Walka o ubezpieczenie. Generali kontra zwykły obywatel.
Cześć!
To mój pierwszy wykop. Jako, że śledzę ten portal od kilku dobrych lat, przy moim problemie, który za chwilkę opiszę, od razu wpadło mi do głowy, że to właśnie tutaj mogę uzyskać najlepszą pomoc.
Otóż prowadzę własną działalność usługową. W dniu 2016-05-27 z winy Spółdzielni zalało mi lokal usługowy, który wynajmuję od bardzo miłej starszej Pani. Wina Spółdzielni, do której przyznał się nawet prezes w trakcie oględzin była spowodowana zaniedbaniem czystości rur ściekowych, które wychodziły do miejskich kanalizacji. Po prostu powstał gdzieś zator i przez 4 dni (to był długi weekend) wszystko co spłukiwano z pralki, wanny, prysznica etc... z 9 pięter nade mną zamiast trafiać do kanalizacji wybijało u mnie. Straty i koszta poniesione w związku z zalaniem były ogromne, ponieważ skutkowało to zamknięciem na ok. 2 m-c działalności (więc nie mogłem przyjmować klientek oraz klientów), pełny generalny remont + wywóz i znalezienie miejsca do przechowania mojego sprzętu oraz mebli... no sporo tego. Nerwów co nie miara... Właścicielka lokalu miała dobrego ubezpieczyciela, oddał jej za koszta remontu. Lecz za koszta oraz straty moje, jako najemcy, oraz jej jako osoby wynajmującej miała ponieść firma Generali. Ubezpieczyciel Spółdzielni. Zgłoszenie przeszło bez problemu, dokumenty, faktury, rachunki... wszystko czego firma zażądała, otrzymali. Był nawet Pan porobić zdjęcia jak wygląda po remoncie, wyczuć czy wgl w tym miejscu jest jakaś działalność usługowa itd... To było mniej więcej po remoncie czyli 2016-07-25. I od tego momentu CISZA!
Nie wiemy co robić. Pieniążki chcę otrzymać od właścicielki, a ona od ubezpieczyciela, ponieważ JEJ SIĘ NALEŻĄ. Likwidator szkody, nie odbiera telefonów, na infolinii nic nie potrafią powiedzieć, w strefie klienta po podaniu numeru szkody informacja, że sprawa nie została zamknięta. List od adwokata przeszedł bez echa. W spółdzielni umywają ręce. Dosłownie jakby wszyscy zajmujący się tą sprawą rozpłynęli się. Jest 29-09-2016, a my nie mamy jakiejkolwiek odpowiedzi!
Zawiniła Spółdzielnia, teraz jej ubezpieczyciel uchyla się i działa bezprawnie, ponieważ według kodeksu prawa, ma 30 dni na rozwiązanie sprawy (nie potrafię znaleźć teraz tego kodeksu), więc chyba troszkę za długo ciągnie się cała sprawa, a my jesteśmy cały czas do tyłu z pieniążkami... Co teraz zrobić? Gdzie się udać? Jak walczyć?
Na pewno nie mamy zamiaru popuścić.
Pozdrawiam :)
Komentarze (8)
najlepsze
Bo Generali to Hestia, ścierwa najgorsze, właśnie też się z nimi żrę:
-Samochód zastępczy zabrali mi tydzień przed wypłatą odszkodowania, bo stwierdzili, że "w ramach minimalizacji strat" powinienem sam go sobie naprawić, za co? "To już wie Pan, nie nasz problem",
-Nikt nie jest w stanie udzielić informacji, miesiąc nikt do mnie nie zadzwonił i o niczym nie informował, decyzji o wypłaci odszkodowania nie dostałem(do dziś), tylko nagle kasa przyszła (oczywiście tylko za uszkodzenia, za holowanie nie). -Próbując się dodzwonić i złożyć reklamacje się nie da (musi pan dzwonić pod ten i pod ten numer) - nigdy mi się nie udało, w końcu zrezygnowany włączyłem na głośnomówiący, położyłem dyktafon i sobie poszedłem, żeby mieć dowód że nie odbierają - czas oczekiwania aż ktoś podniesie słuchawkę? 40 minut!
-Odszkodowanie HIT! audi A4 2006 rok, lampa przednia? - 220zł (używka na allegro 600zł, za 220zł używaną z anglika, ale też nie na pewno)
-Łącznie dostałem 2.950zł - Dziś pojechałem zrobić własną wycenę w audi, musze poczekać, może coś dojdzie jak rozbiorą, dopiero wtedy mogą mi dać oficjalnie papier, ale wstępnie 16.000zł (tak K&%$WA ponad 5 razy więcej niż mi wypłacili, po odliczeniu holowania, naprawa wyniosła by mnie 6 RAZY WIĘCEJ). (auto było
@mamspodniewpaski: