Operacja 'młody Tusk'. Jak 'Wprost' wspierało Amber Gold
27 lipca 2012 r., gdy jest już głośno o aferze Amber Gold, do prezesa Marcina Plichty dzwoni Michał Lisiecki, właściciel "Wprost": "Cześć, Marcin, jak mogę pomóc, balansować to, co macie w mediach?". Tego samego dnia 'Wprost' publikuje w internecie tekst "KNF próbuje zniszczyć Amber Gold?"
Takiseprzecietniak z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 5
- Odpowiedz
Komentarze (5)
najlepsze
5 sierpnia 2012 r. o godz. 19.38 Lisiecki pisze do Plichty o przygotowywanym przez „Wprost” sensacyjnym artykule o pracy Michała Tuska dla należącej do Amber Gold spółki lotniczej OLT Express. Tekst ma się ukazać 12 sierpnia jako „materiał śledczy”.
Lisiecki: „Poza nami nikt jeszcze się z nim nie kontaktował. To mała historia, a duża bomba. Lepiej ją teraz zostawić i poczekać, w jakim kierunku pójdzie konferencja. Lepiej zostaw story w rękawie na tę chwilę, a wykorzystasz/wykorzystamy, jak będzie potrzeba”.
Lisiecki do Plichty: Musisz walić w KNF, ja włączę „Wprost”
W tym czasie Plichcie pali się grunt pod nogami. Od początku lipca gdańska prokuratura i ABW prowadzą śledztwo w sprawie wyłudzenia przez niego ponad 800 mln zł od tysięcy klientów, którzy wpłacili je do Amber Gold, sądząc, że inwestują w złoto.
„Mała historia, duża bomba”
Nie wiadomo, kiedy szef Amber Gold wpada na pomysł, żeby „przykryć” swoją aferę rewelacjami o pracy Michała Tuska dla OLT Express i by zrobić z siebie ofiarę władzy.
Nie wiadomo też, czy ktoś mu to doradził. W cytowanej rozmowie z Frankowskim mówi: "Dopóki syn premiera u mnie pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył" [tak
„Złoty syn premiera”
Swoją „dużą bombę” tygodnik Lisieckiego odpala 10 sierpnia. „Ujawnimy kulisy współpracy syna Tuska z OLT” – zapowiada w internetowym wydaniu. „Sprawa robi się bardzo poważna. Sprawa syna premiera RP Michała Tuska” – głosi zapowiedź artykułu nazwanego „ustaleniami dziennikarskiego śledztwa”.
Dwa dni później ukazuje się okładkowy tekst pt. „Złoty syn Tuska”, a w nim dramatyczna rozmowa z Michałem Tuskiem („Napiszcie, że byłem debilem” – mówi tam młody Tusk) oraz skany jego umów o pracę, SMS-ów