Znacie to uczucie?
Jak to jest prze*ebane kiedy żyjesz na 120% od kilku lat, żeby ułożyć sobie życie w przyszłości... Pojechać gdzieś ze swoją miłością na studiach i napić się taniego wina pod górami, kontemplować rzeczywistość i po prostu cieszyć się życiem...?
Budować już swój mały biznesik oparty na pasji...?
I kiedy nagle choroba odbiera Ci wszystko.... i stajesz się zależnym dzieckiem....
Tracisz tożsamość, tracisz zdrowie, i chęci do robienia czegokolwiek...
Treningi na 120%
Praca na 120%
Związek na 120%
Pasja na 120%
I tak wróciłem na wykop... Po kilku latach n-----------a i układania sobie życia, kiedy już miałem zacząć spijać śmietankę - zostałem znokautowany przez życie. Przekreślony.
Ten post kieruję do wszystkich tych, którzy stoją w miejscu ze swoim życiem...
Do k--w* nędzy, ruszcie się. Zróbcie coś. Zróbcie cokolwiek. Cokolwiek chcecie.
Tak długo patrzyłem na Was będąc obok, i dziwiąc się, że jeszcze nie działacie...
Ja sam nie miałem lekko.
Bo mnie również starzy nie kochali, tak jakbym tego chciał.
Też nie urodziłem się bogaty.
Byłem na dodatek trochę inny niż reszta, często niezrozumiany - z głową w chmurach. Głową pełną idei i nadziei, że kiedyś zbuduję coś swojego. Coś innego, unikatowego czemu będę mógł się poświecić.
I tak zacząłem.
Od dwóch lat:
Treningi na 120%
Praca na 120%
Nauka na 120%
Związek na 120%
Codzienny budzik, o 6.00 rano przypominał mi, żebym wstawał i szedł zmieniać rzeczywistość na taką, jaką ja chcę.
Aż do dzisiaj.
Bo dowiedziałem się o chorobie.
Bo już nigdy nie będę taki sam.
Bo już przez to na niczym mi nie zależy... Cieszyłem się, że mogę tworzyć. Teraz jedynie mogę biernie się przyglądać.
Utraciłem tożsamość, i stałem się tym, czego zawsze się bałem.
I zostałem do tego przymuszony.
Czy się odnajdę w tym wszystkim?
Nie wiem.
Ale proszę Was
Zrozumcie - do wszystkich, którzy mają jakieś mentalne, wewnętrzne sprzeczki - że DOPÓKI MACIE ZDROWIE to MOŻECIE WSZYSTKO. Dosłownie wszystko. Potrzebujecie tylko pomyśleć, jak chcecie to osiagnąć i zrobić to krok po kroku.
Nieważne jak bardzo się boicie.
Zróbcie co trzeba.
Wyjdź z domu, z bloku przed drzwi - weź wdech pełną piersią, i powiedz sobie, że od dzisiaj robisz to co zawsze chciałeś. I to nie jest coachingowe p*erdolenie - to jest po prostu czysta prawda.
Mówię to po sobie.
Mówię to po moich znajomych, którzy również wstają codziennie na 5, 6.00 rano, i z workami pod oczami idą na trening, żeby za 2-3 lata wygrać mistrzostwa. Że złapałi życie za rogi, i się mu nie dają.
Nie, nie mają dużo kasy.
ALe mają chęci, i mają zdrowie.
Sylwetka?
Zacznij od dziś, i tyle. Bez dywagacji. Za rok będziesz już inaczej wyglądał.
Odłóż na wakacje.
Nie masz z czego?
Jedź stopem.
Róbcie k*wa cokolwiek trzeba, byleby tylko iść do przodu.
Ten wpis to już chyba mój taki akt rozpaczy, żeby coś zmienić. Chociaż w Waszym życiu.
Ja nie wiem czy jeszcze będę mógł...
Życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie będzie, tyle Wam powiem.
Dlatego walczcie do końca chłopaki.
Hej
Komentarze (58)
najlepsze
Niedowład lewej nogi.
A byłem sportowcem i z tym wiązalem swoją karierę. Taki szmat czasu, takie plany i marzenia... Hah... Żyłem tym i nadal tym żyję, to jest
Bo życie to nie tyko atak ale i uniki...
Dodam tylko żebys się zaglębił w muzykę.
Pomaga.
Bo straciłem ogromną część siebie i życia.
Czy ty nie byłbyś zrozpaczony, gdyby to Tobie odebrano tak wiele?
Masz takie
Ludzie są różni.
Jedni wolą kontemplować.
Inni wolą
@TabbedEditor
@unclejames
Nie zrealizujesz planu założonego w dzieciństwie, ale masz mnóstwo czasu na inne plany. Jesteś bardzo młodym człowiekiem i możesz wszystko zacząć od nowa. Przestań tylko myśleć o tym co miało być, jest co innego. Skoro miałeś tyle zapału