Dziś trudno sobie wyobrazić, by profesjonalny piłkarz, grający w jednym z czołowych klubów świata, zmagał się z poważnym problemem alkoholowym. Nie pozwoliłby mu na to treningowy rygor, zarząd drużyny i wszechwiedzące media społecznościowe. Lata 80. i 90. rządziły się jednak swoimi prawami. Piłkarze dużo częściej pozwalali sobie wtedy na zakrapiane imprezy, czy to z powodu zwycięstwa, czy też porażki. Odbywało się to na tyle regularnie że niektórzy nie potrafili znaleźć w tym umiaru. Jednym z takich piłkarzy był Tony Adams – człowiek, który pomimo problemu alkoholowego, stał się legendą Arsenalu.
Wrodzony talent
Tony Adams miał obsesję na punkcie futbolu. Jako młody chłopak marzył o nim, śnił i wywierał presję na samego siebie, by stawać się coraz lepszym. Opłaciło się. Adams miał duży talent, a w połączeniu z ciężką pracą, dawał rezultaty, które zapewniły mu trampolinę do dużej kariery. W wieku 20 lat i czterech miesięcy został najmłodszym środkowym obrońcą w reprezentacji Anglii od czasów Booby’ego Moore’a, a rok później najmłodszym kapitanem w historii Arsenalu. Swoje sukcesy świętował z kolegami z drużyny, wycieczkując po barach i klubach, z nieodłącznym towarzyszem – alkoholem.
Młody Adams, przyzwyczajony do seryjnych zwycięstw, nie miał okazji nauczyć się, jak radzić sobie z porażkami. Kiedy więc Arsenal nieoczekiwanie przegrał z drużyną z końca tabeli, kapitan Arsenalu nie wiedział co ze sobą począć. -
Zareagowałem jak zwykle – poszedłem się upić – pisze w swojej biografii „Uzależniony”, która wreszcie, po 18 latach, ukazała się w Polsce.
Uniwersalny alkohol
Picie stało się dla Adamsa odpowiedzią na wszystko – zwycięstwa, porażki, kłótnie, zabawy, stres i strach, m.in. przed lataniem. -
Kiedy lecieliśmy gdzieś z Arsenalem, musiałem po prostu jakoś znieść spocone dłonie i napady paniki, a kiedy leciałem na wakacje, błagałem pilota, żeby opóźnił start, bo nie byłem jeszcze wystarczająco pijany – wyznaje w biografii. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała Tony’ego przed piciem, był jego drugi nałóg – piłka nożna. Dla Admasa kolejny mecz był silniejszy od kolejnej dawki promili. Nakręcały go wizje zwycięstw i zdobywania trofeów.
Dlatego Adams potrafił upijać się, a następnego dnia świetnie radzić sobie na treningu. -
Każdego ranka po popijawie zakładałem na trening dodatkową koszulkę, żeby wszystko wypocić i znów być w formie – pisze w swojej książce. Podczas meczów zawsze był trzeźwy, dopiero po nich szedł do baru. -
Byłem przykładem młodego faceta, który poruszał się od ekstremum do ekstremum, ale jeszcze nie tak drastycznie, jak robiłem to później. Mój organizm wciąż sobie ze wszystkim radził – wyjaśnia Adams.
Pierwsza rata za błędy
Na wiele imprez Adams dojeżdżał samochodem. Oczywiście, szkoda mu było wracać bez auta, więc wsiadał za kierownicę z promilami we krwi. Jedna z takich wypraw nieomal skończyła się tragedią. Adams stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w słup, a następnie we frontową ścianę czyjegoś mieszkania. -
Przemili starsi państwo, w których dom wjechałem, wyszli na zewnątrz. Na pewno byli w szoku, niemniej bardziej martwili się o mnie i kilka razy pytali, czy jestem cały. Zaproponowali mi również coś do picia, ale na pewno chodziło im o herbatę albo wodę. Mnie oczywiście do głowy przyszła od razu brandy – relacjonuje piłkarz Arsenalu.
Eskapada ta skończyła się dla Adamsa wyrokiem dziewięciu miesięcy więzienia. Za kratami nie mógł sięgać po alkohol. -
Zamknęli ze mną kolesia, który miał spędzić w więzieniu raptem kilka dni za brak ubezpieczenia samochodu. Zapytałem, czy mogę zająć dolne łóżko. Powiedział, że widział mnie kiedyś uwalonego w knajpie – czytamy w książce „Uzależniony”. Adams był tam swoistą gwiazdą, ale dobrze wiedział, że gdyby tylko zaczął się wywyższać, srogo by za to zapłacił. -
W więzieniu podeszło do mnie dwóch ogromnych, napakowanych gości, żeby powiedzieć, że są wielkimi fanami Arsenalu i zajmą się wszystkim, jeśli tylko będę miał jakieś kłopoty. Było również sporo facetów, którzy zawsze stawiali na Arsenal. Żaden rozczarowany fan Tottenhamu nie próbował się ze mną bić, ale nasz fryzjer był kibicem Spurs, dlatego mu nie ufałem i wychodząc z więzienia, miałem dosyć długie włosy – opowiada Adams w książce. Dopiero za kratami przyszło mu zobaczyć, jak różnorodnych fanów mają Kanonierzy. -
Pewnego ranka na spacerniaku ktoś klepnął mnie w ramię. To był fan Arsenalu, który chciał ze mną porozmawiać. Wyglądał na przyzwoitego gościa. Rozmawialiśmy o futbolu, poprosił, żebym przysłał mu jakieś pamiątki, kiedy już wrócę na Highbury. Powiedział też, że nie ma pośpiechu i zapewne wkrótce się dowiem dlaczego. Potem doszło do mnie, że odsiaduje poczwórne dożywocie za oblanie benzyną i podpalenie dwóch Pakistańczyków – czytamy w biografii.
