Prof Modzelewski: Od 25 lat polskie władze działały wyłącznie w interesie banków
Banki mają zbyt wielkie wpływy i potrafią szantażować polityków. I ten szantaż okazuje się skuteczny. Ludzie, którzy walczą w obronie demokracji, nie zawsze wiedzą, że walczą w obronie czegoś, co politycy nazywają oligarchiczną demokracją lubi oligarchią demokratyczną.
krzychol66 z- #
- #
- #
- #
- #
- 55
- Odpowiedz
Komentarze (55)
najlepsze
w tamtym czasie uważano ustawę o VAT za jedną z najlepszych
prof Modzelewski jest autorytetem w wielu kręgach bez podziału na przynależność partyjną
owszem doradza bo rządzący zaczęli ustawę psuć
ponadto każdy z urzędów skarbowych robi co jakiś szkolenie biegłym rewidentom (tam biegli dowiadują się bardzo ciekawych informacji i w dodatku są "z pierwszej
Owszem - to my wybieramy władców raz na 4 lata ale w ciągu tych 4 lat władcy rządzą już samodzielnie - bez oglądania się na nas.
System w którym obywatele nie mają wpływu na konkretne działania nie jest demokracją.
Od razu może wrzucę trochę odpowiedzi, bo zaraz się zacznie nagonka:
1. Mit dopłat
- Nieprawdą jest jakoby kredytobiorcy domagali się jakichkolwiek dopłat ze strony Państwa. Domagają się natomiast pomocy Państwa przy wyegzekwowaniu od banków stosowania prawa. Banki w umowach kredytowych do dziś stosują (i czerpią z tego korzyści) zakazane prawomocnymi wyrokami sądów klauzule, wpisane do rejestru klauzul zakazanych. W Polsce nie ma siły, żeby zmusiła je do respektowania prawa i wyeliminowanie tych klauzul z umów. Politycy, rząd, prokuratura, UOKiK i nadzór nic nie robią w tej sprawie! Z całą stanowczością powtórzę: banki czerpią korzyści stosując w umowach zakazane prawem polskim i europejskim klauzule. Obciązają co miesiąc setki tysięcy kredytobiorców ratami wyliczonymi na podstawie klazul zakazanych prawnie w Polsce. Frankowicze domagają się od banków respektowania prawa, a od Państwa wymuszenia respektowania prawa.
2. Mit bankowych strat
- Przy ewentualnym wypowiedzeniu umowy przez bank, kredytobiorca traci nie tylko nieruchomość, na którą bank udzielił kredytu, ale również cały swój majątek. Jeśli kurs franka z dnia na dzień wzrośnie o kilkadziesiąt procent (a klient gdyby nawet chciał nie ma możliwości przewalutowania kredtu bo bank mu na to nie pozwala), bank wszystko przelicza na polskie złote, ściąga dług z całego majątku. Gdyby na następny dzień kurs franka spadł, nie zwróci już różnicy, choć w ciągu kilku dni wzbogaci się o 100 tysięcy zł.
7. Mit gracza giełdowego
- Banki wprowadzają opinię publiczną w błąd jakoby kredytobiorcy byli graczami giełdowymi decydującymi się na grę na walutach. Czynią z kredytobiorcy bukmachera grającego na opcjach walutowych pod zastaw nieruchomości. Jeśli by tak było, wówczas nie byliby kredytobiorcami, tylko inwestorami, którym według prawa można było oferować ów produkt tylko pod wieloma warunkami określonymi w europejskiej dyrektywie MIFID I (skrupulatne informowanie, badanie zdolności klienta, osobne dokumenty, restrykcyjne przepisy). Bank tego nie dopełniły. Dały frankowiczom produkt o nazwie "kredyt", który de facto jest czymś, co zobowiązywało je do stosowania się do dyrektywy MIFID, której nie stosowały. Frankowicze mają związane ręce, gdyż nigdy nie mieli możliwości swobodnego przewalutowywania kredytu i dziś mogą bezczynnie patrzeć jak kurs franka szybuje i ponosić tego koszty. Nie maja żadnej innej możliwości uwolnienia się dziś od tego toksycznego produktu tak jak gracz giełdowy ma prawo powiedzieć STOP LOSS - więcej nie tracę, bierzcie moje papiery, nie gram już. Frankowcy są niewolnikami banku.
8.