A przecież właśnie tak było! Za tego "dobrego socjalizmu" tak to właśnie wyglądało w latach siedemdziesiątych.
Ba! Nawet w latach osiemdziesiątych można było zobaczyć wóz konny na ulicach Festung Breslau. Były nawet znaki zakazujące im wjazdu!
Tak wyglądał czas gdy "każdy miał prace" i "ludzie mieli lepiej niż teras". Dla porównania sugeruję obejrzeć filmy z tego samego czasu z krajów, które nie były tak bardzo postępowe jak
@fromthesecondside: Zdradzę Ci tajemnicę - Wrocław ma więcej niż jedną ulicę. :)
@lavinka: Tylko widzisz... Od lat 20 dzieliły już tę epokę 2 pokolenia. To po pierwsze. Po drugie - wojna , jak walec, wyrównała wszystko. A ośmielam się sądzić, że RFN rozwijało się poniekąd inaczej. :)
Fragmenty tego filmu, oglądałem w angielskiej telewizji w 2005r. Dzisiaj pewnie już inaczej postrzegają nasz kraj, ale jeszcze parę lat do tyłu, tak właśnie nasz kraj sobie wyobrażali. Natomiast moje wyobrażenia o Anglikach, szybko zweryfikował jeden z kierowców w firmie, w której pracowałem. Zapytał mnie wprost, czy posiadamy w domach lodówki i pralki i czy nasze kobiety piorą ubrania w rzekach. Nie było to pytanie zadane złośliwie, raczej z czystej ciekawości.. To
@Holesmaker: koleżanka z która mieszkałem w składzie, która była w Holandii przez 2 lata i pracowała jako nauczyciel w szkole na wsi opowiadała mi 2 historie: - opowiadała kiedyś dzieciom o Polsce. Zaznaczyła, że w Polsce dzieci do szkoły jadą tramwajem albo rodzice ich zaprowadzają. W zimą raczej nie jeździ się rowerem. Z sali słychać głos dziewczynki to jak dzieci bez roweru dojeżdżają do szkoły? - pewnego dnia jej chłopak Holender
Film Gdańska (w powiązanych) to jakaś ustawka, albo wyjatkowa okazja. Pomarańcze na półkach w warzywniaku to był jakiś widok nieprawdopodobny. W PRLu pomarańcze czy banany jadało się w zasadzie raz do roku.
@janusz002: No ja to własnie pamiętam z dzieciństwa. Tego typu owoce jadło się na świeta albo jak ktoś z rodziny wrócił "z zagranicy". Co ciekawe, np w Czechach czy w DDR można było takie owoce kupić bez problemu.
@janusz002: @bartek_j: Nie do końca. Ja pamiętam pod koniec lat 80-tych opowiadali mi ze w 70-latach było więcej pomarańczy i babcia. opowiadała że jest jeszcze coś takiego jak mandarynki, mniejsze niż pomarańcze. Ja robiłem wielkie oczy nie wiedząc o co chodzi. Bo mi niczego nie brakowało, bo wydawało mi się że to normalne że w sklepach puste pułki, bo... odkąd pamiętałem (miałem kilka lat) zawsze były puste pułki. Można powiedzieć,
Komentarze (245)
najlepsze
https://www.youtube.com/watch?v=NV-wG_I3ioc
https://www.youtube.com/watch?v=5UQ8AHOHFT8
https://www.youtube.com/watch?v=nUO-uJK8Tu8
https://www.youtube.com/watch?v=C4yCbMxJyQE
https://www.youtube.com/watch?v=4eBb4Cf3U1A
https://www.youtube.com/watch?v=ku-WoarFTuo
A przecież właśnie tak było! Za tego "dobrego socjalizmu" tak to właśnie wyglądało w latach siedemdziesiątych.
Ba! Nawet w latach osiemdziesiątych można było zobaczyć wóz konny na ulicach Festung Breslau. Były nawet znaki zakazujące im wjazdu!
Tak wyglądał czas gdy "każdy miał prace" i "ludzie mieli lepiej niż teras". Dla porównania sugeruję obejrzeć filmy z tego samego czasu z krajów, które nie były tak bardzo postępowe jak
@lavinka: Tylko widzisz... Od lat 20 dzieliły już tę epokę 2 pokolenia. To po pierwsze. Po drugie - wojna , jak walec, wyrównała wszystko. A ośmielam się sądzić, że RFN rozwijało się poniekąd inaczej. :)
- opowiadała kiedyś dzieciom o Polsce. Zaznaczyła, że w Polsce dzieci do szkoły jadą tramwajem albo rodzice ich zaprowadzają. W zimą raczej nie jeździ się rowerem. Z sali słychać głos dziewczynki to jak dzieci bez roweru dojeżdżają do szkoły?
- pewnego dnia jej chłopak Holender
@janusz002: No ja to własnie pamiętam z dzieciństwa. Tego typu owoce jadło się na świeta albo jak ktoś z rodziny wrócił "z zagranicy". Co ciekawe, np w Czechach czy w DDR można było takie owoce kupić bez problemu.