Nieodpowiednie towarzystwo
Adams opuścił więzienie po trzech miesiącach i nie zamierzał przedłużać rozłąki z alkoholem. Podobnie uważali jego koledzy z drużyny, którzy nie należeli do grona grzecznych chłopców. Piłkarze Arsenalu często imprezowali po meczach, a kiedy mieli dni wolne, przeciągali zabawy w wielogodzinne maratony alkoholowe. Tak Adams wspomina jeden z nich:
Ja i Niall, już nieźle wypici, poszliśmy do klubu nocnego Maidenhead, ale nas nie wpuszczono. Pojechaliśmy więc do hotelu na Heathrow, żeby się przespać. Następnego dnia chlaliśmy dalej. Quinnie musiał zobaczyć się ze swoim konsultantem bankowym w Richmond, więc przenieśliśmy się tam na kolejną popijawę. Potem wylądowaliśmy w barze w Brentford, ponieważ Niall upierał się, że dają tam najlepszego guinnesa w Londynie. W końcu pojechaliśmy do niego do Enfield, żeby jeszcze się napić – i tak w kółko, dopóki nie trzeba było pójść na trening.
Legenda o szalonych piłkarzach Arsenalu była dość powszechna. Dlatego kiedy w 1996 r. posadę trenera w tej drużynie przejmował Arsene Wenger, nie miał łatwego zadania. -
Nazywanie ówczesnych piłkarzy Arsenalu „gagatkami” było lekkim eufemizmem. Wenger zastał szatnię, w której się piło i w której rządziło ego trudnych do okiełznania zawodników. Trzeba podkreślić, że Arsenal miał wtedy chyba najbardziej znanych miłośników dawania w palnik w całej angielskiej piłce. Nazywano ich „klubem wtorkowym”, bo we wtorek po treningu ruszali w miasto i zdarzało się, że balowali do czwartku (jeśli mieli akurat wolną środę) – czytamy z kolei w książce „Arsene Wenger. Generał i jego Kanonierzy”.
Nie tylko gracze Arsenalu wiedzieli jak się bawić. Piłkarze reprezentacji Anglii także puszczali hamulce, szczególnie w takcie podróży. Zdarzało im pić, grać w karty i potłuc kilka telewizorów. -
Załoga samolotu wcale nie musiała interweniować. W pewnej chwili jeden z pilotów wyszedł nawet do chłopaków i wypił z nimi drinka. Ponoć kilku chłopaków zamknęło śpiącego Dennisa Wise’a w schowku bagażowym nad siedzeniami. Trudno się dziwić, że kiedy się obudził, wpadł w panikę. Walił w klapę, aż się otworzyła i Dennis spadł na podłogę – wspomina Adams.
Punkt zwrotny
Anglia przegrała z Niemcami w półfinale Euro 1996. Adams był wtedy kapitanem drużyny, a porażka mocno odcisnęła się na jego psychice. Doliwy do ognia dodała jego żona – Jane, która przebywała na odwyku (była narkomanką) i żądała rozwodu. Uważała, że Adams ma na nią niszczący wpływ. Tony nie był w stanie opiekować się także swoimi dziećmi. -
Pewnej niedzieli zamiast się nimi zajmować, zasnąłem. Amber, nasza najmłodsza córka, miała wtedy dziewięć miesięcy. Obudziła mnie moja teściowa Barbara. Clare miała wtedy dziesięć lat i zadzwoniła do niej, bo Amber zjadła szminkę. Załamana Barbara jechała niemal przez całe miasto, a ja się zastanawiałem, o co ta cała draka – czytamy w jego biografii. To właśnie wtedy Adams wpadł w trwający siedem tygodni alkoholowy ciąg. To właśnie wtedy zrozumiał, że musi poprosić o pomoc.
Adams zaczął chodzić na spotkania Anonimowych Alkoholików. Stwierdził, że samo przyznanie się do problemu przyniosło mu ulgę. -
Po tym wszystkim czułem się wręcz euforycznie. Zrobiłem pierwszy krok i od razu wiedziałem, że znalazłem się we właściwym miejscu. W wychodzeniu z nałogu pomogli mu Paul Merson – inny piłkarz Arsenalu, który też miał problem z alkoholem – i Arsene Wenger – nowy szkoleniowiec Kanonierów, który zmienił zasady panujące w drużynie. Wenger wprowadził dietę i nowe metody treningowe. Sam Adams kilka lat później przyznał, że właśnie te zmiany wydłużyły jego sportową karierę.
Historia z happy-endem
Tony Adams jest „czysty” od 16 sierpnia 1996 r. Obudował relacje ze swoimi dziećmi. Pomimo przyznania się do alkoholizmu, dalej był kapitanem Arsenalu, z którym zdobył jeszcze dwa dublety (mistrzostwo i Puchar Anglii) – w 1998 i 2002 r. Ponownie nosił także opaskę kapitańską w reprezentacji, kiedy z gry w drużynie narodowej zrezygnował Alan Shearer. Jest jedynym graczem w historii, który był kapitanem mistrzów Anglii w trzech różnych dekadach. W 2002 r. zakończył sportową karierę i zajął się karierą trenerską. Został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego za wkład w historię brytyjskiej piłki nożnej. Do dziś jest jednym z najbardziej znanych ludzi w Anglii, którzy wygrali walkę z alkoholizmem.
![](https://www.wykop.pl/cdn/c0834752/31BKvi1_WHNcMObE9Z6WJwWnnokNkUbYnBIPdycL,wat600.jpg?author=piotrek12345&auth=29038894d8678a99b68d0c5f2e855b0e)
Komentarze (1)
najlepsze