Wszystkim entuzjastom sprowadzania wszelkiej maści przybyszów do Polski przypomnę, że największe zagrożenie z ich strony to nie zamachy, które dotykają promil obywateli, a udręka dnia codziennego. Poczucie (uzasadnione) bezkarności, plus „zwyczaje” przywiezione z ojczyzny sprawiają, że wspólną koegzystencję można skwitować zdaniem „oni plują nam w twarz, my ją ocieramy i mówimy, że deszcz pada” i tak to się kręci.
Komentarze (97)
najlepsze