Zauważyłem ostatnio, że na wykopie przewija się hasło ILADS, czyli Międzynarodowe Towarzystwo ds. Boreliozy i Chorób z Nią Powiązanych. Jest to towarzystwo "naukowe" złożone z osób, które kwestionują uznane, poparte wieloma badaniami standardy postępowania w leczeniu boreliozy, w to miejsce proponując swoje schematy leczenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie druga część nazwy owego towarzystwa, czyli "chorób z nią powiązanych", za którą kryją się wszelkie schorzenia neurologiczne, których wystąpienie przypisywane jest właśnie boreliozie. Sprowadza się to do tego, że lekarze stosujący metodę ILADS wmawiają chorym na ciężkie przewlekłe schorzenia neurologiczne takie, jak SM czy SLA, że przyczyną ich dolegliwości nie są autoprzeciwciała atakujące komórki nerwowe czy też defekty genetyczne, a krętki Borrelia burgdorferi, które wystarczy potraktować dużymi dawkami kilku silnych antybiotyków na raz przez długi czas, a ich problemy znikną. Jest to działanie tyleż nieskutecznie co nieetyczne, wielokrotnie równane z ziemią przez autorytety medyczne, jednak ciągle ów biznes kwitnie.
Po pierwsze, zwolennicy tej metody rozpoznają boreliozę za pomocą metody PCR, która w diagnostyce tej choroby nie została wystandaryzowana i nie ma żadnych danych naukowych potwierdzających powtarzalność wyników tej metody w diagnozowaniu boreliozy (oczywiście stosowana jest w wielu innych chorobach, jednak nie w tym przypadku). Podstawową techniką, która ma uzasadnienie i jest zalecana przez IDSA - Amerykańskie Towarzystwo Chorób Zakaźnych jest badanie serologiczne metodą ELISA, a ewentualny dodatni wynik jest potwierdzany lub wykluczany przez test Western Blot (wykrywanie przeciwciał przeciwko konkretnym antygenom krętka boreliozy). Nie jest to łatwa sprawa i nawet doświadczonym zakaźnikom diagnoza boreliozy sprawia często wiele trudności, jednak jak dotąd niczym lepszym medycyna nie dysponuje.
Po drugie, stosowanie antybiotyków w takich dawkach i przez tak długi czas, jak proponuje ILADS jest sprzeczne już nie tyle z wiedzą medyczną, co ze zdrowym rozsądkiem (spustoszenie we florze fizjologicznej może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje, nie mówiąc o tym, że antybiotyki same w sobie nie są obojętne i zawsze wykazują pewnego stopnia toksyczność, która nie jest tak istotna w przypadku krótkotrwałej terapii, za to może okazać się bardzo szkodliwa po wielu miesiącach lub latach ich nieprzerwanego stosowania).
Po trzecie, choroby takie, jak stwardnienie rozsiane mają charakter postępujący i nieodwracalny. Każdy rzut choroby przynosi nowe ubytki neurologiczne, które prowadzą do inwalidztwa. Nowoczesne leczenie proponowane przez lekarzy neurologów pozwala na spowolnienie jej progresji poprzez zmniejszenie liczby rzutów i ich ciężkości, co w wielu przypadkach ludziom dotkniętym chorobą pozwala w miarę normalnie funkcjonować przez wiele lat. Zaprzestanie terapii na rzecz metody ILADS powoduje, że choroba przebiega w zupełnie niekontrolowany sposób, gdy tymczasem pacjent truje się kolejny miesiąc końską dawką silnego antybiotyku.
Nie będę się dalej rozpisywał, po więcej informacji można zajrzeć na poniższe strony:
//www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-zakazne/borelioza-leczenie-metoda-idsa-i-ilads_40486.html
https://sporothrix.wordpress.com/2014/01/04/wkreceni-w-borelioze/
https://news.vice.com/article/if-you-think-you-have-chronic-lyme-disease-most-doctors-say-youre-wrong-1
//www.x-rx.net/blog/2010/06/open-letter-to-ilads-from-a-former-member.html
Komentarze (9)
najlepsze
Jeżeli dobrze kojarzę, to dopiero w 2011 roku stwierdzono, że bakteria produkuje jakiekolwiek toksyny.
@tomtom666: Dzinwe, bo koleżanka - mikrobiolog mówiła, że jednak warunki hodowli komórkowej są trudniejsze.
A same wytyczne wobec boreliozy zmieniają się również z roku na rok. Wytyczne z 5 lat temu mówiły o 2 tygodniach, słyszałem, że teraz potrafią leczyć 3 miesiące.
Tak właśnie postępują i zostawiają ludzi na pastwe losu. Trzeba szukac sposobów i dobrych właściwych lekarzy. Tak to wygląda. Życie ;-)