Jak kiedyś pracowałem przy inwentaryzacjach w marketach to zdarzało się, że ktoś coś stłukł. Czasem to był słoik z koncentratem pomidorowym, czasem butelka oliwy a czasem whisky za dwie stówki. Co wtedy się robiło? Ano nic, wrzucało się do pojemnika na towary które mają nieczytelny kod kreskowy/nie wchodzą na terminal. Czyli wszystko z nieczytelnym kodem idzie na przemiał a i tak jest ubezpieczone. Raz w biedrze brałem coś z lodówki z sokami
Komentarze (94)
najlepsze
Jedynym wyjątkiem jest ewidentne niszczenie z pełną premedytacją, ale tu było widać że to niechcący.
Jakie ubezpieczenie?
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora