznajemy je za dobre mięso. To co jest nie tak z resztą? Jeżeli kości i to co tam zostaje wrzucone do maszynki byłoby w jakimkolwiek stopniu skażone, zawierało szkodliwe substancje, to cały kurczak również by je zawierał.
@Conradzio: Też nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie tak się brzydzą chrząstek, macic czy jelit, przecież to takie samo białko jak mięsień, w czasie trawienia to wszystko zostanie przerobione na takie same elementy składowe więc jedyne co może odrzucać to smak, a jeśli smak nie przeszkadza, to w czym problem? Dlatego ze smakiem wpierdzielam parówki z czego tam one by nie były robione, w końcu komórka zwierzęca to komórka zwierzęca, i kij
Zmień ten opis, bo to nie jest "karmienie syfem" tylko sprzedaż mięsa trochę niższej jakości po zawyżonej cenie. Nie tutaj żadnego kłamania na temat "zdrowego i ekologicznego jedzenia", bo mięso to mięso - jeśli miałoby być niezdrowe to i cały kurczak/indyk musiałby być niezjadliwy.
Niby świństwo, ale ja jestem zdania że białko to białko - denerwuje tylko kwestia ceny kilka złociszy za malutki słoiczek - powinno tam się znaleźć wysokiej klasy mięso... powiedzmy 4 zł za słoiczek w którym jest jakieś 100 gram mięsa (40 zł za kilo)... wiem czysta teoria ale i tak zdzierstwo.
@innuendoPL: w jaki sposób oszukują ludzi? Przecież jest wyraźnei napisane na etykiecie, że zawiera MOM. Może specjalnie dla Ciebie powinni przyczepić taką wielką czarną czaszkę z ostrzeżeniem - "nie kupuj tego bo przepłacasz!"
Nawet kupiliśmy kiedyś te słoiczki, bo nie mieliśmy jeszcze blendera a moje dziecko wypluwało wszystko, co nie było idealnie gładką papką. Na szczęście córa odmówiła jedzenia tego pseudo-mięsa.
Nauka z tego jest taka, że żadnemu producentowi żywności nie można ufać, nawet (a może szczególnie) takiemu produkującemu żywność dla niemowląt. No i ZAWSZE trzeba czytać skład, nawet jeżeli kupujemy coś, co z założenia powinno być jednoskładnikowe.
@mitchumi: no widzisz, ja pół roku temu nie wiedziałem. Mam szczęście, że moja córa ma takie wybredne podniebienie :) A co do "Nie UFAĆ tylko CZYTAĆ" - jeszcze kilka miesięcy temu żyłem w błogim przekonaniu, że produkty dla niemowląt są przyrządzane ze składników najwyższej jakości. Jakaś idealistyczna część mnie nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś odpowiedzialny za jakość tych słoiczków będzie oszczędzał na czymś, co jedzą niemowlęta (!), a za
Teoretycznie jest wszystko ok, wszakże nie jest to uzyskiwane z jakiegoś starego, zepsutego mięsa, Gerber więc się wybroni. Brak jest jednak pewnej etyki w traktowaniu klienta. Klient kupuje droższy produkt oczekując najlepszej jakości.
dlaczego mięso oddzielane mechanicznie jest gorsze?
czy jakby siedział chińczyk i paznokciem oddrapywał to mięso to byłoby lepiej?
przecież to jest czyste mięso z dobrych części zwierzęcia (co jest nawet ładnie opisane, że nie ma tam śmieciowatych łap, łbów etc), zatem zawartość słoiczka jest dokładnie tym co chcieliście dostać!
a cena jest jedynie zagadnieniem rynkowym, przecież skoro tyle każą płacić to znaczy, że za tyle to kupicie. (bo gdyby nikt nie
@Golob: mięso oddzielone mechanicznie jest gorsze bo:"prowadzi do utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych" . Dodatkowo w procesie obróbki zwiększa się w takim "mięsie" zawartość wapnia i fosforu. Nie wiem czy to źle czy dobrze, ale to fakt.
A tak w ogóle to ja nie lubię czytać etykiet, czasem lepiej nie wiedzieć co się je.
Nie wnikam czy zdrowe,czy nie;czy ma jakieś wartości odżywcze,czy nie i czy pachnie jak u babci,czy nie. Mało mnie o obchodzi,bo tego nie kupuję. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz,która z producentem ma niewiele wspólnego. Chodzi mi o to,że raczej każdy z nas liczy się z tym,że jedzenie ze słoika,czy to dżem,matiasy,czy obiadek dla niemowlaka,nigdy nie będzie tym samym co jedzenie przygotowane w domu. Papkę niemowlęciu podaje się zwykle do póki
Niemowlaki nie mogą jeść zdrowych i naturalnych produktów bo jak później taki podrośnie pójdzie i zjadłby coś niebędącego tym naturalnym zdrowym jedzenie dla niemowlaków czyli cokolwiek to wpadły w tak szok od chemii, że organizm by sobie nie poradził, Dlatego syf jest aplikowany już od maleńkości.
