w nawiązaniu do znaleziska @
zychtomasz z Uwaga TVN (dziękuję tomasz, to co zalinkowałeś zmroziło mnie jako rodzica, nie widziałem tego wcześniej):
https://www.youtube.com/watch?v=42EIQUDP4L0
mnóstwo ludzi komentuje, że te jedzenie i tak by się zmarnowało: otóż NIE. te panie, którym płacą (nie zmuszają do pracy) za karmienie dzieci, kradły PÓŁPRODUKTY, tzn rzeczy, które się kupuje w dużych ilościach (jak to w gastronomii zbiorczej) PRZED zrobieniem obiadu.
Mnóstwo ludzi na wykopie popiera akurat to wynoszenie, ponieważ "wszędzie tak jest", "dzieci i tak tego nie zjedzą". ot, moja skromna opinia (tak wiem, jebie was moja opinia): jako rodzic 5 letniego dziecka, za które płacę 10 zł dziennie za wyżywienie, mówię to głośno: te kobiety to zwykłe złodziejki, a ci, którzy je usprawiedliwiają to są dla mnie zwykłymi paserami (tłumaczenie typu wiem, że zrobiły źle, ale takie życie)
Otóż: wbrew temu, jak w znalezisku twierdził następny obrońca złodziejek, że dzieci to nie dojadają jedzenia i żal patrzeć na nadgryzione kotlety: OTÓŻ NIE. złodziejki brały towar PRZED gotowaniem, półprodukty. i ostatnia myśl: skoro one ukradły jedzenie PRZED gotowaniem, a mimo to dzieci tego nie jedzą, to mam dwa pytania do obrońców złodziei: 1) czemu dyrektor tego przybytku nie kontrolowała, co się dzieje w kuchni przedszkola, mimo, że kotlety wracały do kuchni "nadgryzione"? czy nie kupowali za duzo? czy specjalnie?
2) czemu dyrektor tego badziewia tak broni tych pań?
na koniec: za dużo żarcia? marnuje się? PO CO kupować tak dużo?
Komentarze (3)
najlepsze