Aż mi się nostalgia odbiła. Przypomniało mi to jak w szkole średniej na nawijalni nawijaliśmy cewki wszelkiego rodzaju. Transformatory, cewki styczników SM-1, SM-2 - jedno i dwunapięciowe. Na praktyce w Superfosfatach kilka silników przewinąłem. Spalone przyszły, majster pokazał jak usunąć stare uzwojenia, jak wyczyścić stojan, jak założyć przekładni. Jak dobrać drut na uzwojenia, jak złożyć formę na drut i jak odczytać z rysunku technicznego ilość zwoi na poszczególne cewki. Potem jak nawinąć
@mrooczilla: Praktyki polegały na tym że zmieniliśmy działy na których nas szkolili. Był dział nawijalni, utrzymania ruchu, testów i zasilania. Na dziale testów wymieniali oleje chłodzące w trafo, a zużyte poddawali filtracji i badali na przebicia, ale tam byłem tylko jeden dzień. Na zasilanie wcale nie trafiłem. Zatrzymali mnie na utrzymaniu ruchu. Cały dział to kilkudziesięciu elektryków, przychodzili wszyscy rano, brali zlecenia i szli na poszczególne działy do awarii. Ja miałem
@mecenas_z_piaseczna: od 7.00 na taśmie w shenzen powiedzmy iphone, od 15.00 do 22.00 xiaomi, od 22.00 do 7.00 huawei. A tak na poważnie jak boeing chciał budować fabryki w chinach, warunkiem było przekazanie absolutnie całej dokumentacji technicznej władzom chińskim.
Przypominają mi się firmy produkcyjne jakie widziałem i nawet miałem okazję popracować. Ale oczywiście nie takie duże. Praca bardzo fajna. Tak sobie myślę, że pracownicy takiej firmy mogą być dość szczęśliwi. Duża firma - pewnie stabilne warunki. Sama robota prosta, niestresująca. Absorbująca. Człowiek nie myśli o pierdołach, nie ma czasu. Z drugiej strony, bez przesadnego #!$%@?. No i widzisz efekty. Ile tych produktów powstaje.
Komentarze (16)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora