Flaktürme – żelbetowe zamki Adolfa Hitlera
W Wiedniu, dawnej stolicy wielkiego imperium, nie brak wysokich budynków. Znajdują się tam przecież liczne pałace i kościoły znakomicie urozmaicające panoramę miasta. Żaden z nich nie dorównuje jednak pod względem tajemniczości sześciu żelbetowym wieżom otaczającym ścisłe centrum miasta.
Czajna_Seczen z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 40
- Odpowiedz
Komentarze (40)
najlepsze
Kiedyś widziałem podobny bunkier w Hamburgu.
A nie szło jej spawać, bo stal z takimi domieszkami pęka w ok. 800 stopniach. I daje złom jak szkło, "jak po cięciu termitem" - to akurat powinno
Z kolei stal maszynowa, w porównaniu do takiej na konstrukcje statyczne, to już wyższa szkoła jazdy. Często-gęsto ma dodatki, żeby ograniczyć ścieralność, albo poprawić hartowność, albo chociażby takie, które ułatwiają obróbkę na automatach. W kołach zębatych to masz połowę tablicy Mendelejewa. W USA, Polsce, czy tam w ZSRR nigdy nie było większego problemu z surowcami, więc jakiejś większej tragedii nie było.
W demoludach były problemy raczej z obróbką takiej stali. W Polsce sporo rzeczy się robiło ręcznie, bo oszczędzało się z jakiegoś powodu na automatach. Dlatego polskim klasykiem jest #!$%@? wszystkich przekładni na prostych zębach, albo kopiowanie maszyn z zagranicy z "ulepszeniami" w rodzaju panewek zamiast łożysk tocznych. Czasami jak czytam jakąś książkę z epoki, z USA, albo z RFNu, to widzę coś takiego: "XYZ już nie jest stosowane od lat 50. ze względu na niską sprawność i trwałość takiego rozwiązania", a potem przypominam sobie jakąś rodzimą konstrukcję z 1991, właśnie z XYZ XDDD Czasami zdarzały się takie kwiatki jak np. Polonez - czyli samochód z lat 50., z budą z późnych lat 70., klepany do 2002, z rozmaitymi polskimi ficzerami. Np. pompa płynu hamulcowego nad silnikiem, coby stracić hamulce na rozgrzanym