Witajcie,
Mam do Was pytanie - czy Waszym zdaniem może domagać się (nawet pozwem sądowym) od kina części poniesionych kosztów za bilety gdy prawda jest taka:
Kupujemy bilet na seans (mam ich około 50 w przeciągu roku) - seans na stronie kina rozpoczyna się powiedzmy o godzinie 12:00 z czego pojawiając się o czasie zawsze byłem katowany reklamami od 15 do nawet 40 minut zanim zaczął się właściwy film. To stworzyło kilkadziesiąt godzin jakie mi ukradziono z życia na oglądanie reklam kłamiąc że film rozpocznie o danej godzinie X a czekało się jak wspomniałem znacznie dłużej.
Jak by jeszcze kino pisało że wpuszcza o 12:00 ale film puszczony zacznie o 12:30 - to by nie było problemu - wiadomo by było kiedy przychodzić a nie siedzieć jak głupek i być wykorzystywany jak leming zmuszanym do oglądania ich reklam bo nie wiadomo kiedy dokładnie zacznie się film.
Także kilka razy nie zobaczyłem filmu do końca bo według rozkładówki powinienem móc to zrobić z dużym zapasem czasu. Jednakże przez reklamy często musiałem wychodzić co najmniej 15 minut przed napisami nie wiedząc jak kończy się film bo bym nie zdążył już wrócić do swojego miejsca zamieszkania ostatnim dostępnym środkiem transportu a winą były reklamy a nie moje złe obliczenie czasu.
Myślę czy nie pozwać kina bo wydałem tam spore pieniądze tylko na siebie 50 biletów + moja kobieta kolejne 50 biletów gdzie zmuszani jesteśmy (także Wy) do oglądania reklam a przecież płacimy za film - skoro puszczają nam reklamy to może oni powinni nam płacić z ta to.
Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie? Płacimy za filmy czy za oglądanie reklam jakie stanowią nawet ponad 30% czasu spędzanego w tym kinie
.
Przepraszam za trochę błędną pisownię
Komentarze (221)
najlepsze