Kremówkowy szlak - czyli baśń o tym jak Jan Paweł 2 uczynił mnie wolnym człowiekiem
Ktoś się rodzi (...) kurwą, a ktoś inny złodziejem. Czasami ma to dobre strony, bo się można poznać(…) A czasem urodzi się papież czy sławny okryty niesławą malarz z krańca Bawarii. A Ty? Tak Ty! Ty, który to czytasz w tym momencie, kim się urodziłeś? Czy zwabiły Cię tutaj kremówki? Może jakiś anonim? A może czysty przypadek? Nie ma to tak naprawdę żadnego znaczenia, bowiem i tak każdy z nas, czy to papaj, czy złodziej, czy ktokolwiek inny skończy w tym samym miejscu i dobrze wiesz, co mam na myśli. Jeśli już udało Ci się dotrzeć do tego miejsca to pozwól, że ukradnę Ci jeszcze parę dodatkowych minut i podążaj ze mną i entuzjazmem młodych serc do krainy 2137, do mej ojczyzny nie tak odległej jakby mogło Ci się wydawać…
Przyszedłem na świat 77 dnia roku w mieście Molte, stolicy państwa Volte. Dobrze wspominam swych rodziców, których zostawiłem w ojczyźnie. Bardzo uczynnych ludzi głęboko niewierzących w boga. Jednych z najlepszych, z jakimi miałem do czynienia (każdy ma jednych rodziców, ale to tak na marginesie). Od młodzieńczych lat uczyli, kogo się miałem bać, a kogo się miałem nie bać. Podobnie jak Ty stawiałem swe pierwsze kroki w świecie czy być może dopiero je stawiasz. Byłem młodym sercem z entuzjazmem, łagodny, tak jak pan Jezus powiedział. Można by powiedzieć, że czasem okrutnik. Nie powiem, zdarzało się, że huncfotowałem.
Spotkałem różnych anonimów na swej drodze i głupich i mądrych. Rosłem niczym kremówka na drożdżach, nim się obejrzałem z osłoną umysłu w postaci ptysia i kremem pełnym przekonań, opuściłem rodzimy dom, by zacząć żyć na własny rachunek. Wtedy też się okazało, że bycie dorosłym nie jest tak łatwe jakby mogło się wydawać nawet w krainie 2137, a szczególnie w Volte. Płacimy podatki, walczymy z dzielnymi legionistami biurokracji, gdy potrzebujemy złożyć wniosek, a czasem jesteśmy ścigani z urzędu. Nie wyciągnęliśmy lekcji z „Brawa” Frycka Bastyliata. Przegrywamy na każdym kroku, gdy dochodzi do wyborów. Zawsze jesteśmy grabieni z naszego złota, nieważne, kogo byśmy nie wybrali. Bowiem prawo zawsze stoi po ich stronie, to oni stanowią prawo, alfę i omegę. Chorujemy, opieka wprawdzie jest, lecz jest niewydolna... Wielu z nas Volt’ian umarło nim przyszedł upragniony termin przeszczepu serca. Pewnie skądś to znasz, czyż nie? Ale dość o tym, jeszcze przyjdzie na to czas.
Czemu w tytule pojawił się Karol Wojtyła junior? Może Cię to zaskoczy, ale w naszych stronach Jego Kremówkowość nie jest obcy. A w mym umyśle i sercu zajmuje on miejsce szczególne. Nazywałem go śmiało swym autorytetem nie kryłem się z tym, choć nie wierzyłem w legendy, które reprezentował. W Volte każdy ma swoją religię i wierzy, w co chce, nie ma żadnej kontroli czy wspólnot z nią związanych. Wracając do rzeczy, w pewnym momencie natrafiłem na bardzo niepokojące wzmianki na jego temat. Nigdy nie studiowałem osoby JP2 zbyt dokładnie, nie wiedziałem o nim zbyt wiele poza tym, co buszowało w głównym nurcie. Dlatego też na szokujące wzmianki o jego rzekomych upodobaniach w stosunku do dzieci zareagowałem oburzeniem. I wiecie ja Volt’ianin jestem, nie? I mówię sobie, kurde czy ci ludzie mają rozum i godność człowieka? Czy oni w ogóle wiedzą, kogo obrażają? Czy oni chcieli być kurde sławni? I Tym bardziej, że niedawno uznano go w waszym świecie za świętego. Wszystkie treści o tej ohydnej treści pieczętowane były dziwnym ornamentem z napisem, zapewne jakiejś organizacji informacyjnej. Nie znam waszego alfabetu, w krainie 2137 posługujemy się innym. Bezpodstawne, obrażające treści naznaczyły początek mego Kremówkowego Szlaku, popchnęły mnie dalej w szpony papy, zwanego w tych opowieściach i krótkich nagłówkach z ilustracjami, jako Demon Drugi, Graniastosłup Prawidłowy, IronFist, Pavulon czy w inny niecenzuralny sposób. Próbowałem poznać osoby, które znieważały umiłowanego w mej krainie człowieka. Kremówkowy Szlak, powiódł mnie do sieci Blattodea. Sami o sobie mówili Katolickie Forum Młodzieżowe. Na pewien czas stałem się jednym z nich, Blattodea’owcem, anonimem takim samym jak i oni. Poznałem ich ohydny język, sposób bycia, religię i muzykę. Przedstawili mi swych mentorów, a także miałem okazję zaznajomić się z ich Panem – Pomarańczowym Królem. Niedługo zajęło mi odkrycie skandalicznej prawdy o potężnej zorganizowanej akcji propagandowej na wielu frontach.
