Do zamieszczenia tego wpisu zdecydowałem się po ostatnich wypadkach na przejściach dla pieszych.
Pierwszym impulsem była niestety śmierć na przejściu przez ulicę Sokratesa w Warszawie. Nikt z nas nie chciałby wracać do tych wydarzeń. Przecięły się wtedy drogi mężczyzny, który wybrał się na spacer z rodziną, i słabego kierowcy. Pierwszy z nich nie wrócił do domu, bo kierowca auta osobowego był kompletnie pozbawiony wyobraźni. Nie wiem nawet jak dosadnie opisać jego lekceważenie przepisów. Będzie do końce żył ze świadomością, że zabił człowieka.
Przejścia dla pieszych to miejsca, gdzie droga pieszych przecina się z drogą. Pieszy musi się tam mierzyć z rowerzystami, kierowcami aut różnego kalibru, a od niedawna również hulajnogami.
Takich przypadków są miliony. Znakomitej większości kierowców udaje się zahamować. Piesi robią krok do tyłu. Dzieci zatrzymują rodziców trzymając ich za rękę. Wracają szczęśliwie do domu.
W większości przypadków dostrzegam bardzo dużą chęć poprawy wśród kierowców. Sam zawsze zwalniam przed przejściem dla pieszych. Kiedyś powodem był strach o mandat. Teraz dotarło do mnie, że jeżeli będę jechał szybko to mogę kogoś pozbawić zdrowia lub nawet życia. Rozpędzone auto nawet jadące z dopuszczalna prędkością jest śmiertelną bronią w rękach kierowców.
Według mnie za mało było akcji edukacyjnych skoro kierowca zabrał życie pieszemu idącemu po przejściu przez ulicę Sokratesa w Warszawie.
My mamy szczęście. Wróciliśmy z naszych spacerów. Ja piszę, a wy czytacie.
Może warto zmienić nasze przejścia dla pieszych:
- rozpocząć akcję propagowania dobrych zachowań
- wytykać absurdy
- tworzyć inicjatywy związane z konkretnymi miejscami
Komentarze (6)
najlepsze
- rozglądamy się w koło przed wejściem na pasy czyli klasyka "prawo lewo prawo" połączona z profilaktyką badania odcinka szyjnego kręgosłupa, który wygląda na to, że u dużej liczby osób jest zesztywniały i uniemożliwia skręt głowy na boki
- mówimy nie zombie, zamiast wlepiać oczy w smartphone poruszając się po mieście, obserwuj otoczenie
- drugi wariant na temat zombie, czyli słuchaj co się
Piszę to wszystko jako kierowca, ale jestem też pieszym i rzadziej rowerzystą.