To jest typowy Bartosz Piasecki. Urodzony w Polsce w '86, w wieku 2 lata wyemigrował do Norwegii z rodzicami. Z zawodu informatyk, pracuje jako nauczyciel matematyki.
Jego ojciec był trenerem szermierki.
Bartosz reprezentował Norwegię na IO letnich w 2012r. Przed igrzyskami został sklasyfikowany na 47 pozycji w światowym rankingu szermierzy, szpadzistów. Nikt w Norwegii nie spodziewał się za wiele po nim.
Pierwszym przeciwnikiem był francuz Gauthier Grumier, polak wygrał 14-13. W następnej rundzie spotkał się z Węgrem Geza Imre i wygrał ponownie.
W ćwierć finale zmierzył się z 7 w rankingu Yannickiem Borel. Początek meczu nie zapowiadał się ciekawie dla Bartosza, lecz ostatecznie wygrał 15-14.
Jest pierwszym reprezentantem Norwegii, który dotarł do półfinału w tej dyscyplinie. Od tego momentu cała Norwegia go ogląda i kibicuje.
W półfinale pokonał 15-13 koreanczyka Jinsun Jung, 15 w rankingu. Poza zaciętym meczu punkt za punkt, polak wygrywa 15-13.
Norwegowie już świętują, nazywają do narodowym bohaterem, wpisuje się na długo do historii norweskiego sportu.
W finale staje z twarzą w twarz z numerem 1, Wenezuelczykiem Rubenem Limardo. Ruben jest szybki, jest na fali. Wygrywa 14-6, potrzebuje tylko 1 wygranej. Bartosz zdobywa 4 punkty pod rząd. Norwegowie wstają z krzeseł. Wenezuelczyk zdobywa ostatni punkt.
Polak dostaje owacje na stojąco od wszystkich Norwegów, który go oglądali w domu, w barach, czy na trybunach.
Wrzucam ten wpis, bo pewnie mało osób o tym wie, a myślę, że warto, bo to czego dokonał Bartek zdarza się bardzo rzadko i pokazuje jak bardzo ten sport jest nieprzewidywalny.