W rzeczywistości oburzające treści na temat JP2 pochodziły nie od kogo innego jak, spod nikczemnych skrzydeł i odnóży Blattodea, fałszywie sygnowali je ornamentem organizacji informacyjnej, o którym już wspominałem wcześniej i rozpowszechniali w świecie. Odkrywszy to porzuciłem towarzystwo tychże okrutników i zabrałem się za wnikliwie studia osoby pozwolę sobie tutaj przytoczyć jedno z ich mian używanych przez Blattodea’owców – Pawlacza. Dopiero teraz rozumiem, że właśnie w tamtym momencie wygrali. Zarazili mnie chorobą zwaną, podważaniem autorytetów. Zdałem sobie sprawę, że nawet najdoskonalszy autorytet czy największy z ludzi w tym i papież, jaki by nie był to jednak zmarł. Tak samo jak ludzie przed nim, teraz i po nim, co czyni go im równym, nie niższym ani wyższym. Nie przytoczę tu tego, co się dowiedziałem na jego temat, jeśli jesteście ciekawi sami zanurzcie się w toń informacji i poznajcie prawdę. Fakt jest jeden. Był człowiekiem i popełniał błędy jak każdy z nas. Szacunek mu się należy, ale nie może być traktowany jako wadowicki cielec, nieomylny, nietykalny, wielki i potężny, za którego oddałbyś życie (jak za hordę). A czemu Blattodea’owcy wybrali sobie akurat Karola Wojtyłe juniora na cel? Akurat jego? Odpowiedź jest prostsza niż można się spodziewać, bo czemu nie? Potwierdzając to co przed chwila tutaj przeczytałeś. To taki sam człowiek jak Ty czy ja, czy Andżej. Wielokrotnie obrażaliśmy się na podwórkach od najgorszych z najgorszych, byliśmy głupi, dawaliśmy się prowokować do wymiany obelg. Nic się nie zmieniło od tamtego czasu, pierwszy, który wyzwie czerpie przyjemność z podtrzymanej walki na wyzwiska, a jeszcze bardziej go cieszy, gdy kogoś poruszy to, co mówi. Obrażenie kogoś bezpośrednio nie działa już na każdego, ponieważ ludzie znają swoją wartość, przynajmniej niektórzy. Lecz uderzenie w ikonę, która dla wielu ludzi jest niczym obraz skoczą w wir słownej bójki byleby udowodnić. Tylko właśnie, co udowodnić? Że czyjeś własne zdanie jest mniej własne? I tutaj zakończymy nasz postój przy Blattodea i ich misternym planem szczucia ludzi postacią Jego Kremówkowości.
Jednakże to nie koniec Kremówkowego Szlaku, prowadzi on znacznie dalej. Blattodea dała mi iskrę buntownika, kogoś, kto jak to w ich slangu „szkalował”. Poczułem się trochę wtedy jak młode serce podążające z entuzjazmem, które mówiło to, co myśli. Słowa nieskrępowane złowrogim spojrzeniem innych czy ostracyzmu… Ah! Chciałbym, żebyś i ty doświadczył tego w moim wieku. Wolny po kilku latach trzymania języka za zębami, pełni strachu mogłem odetchnąć z ulgą i z uśmiechem na ustach mówić niewygodne rzeczy na dowolny temat, bowiem słowo jest wolne, nieważne, jakie by było podobnie jak i myśl.
