Proszę przeczytaj ten tekst. Dla Ciebie to tylko chwila - dla mnie całe życie.
"Opowieść kobiety"
W Lipcu 2017 był ślub. Może nie był wyszukany, ale mi się podobał. Jego mama składając mi życzenia powiedziała: życzę Ci byś nie skrzywdziła mojego syna, jesteś na świeczniku. Później męża brat też zachował się dziwnie: jeśli skrzywdzisz mojego brata dokopię Ci, zobaczysz! Nie zwracałam na to uwagi, do tej pory nie wiem o co im chodziło, dziwacy.
W listopadzie urodził się nasz syn. Już z imieniem był problem. Mąż pod naciskiem matki chciał nazwać go Tadeusz, mi to imię się bardzo nie podobało, ale cały czas próbował mnie do niego przekonać. Jego rodzina już go tak nazywała, nie obchodziło ich to, że ja nie chcę by mój syn nosił to imię. Powiedzieli swoim znajomym, że będą mieli wnuka - Tadeusza. Chcieli mnie nawet przekupić.
Usłyszałam, że jeśli będzie miał na imię Tadeusz, to jakiś wujek dorzuci 1000 zł do wózka, mimo to nie chciałam się zgodzić, ale ich to nie interesowało. Podaczas wizyty położnej wyszłam na chwilę do apteki. Kiedy wróciłam mój mąż ze swoją mamą podały imię mojego syna pod moją nieobecność. Zdenerwowałam się bardzo. Na szczęście po długich rozmowach z mężem mam syna Michała Tadeusza.
Z Jego matką był problem od zawsze. Wyzywała mnie, krzyczała na mnie, nazywała mnie kurwą, dziwką, szmatą. Mówiła, że lecę tylko na ich pieniądze, że go nie kocham, nawet mnie uderzyła kiedy była pijana. Mówiła, że nam odbierze Michała, że się do tego nie nadajemy. Prosiłam męża by coś z tym zrobił, by z nią porozmawiał. Odpowiedział, że jego mama taka jest, że muszę ustąpić, że oni już się nauczyli nie wchodzić jej w drogę, że ogólnie powinna się leczyć, nawet jego ojciec na to naciskał, ale ona nie chciała. Mój mąż nigdy mnie nie bronił, nigdy nie stanął po mojej stronie, a ja nie chciałam być obrażana.
Pod koniec stycznia wyjechał z Michałem do rodziców, chciał odpocząć, mówił, że mu nie pomagam, rozpowiadał wszystkim znajomym jakieś bzdury o mnie, jakby chciał zrobić z siebie ofiarę. Miał wrócić po dwóch tygodniach. Zamiast Niego kiedy wróciłam z pracy w mieszkaniu zastałam Jego rodziców. Kazali mi się wyprowadzić - teraz, następnego ranka, wurzucili mnie z mieszkania.
Nie wiedziałam co się stało, całą noc nie spałam. Postanowiłam pojechać do mojego męża i mojego syna, do Wrocławia, porozmawiać z Nim pod nieobecność jego rodziców. Kidey dotarałam na miejsce okazało się, że męża w mieszkaniu jego rodziców nie ma. Dzwonię, mówię, że jestem we Wrocławiu, że chcę porozmawiać, zobaczyć swojego syna. Mówi, że za chwilę oddzwoni.
Domyślam się, że dzwoni do swojej mamy i pyta czy może się ze mną spotkać. Dostaję odpowiedź, że nie powie mi gdzie jest, że niepotrzebnie przyjechałam, że nie zobaczę syna. W płaczu wracam do Torunia, pakuję się i jadę do rodziców.
kilka razy mogłam przyjechać do Wrocłąwia, zobaczyć się z Michałem, choć na chwilę. Mówią mi, że powinnam się cieszyć, że w ogóle pozwalają mi go zobaczyć. Na spotkaniach jego mama cały czas mnie obraża, mówię, że nie chcę się kłócić, że przyjechałam do syna i chę spędzać czas tylko z Nim. Nie pozwalają mi na to.
Na spacerach mówią mi którędy mam prowadzić wózek. Pozwalają mi tylko na spacer w parku dookoła stawu. Chciałam iść z nim do restauracji, ale Teściowa wezwała policję, powiedziała, że próbuję ukraść syna. Dostaję od Nich zakaz spotkań. Jego ojciec mi grozi, mówi, że mnie pobije, tak samo jak wcześniej jego brat i wujek. Zgłaszam sprawę na policję.
Próbuję zobaczyć syna przy okazji mojego i ich pobytu w Toruniu. Mąż pokazuje mi go przez drzwi. Teściowa trzaska drzwiami i dzwoni na policję twierdząc, że jestem pijana.
Żądają ode mnie pieniędzy na utrzymanie Michała. Przelewam co miesiąc 350 zł, ale chcą więcej, chcą 750 zł. Pytam czy mogę coś kupić Michałkowi, coś co jest mu teraz potrzebne, słyszę: Michał potrzebuje pieniędzy.
Dostaję zaproszenie na chrzest. Nikt mnie o nic nie pyta. Okłamują mnie mówiąc, że nie ma więcej miejsc, że jak chcę mogę dla swojej rodziny wynająć sobie inny lokal, obok. Na chrzcie widzę puste krzesła. Złość pomieszana z rozpaczą.
Boję się o jego zdrowie. Mąż odmówił szczepień, ponieważ walczy ze spiskiem koncernów farmaceutycznych, lekarzy i naukowców. Jak powiedział: gdybyś Ty opiekowała się naszym synem to on by już nie żył. Kieruję się do prawników, każdy mówi mi to samo: prawo jest dobrze skonstruowane, ale u nas w Polsce panuje pogląd, że nawet najgorszy ojciec jest i tak lepszy dla dziecka niż najlepsza matka na świecie.
Nie wierzę w to. Chcę odzyskać syna, szukam możliwości. Większość moich znajomych mówi mi: daj sobie spokój, taki już los kobiet, nic nie możesz zrobić, możesz tylko zapomnieć. Płać alimenty i załóż nową rodzinę. Masz już po dziecku, zapomnij o nim. W to też nie chcę uwierzyć, nie rozumiem tego.
28 sierpnia w Poznaniu jest sprawa rozwodowa. Cały ten rozwód jest tylko po to bym nie miała dostępu do mojego syna. Bym nie mogła go zaszczepić, bym nie mogła zaprotestować kiedy fundamentaliści religijni jakim jest mój mąż i jego rodzina wyślą go do religijnego przedszkola, religijnej szkoły, religijnej uczelni i religijnej pracy, wszystko po to by mogli sobie robić z nim co chcą.
W tej chwili, kiedy piszę ten tekst mój syn jest gdzieś nad morzem, nie wiem gdzie. Spoglądam na podłogę. Stoi tam balon z winem. Pamiętam jak go robiłam dla męża, dla nas. Mieliśmy go skosztować na pierwszą rocznicę ślubu, czyli dokładnie dziś. Łza spływa mi po policzku.
Ta historia jest oczywiście prawdziwa. Jak już pewnie się większość z was się domyśliła, zamieniłem w niej płci po to by coś zobrazować. Tak, jestem ojcem, któremu podstępem porwano dziecko. Ale czy to aż taka różnica? Czy płeć rodzica z góry określa jego rolę i preferencje?
Nie wiem jak i czy w ogóle mogę odzyskać syna, nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie mi pomóc. Teraz już się nie dziwię, że wiele dzieci nie ma ojców, że ojcowie uciekają od tego wszystko. Tak się zabija w naszym kraju ojcostwo,
w ten sposób zmienia się najlepszego ojca w oprycha, w kogoś kto nie interesuje się dzieckiem, kto uchyla się od płacenia alimentów szukając sposobu na jakąkolwiek sprawiedliwość. Ja tak nie postąpię, bo jestem silny, nie poddam się nigdy, ale problem w tym, że nie mam wielu możliwości.
Jeżeli wiesz jak mi pomóc skontaktuj się ze mną
kontakt@kuzlak.pl
Jeśli nie udostępnij ten post, wyślij znajomemu. Może przeczyta go osoba, która była w podobnej sytuacji.
Komentarze (27)
najlepsze