W pewnym kraju rząd bez przetargu wynajął firmę świadczącą usługi "telefonicznej obsługi klienta" Firma miała już bazę pracowników, dwa dni szkolenia i już po kilku dniach specjalna infolinia na cały kraj obsługiwana przez prawie 100 osób. Pracownicy podpięci do baz danych państwowej służby zdrowia, listy przychodni, szpitali, Do tego mobilne punkty testowe. W zasadzie test masz od ręki. Każdego testują.
Regionalne sanepidy zatrudniają określoną liczbę osób. Nie są przygotowane na taki boom
Tam prawdopodobnie nie ma kto tych telefonów odbierać. Dekady niedofinansowania, stanowiska z minimalną krajową. Nawet trochę współczuję tym, co tam teraz mają młyn, stres, presję, niechęć społeczną za 2000 zł.
@lunaexoriens: to jie znaczy, że należy to olać bo komuś na pewno ciężko za 2k miesięcznie. Place podatki sumiennie to oczekuje takiej obsługi. Jeśli nie działa, to wina rządu.
@lunaexoriens: Ja im totalnie współczuje. 5 czy 10 osób, które dotychczas zajmowały się chorobami zakaźnymi, odzwierzęcymi, pogryzieniami psów, salmonellą teraz pracują 24h/7 żeby wszystko do kupy poskładać. Winić należy tych na samej górze, a nie bogu ducha winnych pracowników sanepidu. Ja w obecnej chwili gdybym pracował w sanepidzie podziękowałbym z dnia na dzień PS. Jeszcze to pieprzenie o nagrodach DO 75% WYNAGRODZENIA - typowe szczucie na grupę zawodową, a pewnie
Mam znajomą, która pracuje w sanepidzie. Jak ją zobaczyłem to zrobiło mi się jej cholernie żal. Jest strzępkiem nerwów. Jest załamana całą tą sytuacją. W sanepidzie ludzie pracują najlepiej jak potrafią. Jest ich za mało.
@TakiTaki: Napiszę to co wyżej -0 dotychczas zajmowali się chorobami odzwierzęcymi, salmonellą i innymi cudami. Teraz te same osoby mają robić całodobowo dla kilku tysięcy ludzi.
Sąsiadka ojca pracuje w sanepidzie. Przyjechałem ostatnio w rodzinne strony po pół roku nieobecności i baby nie poznałem. Na oko schudła z 15 kg. Była zadbaną 40 teraz wygląda (przepraszam za porównanie) jak bułgarska prostytutka Wory pod oczami. Zagadałem do niej. W ciągu 5 minut
Mamy we firmie pare przypadkow pozytywnych testow. I dzwoni jedna kolezanka do sanepidu i mowi, ze ma pozytywny test i, ze maz idzie na noc do pracy. Pyta sie co ma robic, a gosciu mowi, ze jak pracodawca nie przeslal im list osob to moga robic co chca.
@miroslav: bez przesady, niech mąż zadzwoni do lekarza i powie że jest z osobą zakażoną to dostanie L4. A kwarantannę pewnie na niego nałożą tylko później.
Wykonałam ponad sto telefonów! Wisiałam na linii pół godziny, w końcu ktoś odebrał - oburza się Czytelniczka.
U mnie nawet jak koronawirusa nie było, to w okresie jesienno-zimowym aby dodzwonić się do mojej przychodni, to człowiek spędzał czasem 2-3 (!) godziny na telefonie, bo albo zajęte, albo nikt nie odbierał, albo sygnał wolny a po chwili że zajęte. Służba zdrowia in a nutshell ¯\_(ツ)_/¯
@Atexor: moja przychodnia z której korzystałem sporadycznie miała tel. do rejestracji czynny od 7:30 do 9:30. Podczas koronawirusa (w lato jakoś) próbowałem się tam dodzwonić przez tydzień i nie dało rady. Przepisałem się w końcu do sąsiedniej, która jak się okazało ma rejestrację outsource'owaną. Dzwonisz o 20, panie miłe i grzeczne (a nie te same co obsługują stare baby przy okienku) z dostępem do grafików lekarzy, chociaż siedzą gdzieś w biurze
Sanepid nie odbiera, apteki nie odbierają, do rodzinnego dzwonisz po teleporadę czy tylko po recepty to jesteś 40+ w kolejce. To jest Polska właśnie... (╯︵╰,)
@Karbostyryl: Bo odstałem w kolejce do dwóch, żeby się dowiedzieć, że leku na przewlekłą chorobę nie ma i nie wiadomo kiedy będzie bo skończył się w hurtowniach. No to zamiast stać w kolejce jak debil do kolejnych, próbowałem się dodzwonić. Taki ciul. W jednej nawet ktoś podnosił słuchawkę i zaraz odkładał. Na szczęście pojechałem do takiej przy której kolejki nie było i się cudownie okazało, że jest to co potrzeba.
Komentarze (146)
najlepsze
Pracownicy podpięci do baz danych państwowej służby zdrowia, listy przychodni, szpitali, Do tego mobilne punkty testowe. W zasadzie test masz od ręki. Każdego testują.
Regionalne sanepidy zatrudniają określoną liczbę osób. Nie są przygotowane na taki boom
@wcinaster: To tak powinno być od początku ale u nas najpierw trzeba było się prosić bo czasami nawet posiadanie części objawów nie wystarczyło.
@lunaexoriens: Ja im totalnie współczuje. 5 czy 10 osób, które dotychczas zajmowały się chorobami zakaźnymi, odzwierzęcymi, pogryzieniami psów, salmonellą teraz pracują 24h/7 żeby wszystko do kupy poskładać. Winić należy tych na samej górze, a nie bogu ducha winnych pracowników sanepidu.
Ja w obecnej chwili gdybym pracował w sanepidzie podziękowałbym z dnia na dzień
PS. Jeszcze to pieprzenie o nagrodach DO 75% WYNAGRODZENIA - typowe szczucie na grupę zawodową, a pewnie
Sąsiadka ojca pracuje w sanepidzie. Przyjechałem ostatnio w rodzinne strony po pół roku nieobecności i baby nie poznałem. Na oko schudła z 15 kg. Była zadbaną 40 teraz wygląda (przepraszam za porównanie) jak bułgarska prostytutka Wory pod oczami. Zagadałem do niej. W ciągu 5 minut
@TakiTaki: Ja w F1 też bym jeździł najlepiej jak potrafię.
U mnie nawet jak koronawirusa nie było, to w okresie jesienno-zimowym aby dodzwonić się do mojej przychodni, to człowiek spędzał czasem 2-3 (!) godziny na telefonie, bo albo zajęte, albo nikt nie odbierał, albo sygnał wolny a po chwili że zajęte. Służba zdrowia in a nutshell ¯\_(ツ)_/¯
Przepisałem się w końcu do sąsiedniej, która jak się okazało ma rejestrację outsource'owaną. Dzwonisz o 20, panie miłe i grzeczne (a nie te same co obsługują stare baby przy okienku) z dostępem do grafików lekarzy, chociaż siedzą gdzieś w biurze
tysiące w małych miasteczkach, myślę że nawet większość wszystkich przychodni w kraju
@Xaveri: Bo mają #!$%@?, a pacjenci na miejscu mają pierwszeństwo przed dzwoniącymi. A tak swoją drogą to po co tam dzwonisz?