Jednakże nie samą wiedzą i słowami żyje człowiek, potrzebuje też chleba, dużo chleba. Kolejny obóz na naszym szlaku rozbijemy w Górach Świętokrzyskich, z tego, co mi się zdaje to wasze strony czyż nie? W krainie 2137 mamy teleportery i każda strona jest naszą stroną. A dlaczego akurat tam, pewnie zapytasz. Ciekawość, która jeszcze pochodziła z treści wymienianych między Blattodea’owcami. W tamtych stronach brzmiały niezwykle ciekawe ballady, o dwóch dumnych mężach. Frycek von Hayek i Ludwik (nie mylić ze spotykanym w waszych stronach płynem do mycia naczyń) von Mises. W balladach znalazło się wiele niezrozumiałych słów, a także słabo dźwięczne nazwisko Keynes. Wiele razy podśpiewywałem sobie ballady, które zasłyszałem w Górach Świętokrzyskich, nie znając do końca ich przekazu.
(…)von Mises i von Hayek czy ktoś kiedyś o nich wspomni…
Ostatni obrońcy! Cywilizacji! Wolności i własności(…)
Naprawdę mi się podobały, szkoda, że powstały tylko dwie być może kiedyś się to zmieni.
Pewnego dnia postanowiłem przyjrzeć się tym trzem osobom Fryckowi von, Ludwikowi von i Keynes’owi bez von, który nosił imiona Janek Majeran. Ci pierwsi dwaj szlachetni, bowiem prefix w nazwisku znikąd się nie wziął, reprezentowali Austryacką (czasem zwana Australijską) Szkołę w Ekonomii, natomiast Janek Majeran coś do niej przeciwnego. Austryacka Szkoła brzmiała naprawdę ciekawie. Okazała się czymś więcej niż tylko ekonomią, książki Ludwika i Frycka były swego rodzaju biblią wolności, a szczególnie „Łódzkie Działanie”, które serdecznie polecam każdemu. Za to Janek Majeran nie napisał żadnej biblii, ale za to zapadła mi w pamięć jego niezwykle ciekawa aparycja eugenik, czyli mistrz od odpowiedniego i jedynego słusznego rozrodu ludzkości, kochający inaczej i jeszcze żeby nie było za mało to także i dzieci. Postscriptum: Tak było!
Mieszając swą zdolność do szkalowania autorytetów udało mi się pojąć istotę „Łódzkiego Działania”, gdzie niemal jestem pewien, że gdyby nie to, czego nauczyłem się wśród Blattodea’owców strawienie tej książki i potężnej wiedzy w niej drzemiącej nie byłoby tak proste. Każdy z nas jest człowiekiem, jesteśmy równi, ale czy na pewno? Czy każdy z nas ma taki sam stan wolności? Czy posiadasz dwa podstawowe prawa w swej ojczyźnie? Prawo prywatnego, bezwzględnego i absolutnego posiadania tego, co twoje w tym i życia? Czy istnieje w nim prawo o agresji, która ma miejsce, gdy ktoś naruszy twą własność prywatną albo wolność? Niewolnictwo nie zniknęło i wcale nie musisz go szukać na południu, na czarnym lądzie czy gdzieś daleko. Jest bliżej niż Ci się wydaje, otacza Cię zewsząd. Frycek Bastyliat w swym „Brawie”, o którym wspomniałem na 1 stronie (….p.pl! Sprawdź to!) Opowiada o tym dokładniej i znacznie lepiej niż ja bym mógł kiedykolwiek opowiedzieć. To on, jako pierwszy toczył walki z pierwszymi, którzy uznali, że myśl i słowo można wstawić w jakiś ogólny schemat, centralnie zaplanować ściślej mówiąc.
Opowiem Ci o barierach wolności, lecz sposób jak je przekroczyć musisz odkryć już sam, a być może ja kiedyś Ci opowiem jak my w krainie 2137 to robimy:
I. Jesteś w złotej klatce, ale nie wiesz nic o klatce.
W tym stadium zaczyna każdy z nas.
II. Jesteś w złotej klatce, ale słyszałeś kiedyś coś o klatce. Boisz się myśleć o klatce a co dopiero o niej mówić.
Do tej bariery dochodzi niemal każdy człowiek, rozumny człowiek bez trudu ją przekroczy.
III. Jesteś w złotej klatce, słyszałeś wiele o klatce. Nie boisz się już myśleć o klatce, ale wciąż czujesz strach przed mówieniem o niej.
Na tym etapie większość ludzi poprzestaje, nigdy nie przejdzie dalej, ponieważ nie spotka się z punktem wywracającym jego światopogląd. Albo, jeśli nawet spotka będzie się skutecznie bronić przed prawdą. I będzie bał się mówić to, co myśli.
IV. Jesteś w złotej klatce, słyszałeś wiele o klatce. Nie boisz się myśleć o klatce, ani mówić. Zaczynasz ją kwestionować.
