Trasa co prawda fajna, przejazd też niczego sobie, ale z DH nie ma to absolutnie nic wspólnego.
Co najwyżej można to nazwać enduro, chociaż spokojnie da się to przejechać na zwykłym rowerze AM/Trail. Zresztą nawet gość jedzie na rowerze będącym czymś pośrednim między AM a EN (Knolly Endorphine).
jeszcze dwa lata temu zastanawiałbym się co to za frajda tak zjeżdżać przez dwie minuty i tyle zabawy... później trzeba znowu na górę wejść/wjechać itp i tak w kółko... bez sensu to przecież... dzisiaj jak skaczę na spadochronie, myślę całkiem inaczej :D :D :D
Z mojej perspektywy - zrywacza asfaltu moim 5-letnim Giantem za 1200 PLN na trasie dom-praca (3 km i to tylko w odpowiednią pogodę, więc mróz, upał i deszcz odpada) wygląda to tak: - oglądam filmik i myślę sobie "no debil, zaraz się zabije", - oglądam jeszcze raz i myślę sobie "piękne, ma gość jaja, chcę zobaczyć jeszcze raz"! Dziwna dyscyplina :)
Komentarze (138)
najlepsze
Co najwyżej można to nazwać enduro, chociaż spokojnie da się to przejechać na zwykłym rowerze AM/Trail. Zresztą nawet gość jedzie na rowerze będącym czymś pośrednim między AM a EN (Knolly Endorphine).
źródło: comment_al8tIKwL0JTpuOwI8L88liNKp9FL2shS.jpg
Pobierz- oglądam filmik i myślę sobie "no debil, zaraz się zabije",
- oglądam jeszcze raz i myślę sobie "piękne, ma gość jaja, chcę zobaczyć jeszcze raz"!
Dziwna dyscyplina :)