Ja osobiście, żeby zreformować sytuacje w której w wyborach wygrywa ten co najwięcej nakłamie, wprowadziłby kategorię "obywatela kwalifikowanego". Tylko oni mogliby głosować w wyborach. Żeby utrzymywać ten statut, raz w roku musieliby zdać egzamin z bieżących wydarzeń politycznych. Wydarzenie te byłyby dostępne w przystępnej formie ( konkretne skróty co jaka partia zrobiła, czy dało to jakiś skutek, może lista niespełnionych obietnic itp. ) na specjalnej stronie internetowej i też w formie papierowej
@the_qwert: no niby ogólny zamysł wydaje się ciekawy, ale wyobraź sobie jakie byłyby tarcia przy układania tego typu egzaminów, kto miałby to organizować, jak duże daje to pole do nadużyć i różnych krzywych akcji W praktyce to byłby kluczowy front walki politycznej, legalny sposób manipulacji władzą i wyborami
@szary2: Dlatego właśnie należałoby sprawdzić czy ludzie, którzy mają głos mają w ogóle elementarną wiedzę o ustroju w jakim funkcjonuje państwo, w którym żyją. Tak naprawdę to wystarczyłoby kilka podstawowych pytań o to kto ma inicjatywę ustawodawczą, kto sprawuje władzę wykonawczą w państwie a kto sadowniczą, czym zajmuje się Trybunał Konstytucyjny/Trybunał Stanu, jakie kompetencje ma prezydent itp. żeby odsiać wszystkich ignorantów. Nie mówię, że byłoby od razu idealnie, ale na pewno
Dla tego jestem zwolennikiem systemów, gdzie na prawo do głosowania trzeba zapracować, podobnie jak na możliwość kandydowania. W książce "Żołnierze Kosmosu" pokazano moim zdaniem najbliższą ideałowi odmianę demokracji.
Dokładnie. Odbycie służby wojskowej powinno być minimalnym wymogiem dla uzyskania głosu. Oznacza to że ktoś postawił na szali swoje życie dla ojczyzny -nigdy nie wiesz czy będąc w wojsku wybuchnie wojna lub konflikt. Reszta obywateli miałaby wszystkie inne prawa ekonomiczne i obywatelskie, jednak nie posiadali by prawa do głosowania.
Teraz każdy głos jest tak samo ważny co jest mało rozsądne.. wystarczy zmodyfikować wybory demokratyczne o sumę ważoną głosów, gdzie waga głosu obywatela x zależy od jego wieku (wg krzywej Gaussa), wykształcenia, wyników z okresu szkoły, zawodu, liczby dzieci itp.. oczywiście głosowania muszą być w takim przypadku imienne, porządnie zinformatyzowane no i podważa to równość obywateli w świetle konstytucji choć w praktyce wszyscy wiemy jak jest z tą teoretyczną równością.. w rzeczywistości
@LegionPL: Nie tyle demokracja ma wady, co ludzie za nią stojący. Innymi słowy, np. dyktatura mogłaby być wspaniałym ustrojem przy założeniu wysokiego poziomu moralnego ludzi za nią stojących.
@BiskupCyreny: gdy nazywasz chadeka lub liberała radykalnym lewicowcem to wiedz że coś się dzieje (mogłeś złapać np bardzo szkodliwego bakcyla o nazwie korwin).
Komentarze (150)
najlepsze
A przede wszystkim skończyłoby się obsadzanie wysoce technicznych ministerstw jakimiś randomami po filozofii czy politologii.
W praktyce to byłby kluczowy front walki politycznej, legalny sposób manipulacji władzą i wyborami
W książce "Żołnierze Kosmosu" pokazano moim zdaniem najbliższą ideałowi odmianę demokracji.
Dokładnie. Odbycie służby wojskowej powinno być minimalnym wymogiem dla uzyskania głosu. Oznacza to że ktoś postawił na szali swoje życie dla ojczyzny -nigdy nie wiesz czy będąc w wojsku wybuchnie wojna lub konflikt.
Reszta obywateli miałaby wszystkie inne prawa ekonomiczne i obywatelskie, jednak nie posiadali by prawa do głosowania.
Bo był mądrym człowiekiem.
"a profesor uniwersytetu tylko jeden..."
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez moderatora