Przy tej barierze prawdopodobnie zatrzymali się np. Blattodea’owcy (nie mówię, że wszyscy), być może kiedyś ją pokonają. Kwestionowanie - podważanie autorytetów nieważne czy ikon czy jakiegoś ogólnie przyjętego schematu jest nieodzownym elementem przy dotarciu do tej bariery. Nie na zasadzie czepiania się wszystkiego tylko konstruktywnej analizy spraw.
V. Jesteś w złotej klatce, słyszałeś wiele o klatce. Nie boisz się myśleć o klatce, ani mówić. Kwestionujesz klatkę, nie czujesz się w niej dobrze, lecz jeszcze nic nie robisz by z nią walczyć w jakikolwiek sposób.
Z reguły to jest stan przejściowy, stan zwątpienia. Nie wierzysz w to, że można cokolwiek zmienić i walczyć z niewolą i grabieżą.
VI. Jesteś w złotej klatce, słyszałeś wiele o klatce. Nie boisz się myśleć o klatce, ani mówić. Kwestionujesz klatkę, nie czujesz się w niej dobrze i starasz się przeciwdziałać jej w jakikolwiek sposób czy to wiedzą czy siłą (czy tak jak robię to ja opowiadając Ci o tym).
Ostateczna forma, która prowadzi do wyzwolenia, lecz niestety muszę Cię zmartwić. Nie nastąpi ono ani za twojego życia, ani za twoich dzieci, być może dopiero wnuków.
Ostatnie dwie bariery mogą się różnić, w zależności od tego jak ktoś będzie chciał je obejść:
‘V. Jesteś w złotej klatce, słyszałeś wiele o klatce. Nie boisz się myśleć o klatce, ani mówić. Kwestionujesz klatkę, ale czujesz się w niej dobrze, lecz jeszcze nie czynisz nic by pomóc w jej umacnianiu.
Przy tej barierze część ludzi znalazła się z braku wiedzy. Zbłądzili często z własnej głupoty, lub po prostu takie mają przekonania, dziedziczone i wpajane od pokoleń. Mogą jeszcze zawrócić, lecz tylko nielicznym się to uda. W tym miejscu jest jeszcze to możliwe, dopóki nie tworzą systemu.
‘VI. Nie jesteś w złotej klatce, to Ty pilnujesz klatki!
Dołączasz do strony nadzorców niewolników i centralnego planu, tym samym grzebiąc wolność jednostki, twojej jednostki.
Nie wiem czy już zdajesz sobie sprawę, czym jest złota klatka, bynajmniej to nie kremówka obfitości. Złota klatka jest rządem, bandytami których wybieramy, którzy naruszają naszą własność prywatną. Regulują gospodarkę, mówią o tym, kiedy masz edukować swoje dzieci a także jak to robić. Piorą mózg przy pomocy mediów. Dokonują grabieży, niczym nieróżniącej się od trolla stojącego na moście – klasycznego przykładu z dziedziny fantasy. Mianowicie, istnieje most, który stał od zawsze nie zbudował go ani człowiek ani troll. Przechodzisz przez niego dzień w dzień, aż któregoś dnia pojawia się na nim troll, który grozi Ci, że jeśli mu nie zapłacisz myta to niestety, ale dostaniesz krótko mówiąc po głowie. Ten most to jedyna droga do twego domu, więc mu płacisz. Nie jesteś silniejszy od trolla. I w ten oto sposób troll pozbawia Cię złota za coś, co istniało od zawsze, nie jest owocem jego pracy. Troll jest najzwyklejszym bandytą.
Podstaw teraz w miejsce trolla państwo, a w miejsce myta podatek, a most to twoja wolność. Jest to prosta analogia, a jeszcze prostszą jest grabież podobna do tej, którą praktykowali wikingowie. Brakowało im pieniędzy czy dóbr, więc najeżdżali wioski i ograbiali je z dobytku. Dzisiejszy „Troll” robi identycznie, tylko, że stał się chytry i używa nas, ludzi niczym swe owieczki czy krasule, do których przychodzi regularnie albo po prostu, gdy dopadnie go pragnienie (chęć zrobienia nowych inwestycji, bo musisz wiedzieć, że ani państwo u was ani w krainie 2137 nie ma własnych pieniędzy).
Tyle mam na dzisiaj Ci do opowiedzenia mam nadzieję, że nie umarłeś z nudów i dotrwałeś do końca. Być może jeszcze będzie nam kiedyś dane skrzyżować kremówki na Kremówkowym Szlaku. Tym czasem podążaj z entuzjazmem wśród młodych serc!
Pozdrawiam Socucius Ergalla z Domu cechowego Ajronfyst’a Pavulon’ova
Komentarze (3)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora