@Tylko_noc: Oczywiście, że masz rację. Sam kiedy jeszcze studiowałem wkładałem rękę w ciekły azot po sam łokieć. Dodam tylko od siebie, że prawie w ogóle nie czuć zimna. Nie pamiętam tylko, czy to z powodu porażenia końcówek nerwowych czy przez warstwę gazowego azotu wokół ręki. Jedno jest pewne, włożenie dłoni w śnieg to tortury w porównaniu z azotem.
@benzene: ciekły N w kontacie z ciepłem reki zaczyna przechodzic w stan gazowy i tworzy cienką granice miedzy reka i ciekłym N. tez tak robiłem na studiach :)
Dobry materiał. Najbardziej spodobała mi się dobra rada. W kolejnym doświadczeniu podpowiemy w jaki sposób odprawić niechcianego zalotnika. A więc jeśli otrzymasz piękną różę i masz ochotę roztrzaskać ją na jego głowie, to oczywiście przyjmij kwiat, a następnie włóż go do pojemnika z ciepłym azotem, zamroź i walnij nim w ofiarodawcę. Efekt murowany, róża rozpada się w drobny mak.
Dziwne, że w materiale edukacyjnym osoba prezentująca doświadczenie z ciekłym azotem nosi na dłoniach biżuterię. Myślę, że powinna pracować bez niej, nawet jeśli ryzyko wypadku jest niewielkie - chodzi przecież o dobry przykład.
Swego czasu pracowałem z ciekłym azotem na co dzień, często polewaliśmy sobie ręce. Tylko trzeba uważać żeby nie mieć mokrej ręki bo wtedy mogło to się źle skończyć. Mimo wszystko po dłuższej pracy z nim gdzie na mnie chlapał i tak pojawiały się oparzenia.
Komentarze (48)
najlepsze
W kolejnym doświadczeniu podpowiemy w jaki sposób odprawić niechcianego zalotnika. A więc jeśli otrzymasz piękną różę i masz ochotę roztrzaskać ją na jego głowie, to oczywiście przyjmij kwiat, a następnie włóż go do pojemnika z ciepłym azotem, zamroź i walnij nim w ofiarodawcę. Efekt murowany, róża rozpada się w drobny mak
.Komentarz usunięty przez moderatora