14 latek musi zbierać pieniądze na leczenie bo w szpitalu nie ma osób decyzyjnych !
Dzieciak maluje i sprzedaje własne prace! Aby ratować własne życie!
@
image21BParS]
Dzień po przeprowadzeniu wywiadu z panią Justyną skontaktowaliśmy się telefonicznie ze szpitalem. Poprosiliśmy o rozmowę z dyrektorem naczelnym – drem hab. med. Maciejem Kowalczykiem, który odpowiada za wydanie decyzji o rozpoczęciu leczenia Adriana i przyznania importu docelowego. Usłyszeliśmy, że dyrektor chwilowo jest zajęty, ale prawdopodobnie będzie w stanie zamienić z nami kilka słów za pół godziny. Przedstawiliśmy w jakiej sprawie dzwonimy (i to był błąd), a następnie spokojnie odczekaliśmy wyznaczoną ilość czasu. Gdy skontaktowaliśmy się ponownie usłyszeliśmy, że: „Pan dyrektor już wyszedł ze szpitala i skończył na dzisiaj pracę”. W wyniku nalegań podano nam numer do zastępcy dyrektora ds. lecznictwa – lek. med. Andrzeja Bałagi, który też oczywiście okazał się nieosiągalny. Przy czym pracownica sekretariatu raczyła nas poinformować, że kojarzy sprawę syna pani Grochowiak i że przecież rozmijam się z prawdą: „Ta pani otrzymała [kilka dni wcześniej, przed naszym telefonem i udzieleniem wywiadu] odpowiedź szpitala w sprawie możliwości rozpoczęcia leczenia!”. Okazało się to kłamstwem – jedyną wiadomość, jaką w tamtym czasie pani Justyna otrzymała od szpitala był mail informujący ją, że w tej kwestii dalej nic nie ustalono: „….sprawa możliwości leczenia Pani syna przy przy pomocy preparatów zawierających leczniczą marihuanę jest obecnie przedmiotem dogłębnych analiz. Z powodu nieobecności osób, które powinny uczestniczyć w tym procesie, ostateczną odpowiedź otrzyma Pani po zakończeniu okresu urlopowego”.
Życzymy wszystkim czytelnikom dużo zdrowia, bo to, co może spotkać ich w szpitalu w przypadku ciężkiej choroby jest dość przerażające.
Cała historia:
https://www.cannabisnews.pl/grochowiak-walka-o-dziecko/2/