Z cyklu #januszebiznesu: Ukradnij czyjąś pracę i sprzedawaj ją w Biedronce
Firma Dan-Mark, czyli polski biznes w praktyce. Grafiki w całości ukradzione i użyte w swoich produktach, które następnie hurtem wylądowały na półkach w Biedronce. Na serio myśleliście, że nikt się nie zorientuje?
Tapirro z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 309
- Odpowiedz
Komentarze (309)
najlepsze
Na koniec mój ulubiony cytat: "to za zdjęcia się płaci???"
@Tarec: to jednak nie do konca to samo jest. Podstawowa różnica to czerpanie korzyści.
Pozwać teraz na procent od każdej sztuki + zadośćuczynienie za kradzież.
Więc tak naprawdę firma Dan-Mark ograbiła autorkę z zarobku
I o co właściwie się rozchodzi?
Na swojej stronie jeszcze w ubieglym roku w zakladce darmowe plakaty miala tylko informacje "pobierajcie do woli", a teraz wrzucila dopisek "nie do uzytku komercyjnego", ktorego nie bylo, zanim sie nie zorientowala, ze przegapila.
Pewnie nie wie, ze internet nie zapomina i mozna sprawdzic poprzednie wersje witryn.
Ech... Ale ma nauczke na przyszlosc.
Tu wersja z ubieglego roku:
To, że dopisek pojawił się po aferce to chyba logiczne. Wcześniej pewnie nie zakładała, że pracownikom polskich firm o ugruntowanej pozycji trzeba tłumaczyć wszystko jak krowie na rowie. To jak z ostrzeżeniem "nie zatrzymywać łańcucha za pomocą genitaliów" na opakowaniu od piły mechanicznej. Musiało do tego dojść, żeby ktoś taki dopisek walnął. ( ͡°
@skun1: istnieją różne pola eksploatacji dzieła i na każde z nich trzeba uzyskać zgodę osobno. To, że ktoś ci pozwala np. na reprodukcję obrazu celem prezentacji w katalogu wystawowym nie oznacza, że np. pozwala na reprodukcję obrazu celem wyprodukowania firanki. To, że ktoś pozwala ściągać i udostępniać swoją grafikę nie
1. Nie ma znaczenia, że wcześniej nie było dopisku o niemożliwości użycia komercyjnego, bo jest to dorozumiane na gruncie ustawy. I każdy kto ma rozum i godność człowieka wie, że jak bierze czyjeś dzieło to musi za to zapłacić.
2. Dopóki nie będzie oświadczenia firmy, to nie ma co ich szkalować, bo być może jakiś pracownik lub podwykonawca poszedł skrótami.
@Nolimit: Otóż to. Sytuacja z tym, że dopisek pojawił się po fakcie jest taka sama, jak z wystosowaniem apelu "złodzieju, oddaj mój samochód!!!". Nikt raczej nie wydaje takich komunikatów przed faktem. (