Ludzie nie potrafią czytać ulotek, etykiet...Zresztą coś z tym musi być skoro to stoi miesiącami w sklepie i nic się z tym nie robi. Domowe przetwory czasami się rozwarstwiają że trzeba je później "wybełtać". A dodatkowo jeszcze teraz w pismach dla rodziców jest napisane jakie to dobrodziejstwo, że bez soli i konserwantów, że składniki starannie dobrane(co mogliśmy zaobserwować na filmiku), tak że niektórzy wierzą w to bez wahania i pasą dzieci tym
problem z tego typu żywnością polega na tym, że wmawia się ludziom, by przepłacali za superbadane, bezpieczne i zdrowe jedzenie dla dzieci. A co się okazuje? Okazuje się, że ludziom kupują syf. To mikroskopijnych słoiczków po 4 zł (ile to wychodzi za kilogram?) wciska się totalne gówno i sprzedaje jako jedzenie dla niemowląt. Jednocześnie w kolorowych pisemkach trwa kampania reklamowa i pr-owa z udziałem opłaconych ekspertów, którzy mówią: nie dawaj dzieciom zwykłego
Jak wielu rodziców także i my przerabialiśmy to z żoną przy naszych dzieciakach. Ze słoików bez względu na producenta dobre są tylko przeciery owocowe, bo czasami trudno coś skombinować na mieście. Te całe obiadki to shit, warto spróbować ugotować samemu zupy to żaden dramat.
Włoszczyzna + np. kurczak/indyk = rosół
Rosół + koncentrat pomidorowy = pomidorówka
W sezonie brokułowa i inne ze świeżych warzyw. W zimie krupnik i wspomniany rosół. Ugotowane mięso
zakop, szukanie taniej sensacji, to nadal jest mięso tylko zeskrobane z kości wygląda jak papka i tyle ale nie popadajmy w skrajności chyba nie spodziewaliście się że będzie tam 100% piersi z kurczaka/indyka tylko że zmielone i pasteryzowane, MOM oczywiście nie jest to I klasa ale nie ma tam nic złego czy szkodliwego za to że ludzie tak myślą odpowiada marketing a potem szok jak zobaczą jak to się produkuje ale nie
"co prowadzi do utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych" ... A potem trafia do miksera...
A teraz powazne pytanie, bo wydaje mi sie, ze zacytowane przezemnie zdanie jest kluczowe i caly artykul opiera sie na nim, czy uszkodzona strukura wlokien miesniowych jest szkodliwa? (oczywiscie dla konsumenta a nie ich "wlasciciela" ;-) )
Łał, kolejna pseudoafera, tym razem o mięso nazywane pseudomięsem przez pseudozły proces oddzielania od kości. Pseudorekordu w jednym zdaniu nie pobiłem, ale ten pseudowykop należy na niepseudozakop. Nie wiem czy wiecie, ale mięso kupowane przez was w sklepach też jest jakoś oddzielane od kości, straszne.
EDIT: aha, z tego co wiem to to jedzenie dla niemowląt ma postać papki, albo jej bliską, ciekawy jestem co bardziej zaburza strukturę tego mięsa, sposób oddzielania
Komentarze (112)
najlepsze
jeszcze pare lat temu cale rolnictwo w polsce bylo ekologicznie w porownaniu z unia
Przeczytałem to:
http://www.wedlinydomowe.pl/print.php?what=article&id=1035
I szczerze powiedziawszy nie widzę zbyt wielkich powodów do zmartwień. MOM jest tak obwarowany zasadami przechowywania i obróbki, ze przynajmniej ja nie widzę obaw jeśli idzie o jedzenie tego.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Przy tym składzie najważniejsze są proporcje białka. 9-10gram przy 60% zawartości mięsa, to naprawdę całkiem dobry wynik, biorąc pod uwagę stopień przetworzenia i brak białkowych dodatków. A, że białko to główny budulec organizmu, uważam, że
Pyszna wedzona szyneczka z ekologicznego domowego uboju - najsmaczniejszy byl włosien.
http://www.tvp.pl/warszawa/aktualnosci-z-regionu/spoleczne/uwaga-mieso-zarazone-wlosnica/3782678
Nawet kupiliśmy kiedyś te słoiczki, bo nie mieliśmy jeszcze blendera a moje dziecko wypluwało wszystko, co nie było idealnie gładką papką. Na szczęście córa odmówiła jedzenia tego pseudo-mięsa.
Nauka z tego jest taka, że żadnemu producentowi żywności nie można ufać, nawet (a może szczególnie) takiemu produkującemu żywność dla niemowląt. No i ZAWSZE trzeba czytać skład, nawet jeżeli kupujemy coś, co z założenia powinno być jednoskładnikowe.
Później
ale niech mi ktos powie, o co chodzi z tym wykopem ?
Komentarz usunięty przez moderatora
czy jakby siedział chińczyk i paznokciem oddrapywał to mięso to byłoby lepiej?
przecież to jest czyste mięso z dobrych części zwierzęcia (co jest nawet ładnie opisane, że nie ma tam śmieciowatych łap, łbów etc), zatem zawartość słoiczka jest dokładnie tym co chcieliście dostać!
a cena jest jedynie zagadnieniem rynkowym, przecież skoro tyle każą płacić to znaczy, że za tyle to kupicie. (bo gdyby nikt nie
A tak w ogóle to ja nie lubię czytać etykiet, czasem lepiej nie wiedzieć co się je.
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie bądź taki pewny :D (chyba, że jesteś dziewczyną)
Włoszczyzna + np. kurczak/indyk = rosół
Rosół + koncentrat pomidorowy = pomidorówka
W sezonie brokułowa i inne ze świeżych warzyw. W zimie krupnik i wspomniany rosół. Ugotowane mięso
A teraz powazne pytanie, bo wydaje mi sie, ze zacytowane przezemnie zdanie jest kluczowe i caly artykul opiera sie na nim, czy uszkodzona strukura wlokien miesniowych jest szkodliwa? (oczywiscie dla konsumenta a nie ich "wlasciciela" ;-) )
EDIT: aha, z tego co wiem to to jedzenie dla niemowląt ma postać papki, albo jej bliską, ciekawy jestem co bardziej zaburza strukturę tego mięsa, sposób oddzielania